Trzeci Rok : Greyback

Start from the beginning
                                    

– Cóż, to znaczy, jeśli już się spakowałeś, to możesz pójść do niej teraz, co nie? Kiedy skończę ogarniać rzeczy Syriusza, zamierzałem zaproponować, żebyśmy poszli na przejażdżkę na miotłach, a ty nienawidzisz latać, więc...

– Och, naprawdę? Dobra, jasne – Remus pokiwał głową, czując się niewytłumaczalnie zraniony. To nie było w stylu Jamesa, wyganiać kogoś z pokoju.

– Zobaczymy  się na kolacji, tak, Moony? – zapytał Syriusz, kołysząc się do przodu i lądując na nogach ze zwinnością.

– Tak, tak myślę... – Remus opuścił pokój, czując się jakby został wyproszony z przyjęcia, na które nikt go zresztą nie zaprosił. To prawda, nieszczególnie lubił latać. Ale to zazwyczaj nie miało znaczenia – często po prostu siadał na trybunach z książką w ręku i czytał, kiedy inni bawili się w powietrzu. Tym razem też nie miałby nic przeciwko.

I tak musiał pójść do pani Pomfrey, więc poszedł do Skrzydła Szpitalnego, otrząsając się z tego okropnego uczucia odrzucenia.

* * *

– Kochany, czemu jesteś taki cichy? – powiedziała pielęgniarka, gdy skończyła jego końcowo-roczną kontrolę. – Nie cieszysz się na wakacje?

– Nie, nie za bardzo – odparł.

– Będziesz tęsknił za przyjaciółmi – zacmokała ze zrozumieniem. – Wiem, że to trudne. Mimo to, podejrzewam, że masz mnóstwo mugolskich kolegów, z którymi będziesz spędzał czas.

Remus nie zadał sobie trudu, by odpowiedzieć. Pani Pomfrey była bardzo miła i nie miała w sobie ani trochę złości, ale – jak większość dorosłych – potrafiła być niewiarygodnie uparta. Miał cichą nadzieję, że nadchodzące lato będzie równie dochodowe jak poprzednie – jeśli Craig nadal będzie w pobliżu, to może uda mu się zarobić trochę gotówki. Udowodnił, że jest zdolny, mógł nawet poprosić o coś więcej niż tylko papierosy.

Dała mu takie same instrukcje, jak rok temu – zdrowo się odżywiaj, ćwicz i odpoczywaj.

– Zobaczymy się na początku lipca – uśmiechnęła się pogodnie, a Remus pocieszył się myślą, że przynajmniej nie będzie całkowicie odizolowany od czarodziejskiej społeczności.

Po załatwieniu tej sprawy, Remus rozważał powrót do dormitorium. Być może wszyscy skończyli już rozmawiać o nim, albo o tym, czego nie mógł wiedzieć. Może poszli już na boisko do quidditcha. James uważał, że jeśli Syriusz był poddenerwowany lub miał zły humor, najlepszym sposobem był godzinny trening, co zazwyczaj faktycznie działało. Dodatkowo, to był jeden z niewielu momentów, kiedy Peter nie bywał pomijany. Pomimo swojej niezdarności, Pettigrew latał zaskakująco dobrze. To bez wątpienia było skutkiem uporu Jamesa.

To był idealny moment, żeby pójść i zobaczyć się z profesorem Feroxem, ale Remus nagle nie był taki pewny, czy tego chce. Poczuł się dosyć skrępowany tą perspektywą, nigdy wcześniej nie widział się z nauczycielem sam na sam – oczywiście poza tymi sytuacjami, kiedy wpadał w kłopoty. Powoli idąc, musiał w końcu dokonać wyboru, w którą stronę chce iść i uznał, że lepiej mieć to już za sobą.

Nieśmiało zapukał do drzwi gabinetu Feroxa, mimo że te były lekko uchylone. Serce waliło mu w piersi i miał delikatną nadzieję, że nauczyciela nie będzie w środku. Z pewnym zażenowaniem przypomniał sobie, jak kilka tygodniu temu, w chwili paniki, prawie przybiegł do Feroxa, by w ostatniej chwili uznać to za fatalny pomysł.

– Proszę! – wesoły głos nauczyciela odbił się echem z wnętrza pokoju. Remus wszedł do środka. – Pan Lupin! – powiedział Ferox.

Nie siedział przy swoim biurku. Remus nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek widział Feroxa siedzącego – poza porami posiłków, zawsze był w ruchu. Teraz pakował mały kufer, a Achilles obserwował go z parapetu. Nawet po roku lekcji z Feroxem, Remus nadal podziwiał swojego nauczyciela. Jego zauważalna obecność nie zmniejszyła się, grzywa jego piaskowych loków nadal była tak samo wspaniała, a jego twarz nadal ostra o wyrzeźbionych rysach.

All the Young Dudes 1-4Where stories live. Discover now