Rozdział 2

24 2 2
                                    

Rozdział dedykuję Speedy2609 pierwszej osobie, która zostawiła gwiazdkę i dała follow.

Ja naprawdę mam szczęście. Miałam nadzieję, że do klasy wejdzie nauczyciel chemii i przeprosi za nie udany eksperyment. Ale nie, to musiał być potwór. Gdy drzwi wybuchły wszedł trzymetrowy olbrzym z czerwonymi oczami. Wszedł to za mało powiedziane. On dosłownie wbił się do klasy, wyrywając framugę i kawałek ściany.
- To lajstrygon! - zawołał przerażony Justin.
- Mia, łap! - krzyknęła Rachel i rzuciła mi niewielki pierścionek, który ledwo zdążyłam złapać, bo potwór postanowił zaatakować - Naciśnij na niego!
      Założyłam pierścionek i nacisnęłam na ozdobną część. Natychmiast w mojej dłoni pojawił się sztylet, chyba ze spiżu. Natychmiast zaczęłam atakować lajstrygona. Nie mam pojęcia skąd wiedziałam jak, ale cięłam go po łydkach. Gdy tylko próbował mnie uderzyć, robiłam unik i atakowałam od nowa. Nauczycielka chowała się za ławką w rogu klasy.
- Justin odwróć jego uwagę! - chyba zrozumiał bo zaczął krzyczeć.
- Hej brzydalu! Ty wstrętna kreaturo tu jestem! No chodź tu!
      Olbrzym chyba nie rozumiał po angielsku, ale zorientował się, co mój przyjaciel miał na myśli, bo ryknął i ruszył w jego kierunku. Ja za to skradałam się za jego plecami. Gdy pochylał się by uderzyć, skoczyłam i wbiłam mu sztylet między łopatki. Wyprostował się ryknął z bólu i rozpadł się w żółty pył. Upadłam na podłogę przy okazji łamiąc sobie kostkę.
       - Mia! - krzyknęła podbiegając Pani Dare - Nic ci nie jest?
- Chyba mam złamaną kostkę. - Stęknełam - Nie wiedziałam, że umiem walczyć.
Nauczycielka z pomocą mojego kumpla usztywniła mi nogę kawałkiem framugi i owinęła materiałem z resztek zasłon.
      - Justin musisz zaprowadzić ją do obozu. - podała mi batonik - Zjedz. To ci pomoże.
Zaczęłam jeść. Smakował jak mój ulubiony popcorn serowy. Poczułam, że noga boli mnie coraz mniej.
- Łał! Ale dobre! - powiedziałam z pełnymi ustami.
- Domyślam się. - odpowiedział chłopak - zawsze chciałem spróbować...
Poczułam wstyd. Nawet mi przez myśl nie przeszło żeby się podzielić.
-Chcesz trochę? - zapytałam wysuwając w jego stronę batonik.
- O nie, nie, nie! Mógłbym od tego spłonąć! - krzyknął.
- Okej. Nie wnikam.
   - Jak twoja noga? - spytał mój przyjaciel.
- Już lepiej
- Możesz stanąć?
- Chyba tak.
Spróbowałam stanąć na złamanej nodze.
- Auaaaaaa! - wrzasnęłam.
Spróbowałam delikatniej. No dobra da się przeżyć. Przeszłam parę kroków. Bolało jak cholera ale mogłam chodzić.
    - No dobra. To gdzie idziemy? - zapytałam.
- Idziemy? Chyba jedziemy. Do Obozu Herosów na Long Island. - odpowiedział Justin.
- Jak się tam dostaniemy?
- Z uwagi na twój obecny stan fizyczny zamówiłam wam taksówkę. - powiedziała nauczycielka
Na twarzy Justina odmalował się wyraz przerażenia.
- A-a-ale chyba n-n-nie masz na m-m-myśli... - wyjąkał chłopak.
- Nie, nie spokojnie - uspokoiła go pani Dare a on odetchnął z ulgą - zamówiłam wam zwykłą śmiertelniczą taksówkę. Tu macie trochę pieniędzy żeby zapłacić.
