Czwarty Rok : Boże Narodzenie

1.5K 89 40
                                    


Choć Hogwart był malowniczy jak kartka świąteczna, ukryty pod kocem górskiego śniegu, Huncwoci wysiedli z pociągu w Londynie, gdzie panowała mżawka, a wszystko było szare i ponure. Taka pogoda utrzymywała się przez większość przerwy świątecznej, co oznaczało, że w tym roku nie było mowy o jeździe na sankach, ku rozczarowaniu Remusa.

Oznaczało to, że kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia było dosyć nudne i skończyli organizując regularne wycieczki do miasteczka, pod ogromnym parasolem pani Potter i spędzali długie popołudnia w tamtejszym mugolskim kinie.

Remus ich do tego przekonał – nie był na filmie odkąd zaczął naukę w Hogwarcie, a gang Ste mówił o Życzeniu Śmierci całe lato, więc pragnął je zobaczyć. Film był tak ekscytujący, jak miał nadzieję, pełny zemsty i rozlewu krwi – a Charles Bronson przypominał mu trochę profesora Feroxa. James i Syriusz byli bardziej zainteresowani rozpracowaniem, jak działa projektor – co pasowało Remusowi, bo oznaczało to, że zgodzili się pójść na film dwa razy.

W końcu jednak nuda dała o sobie znać i podczas trzeciej wizyty w Picturehouse Cinema stojące w kolejce po bilety dziewczyny zaczęły odwracać ich uwagę. James i Syriusz od razu przestali dyskutować na temat szczegółów percepcji wzrokowej i liczbie klatek na sekundę, i zamiast tego zaczęli zachowywać się naprawdę dziwnie. James poświęcił więcej uwagi niż kiedykolwiek, by ułożyć włosy, a Syriusz oparł się swobodnie o ścianę, jakby był Jamesem Deanem.

Dziewczyny oczywiście ich zauważyły i zaczęły zerkać do tyłu, a potem chichotać między sobą. Musiało być im lodowato w krótkich spódniczkach, w grudniu, pomyślał Remus. W końcu skończyły kupować bilety i poszły do sali kinowej.

– Moony – powiedział Syriusz, nie odrywając wzroku od długonogich dziewczyn. – A może zobaczymy dzisiaj coś innego?

– Tak – James przytaknął pusto.

Remus spojrzał na plakat nad drzwiami. Wielki Gatsby. Skrzywił się.

– Ugh, to romans, po co mamy na to iść? – zaprotestował. Ale było już za późno, szli już do sali.

Remus usadowił się w pierwszym rzędzie i pogodził się ze swoim losem. Może nie będzie tak źle – lubił Roberta Redforda w Butch Cassidy i Sundance Kid – nie był tak fajny jak Charles Bronson, ale może przynajmniej kogoś zastrzeli.

Pół godziny później Remus – choć nie chciał tego przyznać – był całkowicie pochłonięty filmem, ze wszystkimi jego pastelowymi odcieniami i głupimi kostiumami. Jak dotąd nie było żadnych strzałów, ale miał nadzieję, że to się poprawił, a w międzyczasie kibicował Daisy, żeby przejrzała na oczy i zostawiła swojego okropnego męża.

W pewnym momencie Remus zerknął w lewo, by sprawdzić, czy Syriusz i James też cieszą się filmem – i stwierdził, że został opuszczony. Obracając się w fotelu, wpatrywał się w ciemność za sobą i mógł dostrzec ciemne kształty swoich dwóch przyjaciół siedzących w tylnym rzędzie – obaj zaangażowani w rozmawianie, albo nie tylko rozmawianie, z dwoma dziewczynami z wcześniej.

Przerażony Remus odwrócił się natychmiast, garbiąc się nisko w czerwonym, aksamitnym fotelu. Nie mógł się teraz skupić na filmie – i tak miał rację, to było głupie, nudne, dziewczęce romansidło, a Robert Redford najwyraźniej nie zamierzał w najbliższym czasie nikogo zastrzelić. W ułamku sekundy podjął decyzję i szybko wyszedł z sali kinowej.

Było już za późno, żeby zdobyć bilet na Życzenie Śmierci, a sprzedawca za stoiskiem z biletami rzucał mu bardzo ostre spojrzenia, więc włożył ręce głęboko w kieszenie i ruszył do wyjścia, czując się rozgoryczony i zły. Miasteczko, w którym mieszkali rodzice Jamesa, było o wiele lepsze niż to, w którym dorastał Remus – same ładne domki z czerwonej cegły i dęby. W centrum znajdował się duży teren zieleni i Remus mógł sobie wyobrazić, że latem odbywa się tam krykiet. Jednak teraz padało, a James miał parasol, więc Remusowi nie pozostało nic innego, jak schronić się pod najbliższym przystankiem autobusowym.

All the Young Dudes 1-4Where stories live. Discover now