~11 Wszystko zjebałem~

227 12 8
                                    

(Perspektywa Caleba)

Viana- Nie gadaj głupot, to i to jest szkodliwe.

Caleb- E tam

Viana- Co e tam?

Babka zjebała, że przeszkodziła akurat w tym momencie. No cóż trudno.

Caleb- Chcesz jednego, mam jeszcze inne nowe, które na mnie czekają.

Viana- Oszalałeś

Caleb- Na pewno?

Viana- Nie dam się w to wciągnąć.

Caleb- Jak chcesz

Robiło się już na prawdę ciemno, mimo w miarę wczesnej godziny 19:00 na zewnątrz nic nie było widać oprócz lamp przy chodnikach.

Viana- Będę musiała wracać...

Caleb- Jest piątek i 19:00 a ty chcesz iść?

Viana- Ja muszę już wracać.

Caleb- To ide na korytarz ubrać kurtkę i buty a ty zrób to samo.

Zostawiłem ją samą w moim pokoju, musiałem się upewnić między innymi, że babka nie jest w kuchni, ale na szczęście jak się okazało jej nie było, minęły z dwie minuty zanim jeszcze poszukałem moje kopnięte w kąt buty. Wróciłem do mojego pokoju i razem wyszliśmy.

Caleb- I co jutro robisz?

Viana- Nie myśl, że do Ciebie przyjdę.

Caleb- A czemu nie?

Viana- Przez moje wycieczki do Ciebie i opuszczanie szkoły mam teraz w chuj zaległości. Dodatkowo dowiedziałam się jeszcze od Juda, że czeka nas mecz z Raimonem w następnym tygodniu i egzaminy semestralne, tego wszystkiego jest multum.

Caleb- Przesadzasz

Viana- Nie licz, że będę pisała twoje egzaminy semestralne.

Caleb- W dupie mam byle by zdać.

Viana- Czyli? Ile procent według Ciebie by Cię usatysfakcjonowało?

Caleb- Czy ja wiem, jak będzie 40% to pójdę świętować. A ty? Lecisz po setkę procent jak co roku?

Viana- Wiadomo, że tak, ale nie mam pojęcia jak to zrobię. Jest coraz mniej czasu.

Caleb- Przecież ty już teraz go napiszesz na minimum dziewięćdziesiąt procent.

Viana- I w tym problem... Nie wyobrażam sobie jakbym miała się teraz tłumaczyć z tego ojcu.

Caleb- Jesteś przewrażliwiona.

Odprowadziłem ją przed jej wielką bramę przed posesją a potem stwierdziłem że wracam się trochę ogarnąć i wychodzę na imprezę. Musze się czymś oderwać od chujowej rzeczywistości.

***

Imprezka znajdowała się w klubie, który posiadał mój dawny dobry znajomy. Ogólnie było masa ludzi, cóż się dziwić piątek wieczorem jest tłoczno. Podszedłem do barku z drinkami i zamówiłem jeden, czekając zauważyłem że tuż niedaleko mnie siedzi Rose i jej przyjaciółeczka. Starałem się jej unikać, nie mogę kurwa się z nią zadawać. A chciałbym? Może, nie co ja wygaduje. Gdy barman przyrządził już mojego drinka wziąłem go i podszedłem do stolika jak najdalej od niej, gdyby mnie zobaczyła pewnie znów by mnie oczarowała. Wiadomo, że gdybym miał wybierać między nią a Vianą to wybrałbym... Właśnie kogo bym wybrał? Viana jest w charakterze niedostępna, panna idealna a Rose bardziej dziewczyną do towarzystwa, imprezki i te sprawy czyli moje klimaty. Co ja wygaduje ten drink już chyba za mocno daje się we znaki. Co prawda poświęcam się by być w związku z Vianą między innymi dla reputacji, ale nie robię tego dla czystego przymusu, nie wiem czemu ona jest dla mnie taka ważna.

Nie Potrafię Cię Skreślić I Ty Dobrze O Tym Wiesz || Viana X CalebWhere stories live. Discover now