Pierwszy Rok: Zakonczenie Roku Szkolnego

1.4K 116 93
                                    


  Remus nigdy by tego nikomu nie przyznał, ale naprawdę podobał mu się okres egzaminów w Hogwarcie. Przez calutkie dwa tygodnie nie było żadnych lekcji, mimo, że inni panikowali, Remus czuł się całkowicie zrelaksowany.

Tego samego nie można by powiedzieć o reszcie jego rówieśników. Lily Evans zaczęła regularnie rzucać się na innych w bibliotece i Pokoju Wspólnym, żądając, aby przepytano ją z osiemnastowiecznych Zamieszek Goblinów. Peter nieustannie mruczał coś do siebie pod nosem, wykręcając dłonie. Marlene McKinnon i Mary McDonald, dwie Gryfonki na pierwszym roku, których Remus zazwyczaj starał się unikać, z nerwów cały czas wybuchały histerycznym śmiechem. James i Syriusz popisywali się jeszcze bardziej niż zwykle – wysadzali zimne ognie na korytarzach albo rzucali zaklęcia znikające na tornistry niczego nie spodziewających się uczniów.

Remus nie potrafił stwierdzić, czy ich dwójka po prostu wykorzystywała ogólnie panującą nerwową atmosferę do siania chaosu, czy też sami dawali upust swojemu własnemu stresowi. Starsi uczniowie nie mieli litości dla swoich młodszych kolegów. Frank Longbottom w trakcie ostatniego tygodnia wlepił więcej szlabanów, niż w ciągu całego roku łącznie, a nawet zagroził, że odejmie Gryffindorowi pięćdziesiąt punktów, jeśli James i Syriusz nie przestaną lewitować kałamarzy w Pokoju Wspólnym.

Remus i tak uważał, że im się upiekło – Bellatrix Black rzuciła pewnego wieczoru jakiś paskudny urok na połowę Ślizgonów, ponieważ rozmawiali zbyt głośno, podczas gdy ona uczyła się do OWTM–ów. Nie mogli mówić przez trzy dni – pani Pomfrey musiała odczarować im usunięte języki. Zarówno z zielarstwa, jak i z historii magii zdawali egzaminy pisemne.

Remus zaskoczył samego siebie, napisawszy najdłuższy esej z całej klasy – musiał poprosić siedzącego obok Petera o dodatkowy pergamin. Okazało się, że o Zamieszkach Goblinów było jednak całkiem sporo do powiedzenia.

Eliksiry były łatwiejsze, niż się spodziewał – musieli bez żadnych instrukcji uwarzyć lekarstwo na czyraki. Mając niezawodną pamięć po latach praktyki, Remus doskonale pamiętał wszystkie składniki oraz właściwe dawki, aczkolwiek w samym przyrządzaniu mikstury brakowało mu precyzji.

Pomiędzy egzaminami, Remus cieszył się swoimi ostatnimi tygodniami wolności, spacerując po korytarzach i zaznaczając kolejne rzeczy na mapie (gdy był sam), lub jedząc lody nad jeziorem (gdy spędzał czas z innymi).

Ostatnio odkrył korytarz, w którym czuć było zapach czekolady, ale nie potrafił zrozumieć, skąd się brał – od kuchni dzielił go spory dystans.

Robiło się coraz cieplej. Kiedy rozpoczął się czerwiec, a okres egzaminów dobiegł końca, myśli Huncwotów skierowały swoje tory na kolejne intrygi.

– To musi być coś dużego – zadecydował James. Lubił ogłaszać tego typu stwierdzenia, czekając, aż ktoś inny wpadnie na jakiś pomysł, który mógłby poprzeć. – Nasze ostatnie hura.

– Nie ostatnie – odparł Syriusz, bawiąc się źdźbłem trawy. – Wracamy za dwa miesiące.

– Może wy wracacie – martwił się Peter. – Ja wiem, że wszystko oblałem.

James machnął ręką, lekceważąc niepokój Petera. Było zbyt ciepło, a dzień zbyt leniwy, żeby spędzać go na pocieszaniu chłopca. Wylegiwali się w swoim nowym ulubionym miejscu, pod drzewem nad jeziorem. Peter siedział w cieniu gałęzi – miał jasną karnację i jego skóra łatwo się opalała. James i Syriusz ściągnęli szaty i podwinęli rękawy swoich nieskazitelnie białych koszuli od mundurków, walcząc z gorącem. Remus po prostu leżał na słońcu, nadal w szacie, aby zakryć swoje najświeższe rany, ciesząc się promieniami słońca, ogrzewającymi jego zbolałe stawy.

All the Young Dudes 1-4Where stories live. Discover now