– Ale z ciebie stara dupa! Ale szczerze myślałem że więcej.

– Miałeś mnie za, aż takiego starego jak ci powiedziałem, że jestem wampirem? – zaśmiał się – No, ale zostałem nim w sumie niedawno, więc aż taki stary to chyba nie jestem.

– Czekaj jak to zostałeś? To nie byłeś taki od zawsze? – po tym pytaniu Minho od razu potrząsnął głową i zaczął wyjaśniać:

– Długa historia, ale jeśli pozwolisz to opowiem ją innym razem – na co dostał kiwnięcie głową – A w skrócie poprostu... Chan mnie zmienił jak miałem jakoś dwadzieścia lat.

– Oh... a on ile ma lat?

– A wiesz, że sam nie jestem pewny? Ale jakoś z dwieście napewno... zapytasz go jak pójdziemy do domu to się oboje dowiemy. Jeszcze jakieś pytania masz?

– Czym właściwie różnicie się od ludzi?

– Hmm... Na pewno mamy bardziej rozwinięte zmysły i jesteśmy szybsi, noi oczywiście zwykłe wasze jedzenie nic nam nie daje. Nawet smaku nie czujemy. No chyba że to czekolada! – musiał się chwilę zastanowić jak ująć najważniejszą rzecz w słowa, bo mimo że była oczywista, nie chciał znowu wystraszyć młodszego - I... Co najmniej raz na dwa tygodnie musimy wypić trochę krwi... Ale nikogo nie krzywdzimy przysięgam! My...

– Minho spokojnie! – przerwał mu – wiem, że musicie ją pić i wiem też, że nikogo tym nie krzywdzicie. Nie znam was za dobrze, ale jedno wiem. Nie bylibyście w stanie kogoś skrzywdzić. Ale tak z ciekawości, to skąd w takim razie bierzecie tą krew?

– To Chan się bardziej tym zajmuje, ale wiem, że Bin skądś mu ją przywozi. Pewnie jak ludzie oddają to kitra ją gdzieś.

– Ooo, ale to aż dziwne, że by go nie złapali po jakimś czasie...

– Chan ma pełno znajomości. Nawet jakby złapali, to nic by się nie stało, uwierz mi.

– Ogólnie to... Minho dziękuję ci, że powiedziałeś mi prawdę... Wiem, że musiało to być dla ciebie strasznie trudne i musiałeś strasznie się bać, ale pokazałeś tym, że naprawdę ci zależy... I no... poprostu dziękuję – powiedział lekko się uśmiechając.

– Sungie... naprawdę to ja Ci dziękuję, że mnie nie skreśliłeś... strasznie się bałem, że jak mnie poznasz na żywo, albo gdy dowiesz się prawdy to mnie zostawisz... ale nie narzucał bym się! Przysięgam! Jeśli powiedziałbyś...

– Minho! Nigdy bym nie powiedział, żebyś mnie zostawił w spokoju! A już szczególnie, jeśli nic nie zrobiłeś! Pozatym pamiętasz te pluszaki co wygrałeś dla mnie w urodziny? – starszy przytaknął, więc Han kontynuował – one nigdy się nie rozdzielą i ja ciebie też nie mam zamiaru nigdy zostawiać! Strasznie mi na tobie zależy – ostatnie słowa mruknął wtulając się bardziej w przyjaciela.

– Mi też bardzo zależy Hannie – mówiąc to przytulił chłopaka jeszcze mocniej, a po chwili dodając – Może wrócimy do domu? Zaczyna się robić zimno, a ty siedzisz w krótkim rękawie, a ja niestety nie mam przy sobie żadnej bluzy.

Tak więc wstali i powoli szli w kierunku domu Minho, a bardziej Chana który go tam przygarnął.

Gdy doszli, starszy otworzył drzwi i wpuścił Hana przodem, po czym sam wszedł i zamknął za sobą drzwi. Zaprowadził chłopaka do kuchni, gdzie zrobili sobie po kubku gorącej czekolady i zaczęli kierować się w stronę pokoju Minho, gdy mijając salon, młodszy zobaczyć trzy koty siedzące na kanapie razem z dwoma chłopakami, którzy tak zajęci byli rozmową, że ich nie zauważyli.

– O MATKO JAKIE PIĘKNE TE KOTY! Jeszcze piękniejsze, niż na zdjęciach! – krzyknął Jisung, co zwróciło też uwagę dwóch pozostałych – Mogę pogłaskać? – zapytał, robiąc słodkie oczka do Minho.

🌌 OBSERWATOR 🌌|| MINSUNGWhere stories live. Discover now