— To go trzeba nakarmić - klasnęłam w dłonie i wstałam z sofy. - Ale robimy karpatkę.

— Tak jest szefie - zasalutował, a po chwili Emily uniosła głowę zza telefonu.

— Robicie karpatkę?

— Nie, robicie. Robimy Emily, więc ruszaj swoje zgrabne dupsko i come on do kuchni - burknął Liam.

Cóż, jeśli chodzi o nasze umiejętności cukiernicze, to ich nie posiadamy. Ostatnim razem, gdy piekliśmy..no wyszła jedna, wielka katastrofa. I choć Liam próbował wydobyć z niego jakieś pozytywy, to widziałam w jego oczach, że smakowało tak samo źle, jak wyglądało. Może powinniśmy zostawić to profesjonalistom albo chociaż zacząć od prostszych przepisów. Ale cóż, za każdym razem, gdy się spotykamy, chodzi o wspólnie spędzony czas i śmiech, a nie o to, czy ciasto wygląda idealnie. W naszej wyobraźni tak tylko wygląda.

— Ja pierdole ile to 200 gram? - zapytał zestresowany Liam, który zaczął się drapać po głowie.

— Yy, chyba 2 szklanki - stwierdziłam marszcząc czoło.

— Pierdolisz, że 2 szklanki cukru mam wsypać?

— No masz zjebie napisane, to tak rób - mruknęłam i zaczęłam szukać mąki w szafce. - Albo sprawdź w necie.

— Ej, jest problem..

Spojrzeliśmy z przyjacielem na Emily ze zmarszczonym wyrazem twarzy i pytającym spojrzeniem, aż blondynka wychyliła się zza telefonu z dziwną miną.

— Bo.. napisałam Marcusowi, że robimy karpatkę i.. stwierdził, że przyjedzie. To będzie problem?

— Nie.

— Tak - powiedziałam równo po Liamie, a kiedy blondynka uniosła brew, po chwili zmieniłam zdanie - znaczy tak, niech przyjedzie.

Nie mam problemu do Marcusa, ale chciałam spędzić ten czas z przyjaciółmi, bez żadnych dodatkowych gości. A raczej dodatkowego bolca, Emily.

— Boże, ty zjebie. Masz tam dwie łyżeczki, a nie łyżki proszku do pieczenia! - mruknęłam do Liama, który stał skrzywiony, gapiąc się w telefon i na łyżkę.

— No, a jaka to różnica!?

— Wielka kurwa. Łyżka jest większa od łyżeczki.

— Ja pierdole, więcej rodzajów łyżek się nie dało zrobić!?

— Są tylko dwa rodzaje, idioto - przewróciła oczami blondynka, a ja przez minę Liama prawie parsknęłam śmiechem.

— Emily, jest więcej.

— No właśnie, blondynka - sarknął Liam, przez co Emi posłała mu miażdżące spojrzenie.

— Dobra idę do toalety, zaraz wracam - rzuciłam głośniej i skierowałam się w stronę schodów na górną część willi.

Siedząc w toalecie usłyszałam dzwonek, więc zapewne to Marcus. Chociaż dziwi mnie, że tak szybko przyjechał. Chwilę później spłukałam i oparłam dłonie o zimną umywalkę, spoglądając na swoje odbicie w lustrze.

Zmusiłam się do uśmiechu.

To tylko Marcus, chłopak przyjaciółki i najlepszy przyjaciel.. Hugo. Właśnie przyjaciel, co jeśli będzie pytał o coś? Albo.. nie! Przestań Victoria tak myśleć.

— Idź tam i wyluzuj, on przyszedł na ciasto, a nie by zadawać pytania. Ogarnij się - mówiłam do siebie i gdy odetchnęłam, wyszłam z toalety.

Zdziwiłam się, bo stawiając kroki na schodach nie słyszałam żadnego głosu. Jakby nie było żywej duszy w domu, a gdy weszłam do kuchni nie zastałam nikogo.

CorruptionWhere stories live. Discover now