43

5K 134 136
                                    

W końcu nadeszła sobota, a z nią impreza halloweenowa.

Emily gadała o niej od jakiegoś pieprzonego tygodnia i dosłownie ma zaplanowane wszystko.

Zeszłam po schodach w swojej piżamie i skierowałam się do kuchni, by zjeść śniadanie. Nie wiedząc dlaczego miałam całkiem dobry humor.

Już na starcie zobaczyłam przy stole blondwłosego Nicholasa, który jadł płatki i mamę, która latała w tę i z powrotem z jakimiś papierami, które porozkładała na stole.

Od momentu, gdy wyjaśniła nam sytuacje z Michaelem, stała się mniej zaniepokojona. Chyba jej ulżyło. A jeśli chodzi o samego Michaela, to chuj znowu się nie odzywa. I dobrze, bo mam go już naprawdę dość.

Miesza i psuje wszystko dookoła. Dowiedziałam się od matki, że ma nielegalne interesy z wpływowymi ludźmi. Z niektórymi politykami również i dlatego ciężko jej wsadzić go za kratki.

Tanecznym ruchem zbliżyłam sie do blatu i sięgnęłam po miskę. Nasypałam płatek i wlałam mleka. Czułam sie obserwowana, przez Nicholasa, wiec zerknęłam w jego stronę.

Miał dziwny uśmieszek.

— Co?

— A nic, nic - wzruszył ramionami i wziął łyżkę do buzi.

Zmierzyłam go podejrzliwym wzrokiem, gdy zauważyłam dziwny uśmiech na jego twarzy, który się rozszerzał coraz bardziej.

Jego wzrok był dziwnie intensywny i enigmatyczny, przez co czułam mrowienie na karku.

— No co się tak gapisz? Gadaj.

— Jakaś ostatnio stałaś się bardziej życiowa. Ciekawe dlaczego.. - posłał znaczący uśmieszek.

Moje życie zdecydowanie zmieniło się o jakieś 180 stopni. Oczywiście w tym dobrym sensie. Stałam się bardziej chętna do życia i zdecydowanie jestem szczęśliwsza.

Powodów jest wiele, ale głównym jest chyba niebieskooki chłopak, który zaczął częściej spędzać ze mną czas.

Dzięki niemu mój świat nabrał innych barw i jakby odzyskał zapomniane odcienie, o których nie miałam pojęcia. Czasem zastanawiam się, czy nie jest jakimś czarodziejem, który rzuca na ludzi czary, by widzieli świat z innej perspektywy.

On sprawia, że czuje się szczęśliwa.

— Tez to zauważyłam. Ostatnio nawet zaczęłaś ogarniać swój pokój - zmarszczyła się mama i lekko przychyliła okulary. - Jaki jest powód twojego szczęścia?

— Raczej, kto jest powodem - posłał dwuznaczne uniesienie brwi, przez co posłałam mu mordercze spojrzenie.

— Vi? Masz chłopaka? O czym ja znowu nie wiem?

O wielu rzeczach mamo...

Nie mam. Ten idiota kłamie. Po prostu.. zdecydowałam się zostawić przeszłość za sobą i stać się nowa wersja siebie. I o to jestem, słynna Victoria Rossi..

— Po roku w Rosji - zarechotał brat, przez co zacisnęłam zęby i przy okazji usta w wąską linie.

Ja tutaj się wysilam i staram przedstawić siebie z innego poglądu, a ten chujek ze mnie ciśnie bekę. Czysty absurdyzm.

— Jesteś głupi, Nico - zmrużyłam oczy i nakierowałam w jego stronę łyżką. - Jak sie nie przymkniesz, to wsadzę ta łyżkę nie powiem gdzie.

— Mamo! - pisnął sarkastycznie. - Ona mnie wyzywa i mi grozi!

Rozszerzyłam oczy i prychnęłam pod nosem.

CorruptionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz