Rozdział 2

51 10 8
                                    

   To nie tak, że młody Wastaken nie cieszył się swoim życiem. Nie tak, że z niego nie korzystał.
   Miał znajomych - miał zabawę.

   Soboty - to były dni, w którym Clay cieszył się swoim życiem, bez granic.
   Na stół zostały wyjęte przeróżne alkohole.
   Absolutnie żadnych granic. Nie uważał, że to co robi jest słuszne - nie był jeszcze w wystarczającym wieku na picie - jednak gdy przypominał sobie o dniach ciężkiej roboty. Od samego świtu do zachodu.   
   Nie był w stanie nie zapić tych wspomnień.

—Woo!—krzyczy jeden z kolegów Clay'a - Oscar.
—Ten już się upił?—spytał Mason.
—Możliwe—odpowiedział Clay.
—Nie upiłem się—powiedział po głośnym krzyku—ja dopiero zaczynam.
—Clay, ile dziś wypijesz?
—Sporo.
—Oho!—wykrzyczał Mason z zdziwieniem—czyżby ktoś zatęsknił za alkoholem?
—Może—mówi—a może mam za dużo spraw i chce je po prostu zapić.
—Tak mój drogi zaczyna się alkoholizm—Oscar wlał sobie do ust trochę wódki.
—Któż to mówi—Clay się uśmiechnął.

To nie była degustacja - to była chęć, aby zdychać na podłodze z powodu przepicia. Taki mieli cel wszyscy chłopcy z tego pokoju.
Po godzinie mamrotali pod nosami i nawzajem się o siebie podpierali. Można by powiedzieć, że tyle butelek alkoholu zostało wypitych do dna.
Clay osiągnął to do czego dążył - upił się do końca. Żadna myśl nie była w stanie przejść przez jego umysł i spowodować, aby się martwił.
—Chciałbym, żeby moja babcia umarła—wydukał leżąc na podłodze wśród swoich kolegów.
Oscar natychmiastowo spróbował się podnieść, jednak nie wyszło mu to na dobre.
—Kurwa—mamrocze—moja głowa.
—Chcesz, żeby twoja babcia zdechła?—spytał Mason.
—Taak—odpowiedział mu Clay—czułbym się wtedy o wiele lepiej.
Po alkoholu łatwo jest powiedzieć coś głupiego. Jednak to była prawda - Clay wolałby, aby jego babcia umarła. I chociaż myśl ta była przerażająca. Była dalej zrozumiała - tak to sobie może tłumaczyć.

A może powinien cieszyć się tym co ma?

Po trzech następnych godzinach byli już w stanie funkcjonować. Niestety Clay nie zapomniał o tym, o czym mówił - starał się. Zapomniał o wszystkim co działo się od momentu, w którym zaczął pić. Ale nie o tym.
—Zrobię wam jedzenie—powiedział i wziął się za gotowanie. Nie szło mu ono zbyt sprawnie.
Babcia. Śmierć. Wolność. - te słowa krążyły mu po głowie. Poparzył się. Stłukł szklankę i stracił jedzenie, które zrobił z blatu.
—Chłopie!—krzyknął do niego Mason—jesteś pewny, że jesteś już trzeźwy?
—Trzeźwy może nie, ale mogę funkcjonować.
—Stary—mówi Oscar—jesteś zajebistym kucharzem. Dlaczego do kurwy wszystko ci się teraz pierdoli?
—Coś się stało?
—Okej kurwa—powiedział wprost Clay, nie był już w nastroju—wychodzę.
I opuścił dom Mason'a lekko pijany.

Nie z tego świata ~ DNF Where stories live. Discover now