Nie miałam pojęcia o co jej chodziło z tym "śmiertelniczą" no ale cóż. Raczej nikt na razie nie zamierzał mi tego tłumaczyć.
    Wyszliśmy przed budynek szkoły. Kobieta wsadziła nas do taksówki, podała kierowcy kierunek, przytuliła na pożegnanie i pomachała, patrząc jak odjeżdżamy.
      Przez całą drogę rozmyślałam o tym co usłyszałam i zobaczyłam. Doszłam do wniosku, że albo mam zwidy i halucynacje, albo ten świat jest jeszcze bardziej porąbany niż myślałam. Miałam też okazję przyjrzeć się mojemu nowemu pierścionkowi. Był w kształcie sowy z falami u stóp. Bardzo mi się podobał. Żałuję że nie zdążyłam zapytać mojej ulubionej nauczycielki skąd go ma.
     - Jesteśmy na miejscu. - oznajmił kierowca. Nawet się nie zorientowałam, że krajobraz się zmienił. Teraz zamiast wieżowców Nowego Jorku widziałam plantacje truskawek oraz ocean. Zapłaciliśmy kierowcy i ruszyłam za Justinem w stronę wzgórza, na którym stała samotna sosna. Na jej dolnej gałęzi coś połyskiwało, a wokół pnia owinięty był...
- To smok! - krzyknęłam przerażona i schowałam się za moim towarzyszem. Wiem niezbyt odważne ale naprawdę się bałam.
- Tak. - powiedział z uśmiechem - ma na imię Peleus. Spokojnie nie zaatakuje cię.
- N-n-na p-p-pewno? - wyjąkłam.
- Tak na pewno - odpowiedział chichocząc.
- No ej! Nie śmiej się ze mnie. W domu dziecka zawsze opowiadali mi o smokach jako złych istotach, zjadających ludzi.
Właśnie. Nie powiedziałam wam jeszcze. Wychowywałam się w domu dziecka. O swoich rodzicach nie wiedziałam nic poza tym że mama powiedziała żeby dali mi na imię Mia. Nie zostawiła nawet nazwiska. Także za każdym razem gdy trzeba było wpisać nazwisko zostawała pusta luka lub podawałam fałszywe. Próbowałam odnaleźć moich rodziców ale równie dobrze każdy napotkany przeze mnie mężczyzna mógłby być moim ojcem, a kobieta moją matką.
      Dotarliśmy na szczyt wzgórza. Roztaczał się z tamtąd piękny widok na pola truskawek, las, boisko, do siatkówki, wielki niebieski dom oraz podkowę z wieloma odnogami ułożoną z domków w róznych kolorach. Niektóre wyglądały całkiem normalnie, a inne bardzo osobliwie. Był tam domek z tysiącami różnych kominów i maszyn na dachu. Był też cały spowity w fioletową mgłę. Na dachu jednego zauważyłam drut kolczasty i miny.
    Justin poprowadził mnie w kierunku niebieskiego domu. Na werandzie siedział gruby facet w szortach i koszuli w panterkę. Obok niego na wózku inwalidzkim siedział mężczyzna w średnim wieku, o brązowych włosach i długiej brodzie. Grali razem w remika.
- O! Kogo ja tu widzę! Justin! Jeszcze w przebraniu? - zapytał ten na wózku.
- Dopiero co przybyliśmy. To jest Mia. Jest tu nowa. - odpowiedział mój kumpel.
- Witam jestem Chejron. - podał mi rękę - Witaj w Obozie Herosów.

Dziękuję każdemu kto to czyta że mu się chce. Niestety nie mam pojęcia kiedy będzie następny rozdział. 😪 Ale postaram się jak najszybciej. Przypominam o gwiazdce i komentarzu. 😘

                                          ♡ACandPJO♡

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 22, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

W Stronę Morza - PJO (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now