— Panno, Victoria Rossi, do dyrektora!

Zmarszczyłam lekko brwi zdezorientowana i przeniosłam wzrok na przyjaciół, którzy patrzyli na mnie również ze zdziwieniem. Mam tylko nadzieję, że to nic poważnego, a ewentualnie sprawy związane z jakimiś błahymi błahostkami.

— Co ja zro..

— Nie zadawaj pytań, tylko idź!

Zacisnęłam mocniej szczękę i odwróciłam się na palcach w stronę korytarza prowadzącego do gabinetu. Idąc czułam małe ukłucia w brzuchu, bo mój żołądek się zwijał w supeł. Zawsze tak mam, kiedy nie wiem co mnie czeka. Stanęłam przed drzwiami Pana dyrektora Jacksona i wzięłam głęboki wdech, po czym weszłam do środka, a tam ujrzałam... go.

Hugo Alvarez siedział półnagi na fotelu dyrektora i spoglądał na mnie z drwiną, a ja właśnie zrozumiałam, dlaczego zostałam wezwana. Zdębiała patrzyłam, to na niego, to na dyrektora i nie mogłam uwierzyć, aż z letargu wybudziło mnie głośne odchrząknięcie.

— Victorio, usiądź proszę - wskazał dłonią na krzesło, na co skinęłam głową i zawistnym spojrzeniem obmierzyłam tego dupka.

— Nie wiem, co on Panu nagadał, ale to bzdury. Mogę zapewni..

— Oh, no tak. Jakby ciuchy miały nóżki i same się wyniosły, co? - zapytał z drwiną w głosie, na co przełknęłam ślinę. Przez chwilę miałam ochotę przyznać się i po prostu odpuścić, jednak widok jego zadowolonej twarzy, zabronił mi tego robić, więc przewróciłam jedynie oczami.

— Ty i te twoje teorie spiskowe. Chłopie, trzeba było zamknąć torbę na klucz, a nie oskarżać teraz innych.

— No tak, bo każdy jest napalony na mój dres, żebym musiał za każdym razem zamykać go na klucz, co nie? - zapytał, a raczej stwierdził z sarkazmem, po czym uniósł brwii.

— Nie ingeruje w fetysze ludzi.

Chłopak przewrócił oczami, ale gdzieś tam ujrzałam mały uśmieszek, który nawet mnie rozbawił, chociaż w tym momencie nienawidzę go. Popatrzyłam w stronę dyrektora, który patrzył na nas z dziwnym grymasem, świadczącym o tym, że powoli dostaje wylewu na nasze głupie przekomarzania. Uniósł wysoko brwi i przejechał dłonią po swoich krótkich włosach, po czym głośno westchnął.

— Cóż, w takim razie żeby szybciej to wyjaśnić Victorio, czy to ty zabrałaś ubranie Hugo?

— Nie, pewnie sam sobie je gdzieś schował.

— Kurwa, nie wierzę - odparł kręcąc głową z politowaniem

— Hugo, wyrażaj się! - skarcił go dyrektor.

— No tak, bo przecież uwielbiam chować swoje ubrania w magicznych kryjówkach. A może powinienem sprawdzić, czy nie weszły do Narnii, co? - zapytał z prześmiewczym tonem w głosie, nie ukrywając swojej ironii. Przygryzłam wewnętrzny policzek, czując się coraz bardziej zła i gotowa, by go zabić.

— Szukaj, aż znajdziesz. Jednak ja na twoim miejscu udałabym się do lekarza, bo masz strasznie bujnął wyobraźnie - dodałam z szerokim uśmiechem, na co uniósł swoją brew.

— Skończcie już, natychmiast! - Uniósł się dyrektor, przez co przełknęłam ślinę i zaczęłam się bawić palcami. - Victorio, oddaj strój Hugo i wasze zbędne rozmowy wykonajcie podczas sprzątania biblioteki w sobotę. Tym razem nie powiadomię waszych opiekunów, ale przysięgam, że następnym razem to zrobię. Teraz żegnam, bo za chwilę dostanę zawału lub wylewu, przez wasze bezsensowne gadanie.

Sprzątanie biblioteki!? Chyba żarty..

— Ale.. - zaczęłam, ale nie dokończyłam widząc spojrzenie dyrektora, które powoli było coraz ostrzejsze. Westchnęłam głośno i przewróciłam oczami, po czym wyszłam z gabinetu.

Skierowałam się w stronę mojej szafki, którą odblokowałam i wyciągnęłam z niej dres. Zacisnęłam zęby i spojrzałam na rozbawionego chłopaka, który nadal stał przede mną w samych bokserkach. Poczułam dziwne dreszcze, które zaczęły przechodzić po moim całym ciele, a także dziwne uczucie w podbrzuszu, którego delikatnie się obawiałam.

Jednym słowem nienawidzę go i tej jego bezczelnie idealnej buzi.

— Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytałam, oddając mu ubranie, po czym założyłam ręce na klatce piersiowej.

— To było tak oczywiste, jak kradzież lizaka przez dziecko z zamkniętymi oczami. - odparł wzruszając ramionami, po czym jego wzrok stał się poważniejszy i intensywniejszy.
Powolnymi krokami zbliżał się w moją stronę, przez co delikatnie się spięłam i cofnęłam do tyłu. Moje plecy styknęły się z szafkami, a nas dzieliły od siebie cale.

A nagle cal..

— Odsuń się.. - szepnęłam drżącym głosem, na co on parsknął sarkastycznym śmiechem i pochylił się dotykając mojego ucha.

— Zanim pójdę ubrać ubranie, które postanowiłaś mi ukraść.. chcę ci tylko powiedzieć, że skradanie czyiś ubrań, to zdecydowanie nie twoja fucha i.. - zaczął szeptem, który łaskotał mój płatek i sprawiał, że cała dygotałam. Czułam, jak mój żołądek się skurczył, a po ciele przechodzić zaczęły ciarki. - Jeśli jeszcze raz spróbujesz swoich sztuczek, to mogą spotkać ciebie konsekwencje, których nie spodziewasz się nawet w swoich najmroczniejszych koszmarach.

Po tych słowach odsunął się, dając mi możliwość oddechu, jednak ciało stało się dysfunkcyjne, bo stałam tak przez najbliższe 5 minut, nie ogarniając, co właśnie usłyszałam. Po chwili z letargu wybudził mnie dźwięk dzwonka, który świadczył nie tylko o zakończeniu lekcji.

Czy on mi groził?
Zdecydowanie.

CorruptionWhere stories live. Discover now