Czwarty Rok : Listopad ( część 1 )

1.3K 102 120
                                    


Mary i Marlene jęknęły, chowając swoje rzeczy.

– Kompletnie o tym zapomniałam – wyszeptała Marlene. – I miałam treningi prawie każdego wieczora w tym tygodniu, mamy mecz z Krukonami w niedzielę.

– Pożyczę ci moje notatki – odparł Remus, ostrożnie osuszając pergamin z nadmiaru atramentu. – To naprawdę proste.

– W niedzielę są też urodziny Syriusza, prawda? – zapytała Mary w zamyśleniu.

– Tak, skąd wiesz?

– Cóż, w pewnym sensie wyszliśmy razem w tamtym roku – powiedziała Mary wyniośle, krzywiąc się na Remusa. – Poza tym zawsze robicie takie zamieszanie wokół urodzin, że trudno o tym zapomnieć. Boże, mam nadzieję, że Gryffindor wygra, bo inaczej Syriusz nie będzie w dobrym nastroju.

– Tak – zgodził się Remus. Nie pomyślał o tym. Planował ujawnić swój pomysł na ogromny żart w urodziny Syriusza, zamiast porządnego prezentu. Teraz zastanawiał się czy nie powinien też czegoś kupić, chociaż nie było wyjścia do Hogsmeade w ciągu najbliższych kilku tygodni. Zawsze mógł dać Syriuszowi paczkę papierosów, ale to wydawało się trochę tanie, szczególnie że Syriusz wiedział, że były kradzione.

Andromeda już wysłała już kilka prezentów, które ukryte były pod łóżkiem Jamesa. Więcej płyt, oczywiście – Remus miał szczerą nadzieje, że jedną z nich był nowy album Bowie'ego, Diamond Dogs.

– Idę do sowiarni, muszę wysłać coś Darrenowi – powiedziała Mary, gdy wychodzili z klasy. – Idziesz, Marls?

Marlene wyglądała na trochę przygaszoną, więc Remus powiedział szybko:

– Idę do biblioteki, jeśli chcesz te notatki.

– Tak, dzięki, Remusie!

Pożegnali się z Mary i zaczęli iść razem w przeciwnym kierunku. Remus naprawdę lubił Marlene – była wysoka jak na dziewczynę i nie musiał schylać się wyjątkowo nisko, żeby z nią porozmawiać. Poza jej emocjonalnym wybuchem pod koniec ich trzeciego roku, była też osobą bez nerwów, co Remus uważał za bardzo kojące w porównaniu z Mary, która zawsze była bardzo zabawna, ale czasami zbyt przytłaczająca.

– Dzięki – Marlene uśmiechnęła się do niego. – Kocham ją, ale już tyle razy widziałam te jej sprośne listy do Darrena.

– Sprośne listy? – Remus wytrzeszczył oczy. Marlene zaśmiała się.

– Tak, to dosyć przerażające. Hej, Remusie, mogę cię o coś zapytać?

– O co?

– Ee... Czy Syriusz mnie lubi?

Remus zwalczył swoją początkową reakcję, którą była rozpacz. Miał wrażenie, że nie przeżył jeszcze ani jednego tygodnia nowego roku szkolnego bez wysłuchiwania czyichś romantycznych problemów. Dlaczego oni wszyscy uważali, że jest najlepszą osobą do rozmowy? Kiedykolwiek sprawiał wrażenie, że jest choćby w najmniejszym stopniu zainteresowany?

– Nie wiem – powiedział, mając nadzieję, że nie brzmi na zirytowanego. – Musisz go zapytać.

– Nie sądzę, żeby dał mi prostą odpowiedź – zachichotała. – Przepraszam, po prostu dziwnie zachowywał się w stosunku do mnie na treningach quidditcha.

– Dziwnie?

– Tak, komentarze i takie tam. To trochę irytujące, naprawdę. Nie podoba mi się już tak, jak kiedyś, wiesz, po prostu szuka uwagi. Zawsze był bardziej w typie Mary.

– Jakie komentarze?

– Coś o pocałowaniu go na szczęście albo podobne... Może to jego sposób flirtowania albo to żarty... Nigdy nie wiesz, jeśli chodzi o niego i Jamesa, prawda?

All the Young Dudes 1-4Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