Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że nie jestem w swoim łóżku. Przetarłam zaspane powieki i zaciągnęłam się świeżym powietrzem, ponieważ drzwi balkonowe były otwarte. Przekręciłam się na bok, ale nikogo obok nie było.
Podniosłam się do siadu i złapałam za swoje ubrania leżące na ziemi. Dopiero teraz zrozumiałam, co się stało w nocy. Sukienka okazała się słabym pomysłem, więc poczęstowałam się dresami i koszulką chłopaka wprost z szafy.
Samochód..
Przymknęłam oczy, biorąc głęboki oddech i wyszłam na korytarz, przemierzając go w całości. Kiedy znalazłam się w kuchni, przy marmurowym blacie stał Pablo, akurat brał łyk kawy. Cholera nie dość, że całe to mieszkanie jest w kolorze białym, to jeszcze naczynia były tak jasne, że padające na nie słońce, było w stanie oślepić. Zmrużyłam oczy i oparłam się o framugę.
- Ktoś tu sobie pospał - odparł zachrypniętym głosem a ja uśmiechnęłam się delikatnie. - I na dodatek ukradł moje ciuchy - parsknął odstawiając kubek - Kawy?
- Jasne - powiedziałam podchodząc do niego, moja ręka wylądowała na jego policzku, stanęłam lekko na palcach i złożyłam pocałunek po drugiej stronie jego twarzy. Zanim oderwałam się od chłopaka, ten przyciągnął mnie bliżej siebie, tak że nasze klatki piersiowe się ze sobą stykały, przycisnął mnie do blatu, a jego usta znalazły się na moich. Przesunęłam dłoń wzdłuż blatu, natrafiając na kubek pełen napoju. Zareagował natychmiast, chroniąc naczynie przed upadkiem. Oboje zaśmialiśmy się cicho.
Pablo zaparzył mi kawę i zabraliśmy się za robienie śniadania. Podczas jedzenia zadał mi pytanie.
- Co to za powód? No wiesz, dlaczego wróciłaś tak szybko - zapytał a ja westchnęłam głośno, odkładając widelec. Wiedziałam, że o to zapyta. Miał prawo wiedzieć.
- Poznałam takiego chłopaka..
- Zakochałaś się? - przerwał mi.
- Nie! - pisnęłam, ale od razu uspokoiłam ton głosu. - Ja.. Spałam z nim wiele razy, a potem okazało się, że ma żonę i dziecko.
- Ruby, ile on miał do cholery lat?
- Był blisko trzydziestki.. - przyznałam niezręcznie. - Zanim skrytykujesz, przemyśl to - dodałam patrząc na niego groźnie widząc, jak otwiera usta.
- To było nieodpowiedzialne.
- Wiem - wywróciłam oczami i oparłam się plecami o krzesło. - Mój błąd.
- No raczej, że nie mój - parsknął prześmiewczo, wstając od stołu.
Był zły.
- Gdybyś wtedy powiedział, że mnie kochasz.. - zaczęłam, wstając zaraz za nim, odwrócił się gwałtownie w moją stronę.
- Pierwsza powiedziałaś, że mnie nie kochasz - przerwał mi.
Ucałował moje usta raz, drugi, trzeci. Buziaki stawały się coraz dłuższe i namiętniejsze. Czułam dziwne uczucie w brzuchu. Było mi tak przyjemnie. Kiedy powiał chłodny wiatr, przysunęłam się bliżej i oparłam głowę na jego torsie.
- Jutro kończy się zakład.. I jak?- zapytał, patrząc mi w oczy. Zacisnęłam dłonie na jego koszulce. Moje serce znacznie przyspieszyło.
- Nie kocham cię - patrzyłam mu pewnie w oczy.
- To dobrze, inaczej musiałbym złamać ci serce, a nawet cię polubiłem - powiedział z uśmiechem.
- To jest moja wina? - parsknęłam rozbawiona.
- A co? Moja? - zapytał. Zdenerwowana ruszyłam do korytarza. Złapałam w swoją dłoń szpilki i podeszłam do drzwi, które chłopak skutecznie mi zagrodził.
- Co? - spytałam, jak głupia - Teraz nie dasz mi wyjść?
- Chciałem tylko otworzyć ci drzwi - nacisnął na klamkę.
- Dupek.
Opuściłam jego apartament. Musiałam wyglądać dosyć śmiesznie w jego ubraniach, na boso, ze szpilkami w ręce. Sukienka została.
Pieprzyć ją.
Na dworze zaczynało padać, a na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiło się imię, którego najmniej bym się spodziewała, to był Thomas. Zatrzymałam się na chwilę przed autem i odebrałam.
- Myślisz, że mi uciekniesz?
- Zamierzałeś mi kiedyś powiedzieć o żonie i dziecku? - warknęłam, wsiadając do środka. Rzuciłam szpilki na boczne siedzenie.
- Myślisz, że tatuś będzie zadowolony, jak światło dzienne ujrzą zdjęcia z jego nagą córką? - po jego słowach zakręciło mi się w głowie.
- Nie masz takich zdjęć - pokręciłam głową rozbawiona. Po kilku sekundach dostałam sms-a. Odsunęłam telefon od ucha i przełknęłam ślinę. Thomas wysłał mi zdjęcia, moje zdjęcia..
- I co teraz Ruby? Pokłócona z ukochanym, pokłócona z rodziną, z przyjacielem - wymieniał. - Gdzie teraz pójdziesz?
Skąd on wie, o tych kłótniach?
- Skąd?.. - zaczęłam.
- Mam swoje sposoby - powiedział a mnie przeszedł dreszcz. - Nie uciekniesz mi, Ruby - rozłączył się a ja momentalnie się rozpłakałam uderzając dłońmi w kierownicę.
Miał rację, zostałam bez nikogo.
Oparłam się na kierownicy i płakałam dłuższy czas.
Kolejny sms.
Nie płacz skarbie, jeszcze nie masz powodu ;)
YOU ARE READING
Ultima Rosa
FanfictionKażdy z nas, kiedy się rodzi jest małym płomykiem. Są ludzie którzy wzniecaja ogień, z czasem staja się silni oraz niezależni. Należą do osób upartych, oraz tych którzy łatwo się denerwują. Reszta ludzi, postanowiła zgasić płomień walki, stali się z...