"Zakłócenia w Płaszczyźnie Tajemnic"

2 0 0
                                    

Rebecca wpatrywała się w Arthura ze wzrokiem pełnym gniewu. Jej oczy iskrzyły się z oburzeniem, a dłonie zaciskały się w pięści. Stała w jednym z pomieszczeń Bio Korporacji, otoczona przez Williama, Michaela i Elizabeth. Atmosfera była napięta, a obecni czuli, że nadchodzi konfrontacja.

Arthur oparł się na ścianie, nie opuszczając jednak wzroku spod gniewnego spojrzenia Rebecci. Wiedział, że musi stawić czoła konsekwencjom swoich decyzji, choćby były one trudne do przyjęcia. Elizabeth stała obok Rebecci, trzymając ją za ramię, gotowa interweniować, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli.

Nagle Rebecca wybuchnęła, krzycząc w stronę Arthura z całej siły swoich płuc. Jej głos był pełen frustracji i żalu. "Głupi idioto!" - krzyknęła. "Gdybyś tylko dobił Sophie wtedy, nie doszłoby do tego wszystkiego! Teraz jest wirusem, przez ciebie!"

Arthur wstrzymał oddech na moment, próbując zebrać myśli w obliczu tej niespodziewanej wybuchowej kłótni. "Nie możesz winić mnie za to, co się stało," odparł ostro, choć w głębi duszy zdawał sobie sprawę z części swojej winy.

Rebecca jednak nie zamierzała ustąpić. Jej oczy zalśniły złością. "Miałeś szansę, ale byłeś zbyt głupi, by zrobić to, co trzeba! Teraz to my wszyscy płacimy za twoją nierozważność!" - krzyczała, odczuwając ciężar tego, co się stało.

William próbował złagodzić napięcie, stając między nimi. "Spokój, wszyscy. Teraz musimy razem znaleźć rozwiązanie," mówił uspokajająco, ale jego słowa były ledwie szeptem w porównaniu z wrzaskami dwójki skonfliktowanych osób.

Michael stał z boku, milcząc, ale patrząc na tę kłótnię z zainteresowaniem. Elizabeth starannie obserwowała, jak wydarzenia się rozwijają, gotowa do interwencji w razie potrzeby.

Kłótnia trwała długo, wypełniając pomieszczenie głośnymi głosami, emocjami i wzajemnym oskarżaniem. Była to burza uczuć, które narosły przez lata, a teraz wreszcie wybuchły na wierzch.

Nagle, w momencie kulminacji kłótni, Michael odwrócił się w stronę jednej z kamer monitoringu. Jego wzrok zamarł na ekranie, gdy dostrzegł postać zbliżającą się w ich kierunku. Była to postać zasłonięta i trudno było określić, czy to mężczyzna czy kobieta, ale jej zamiar był jasny - zbliżała się do nich.

"Chwileczkę," przerwał swoim spokojnym głosem, przyciszając ton kłótni. "Mamy gościa. Ktoś idzie w naszym kierunku." Jego słowa przerwały impet emocji, tworząc wokół nich moment ciszy, jakby wszyscy trzymali oddech.

Rebecca i Arthur spojrzeli na Michaela, a ich gniew i frustracja na chwilę zostały zduszone przez nagłą niewiadomą. Elizabeth i William również zwrócili swoje spojrzenia w kierunku ekranu, starając się odczytać intencje tej tajemniczej postaci.

Na monitorze postać zbliżała się coraz bardziej, a ich zniecierpliwienie wzmogło się, gdy dalsze szczegóły stawiały na wyzwanie ich zdolności rozpoznawcze. Ktoś zakrył twarz i był dobrze przygotowany na to, by nie dać się rozpoznać.

Chwilę później postać zniknęła z pola widzenia kamery, zbliżając się do drzwi. Cała sala zapanowała w nerwowym oczekiwaniu. Michael czuł, że to, co nadchodzi, jest istotne. Zbliżający się moment wywołał niemal palpacyjną napięcie, jakby cała przeszłość, konflikty i emocje zniknęły na rzecz tej tajemniczej obecności.

W napiętym momencie, na monitorze pojawił się kolejny element tej tajemniczej układanki. Dr. Alexander Sterling, jeden z założycieli korporacji, zaczął zmierzać w stronę postaci. Jego wyraz twarzy nie był do rozpoznania, ale było widać, że jego decyzja o pójściu w tamtym kierunku była stanowcza.

Nagłe krzyki przerwały ciszę w sali, gdy Sterling wydawał komendy lub ostrzeżenia. Jego usta otworzyły się szeroko, a potem nagle, ekran zamigotał od wystrzałów. Były to strzały, które w szybkiej sekwencji zionęły ku postaci. W ciągu chwili, to co było widoczne na kamerze, stało się chaotyczne.

Kamera zarejestrowała tylko fragmenty - Sterling padający, ciało postaci trzęsące się od uderzeń, wstrząsy i hałas. Ekran zamigotał na tyle szybko, że trudno było odtworzyć cały obraz, ale to, co widać było przez chwilę, wprowadziło chaos do już istniejącej zagadki.

Wszystko wydarzyło się tak szybko, że trudno było zrozumieć, co się stało. Częściowe obrazy i dźwięki, nic więcej. To, co pozostało, to przypuszczenia i pytania, które narodziły się w chwilach po tym zdarzeniu.

"The mission of all good"Where stories live. Discover now