Trzeci Rok : Czarny rynek w Hogwarcie

1.4K 89 49
                                    

Środa, 12 września 1973

– Ugh, idź do łóżka, Lupin! – but poszybował w jego stronę z łóżka Syriusza.

– Przepraszam! – powiedział Remus ze skruchą, szybko zasuwając zasłony i ponownie pogrążając pokój w ciemności. Była piąta rano, a on nie spał. Był bardziej rozbudzony niż kiedykolwiek wcześniej w swoim życiu.

Zszedł na dół, nie chcąc nikogo obudzić. Pod pachą trzymał pudełko po butach. Z nową książką, którą miał zamiar przeczytać, usiadł w najwygodniejszym fotelu w opustoszałym Pokoju Wspólnym. Często schodził na dół o wyjątkowo wczesnych porach. To zdarzało się w poranki takie jak ten, kiedy to jego ciało zwyczajnie odmawiało snu i miał tyle energii, że mógłby biegać wokół zamku, nawet bez spocenia się. Remus tak naprawdę nigdy tego nie próbował – jeśli już, to próbował odepchnąć tę potrzebę w głąb swojego umysłu i skupić się na ważniejszych rzeczach.

Mimo to starał się skoncentrować na swojej książce. Zastanawiał się nad pójściem na spacer, ale w rzeczywistości nie wolno im było wychodzić z zamku przed śniadaniem, które rozpoczynało się o szóstej. Ugh, musiał przestać myśleć o jedzeniu, bo jego brzuch zacznie burczeć z głodu. Nie miało znaczenia, że wczoraj zjadł na kolację trzy porcję puree ziemniaczanego z gulaszem wołowym. Nawet Peter wyglądał, jakby był pod wrażeniem.

Nawet gdyby był czas na śniadanie, powiedział, że będzie w Pokoju Wspólnym przez godzinę od szóstej trzydzieści. Nikt nie spodziewałby się, żeby Remus robił coś podejrzanego tak wcześnie, a pozostali Huncwoci zwykle nie wstawali przed siódmą trzydzieści, nawet w dni powszednie. Syriusz zostałby w łóżku nawet dłużej, gdyby tylko się dało. James czasami wstawał wcześniej, aby udać się na trening, ale zazwyczaj dopiero po siódmej.

Remus spojrzał w dół na pudełko po butach, leżące na jego kolanach. Mógłby rzucić szybie zaklęcie mylące, gdyby James niespodziewanie zszedł na dół – to nie było zbyt skomplikowane. Jednak brał pod uwagę to, że jego magia nie była w tamtej chwili zbyt stabilna, więc wolał nie ryzykować, ponieważ gdy pudełko leżało na jego kolanach, mógł przez przypadek zniknąć coś o wiele istotniejszego. Już raz był u pani Pomfrey, kiedy na transmutacji, kiedy ćwiczyli przemiany, jego włosy zaczęły niekontrolowanie rosnąć. Peter i James pomogli mu przenieść rosnące z zawrotną prędkością loki do Skrzydła Szpitalnego – Syriusz śmiał się zbyt mocno, by do czegokolwiek się przydać.

Remus eksperymentował, lewitując swoją książkę, ale ta wystrzeliła w górę, z hukiem spadając na podłogę. Westchnął. Wyglądało na to, że nie mógł nic zrobić, jak tylko siedzieć i czekać. Żałował, że nie może włączyć gramofonu – Syriusz zostawił go w Pokoju Wspólnym wraz ze swoimi najnowszymi płytami od Andromedy – Aladdin Sane i Led Zeppelin IV. Syriusz od tygodnia w kółko słuchał „Black Dog".

Remus otworzył pudełko po butach i szybko dokonał inwentaryzacji, chociaż nie było to konieczne, to miała być jego pierwsza sprzedaż. O ile ktoś przyjdzie. Rozmawiał z kilkoma piątoklasistami, których widział rok wcześniej, palących i chyba ich zainteresował. Wydawali się mieć wrażenie, że „mugolskie szlugi" były w jakiś sposób silniejsze, a może po prostu bardziej egzotyczne niż te czarodziejskie. Nie zrobił nic, by temu zaprzeczyć i kazał im rozpowszechnić informację o jego małym interesie.

Syriusz zdobył kiedyś długą listę wszystkich zasad Hogwartu, sugerując, że powinni złamać każdą z nich przed ukończeniem szkoły. Remus przeczytał ją i nie znalazł na niej żadnego punktu, który choćby wspominał o zakazie handlu tytoniem. W każdym razie nie, jeśli potraktowało się tekst tych zasad bardzo dosłownie. Poza tym to nie miał być regularny interes – w końcu miał tylko to, co przywiózł ze sobą.

All the Young Dudes 1-4Where stories live. Discover now