Drugi Rok: Quidditch

Start from the beginning
                                    

– Naprawdę? – Lily wyglądała na zaskoczoną. – Nie słyszałam o tym.

– Bo jeszcze tego nie zrobiliśmy – powiedział Remus. – Zamierzamy później, podczas lunchu. Ale spodziewam się, że domyślą się, czyja to sprawka i prędzej czy później dostaniemy szlaban.

Lily cmoknęła z dezaprobatą.

– Co ja ci mówiłam o dawaniu się złapać, Lupin? – uśmiechnęła się szelmowsko.

Remus wzruszył ramionami, odwzajemniając jej mały uśmiech. Lily naprawdę nie była taka zła. Miała ten typowy dla dziewczyn dar, który sprawiał, że każdy wychodził przy niej na głupka, ale przynajmniej posiadała poczucie humoru. Szczególnie przyjemnie było zobaczyć ją bez Snape'a, który zwykle czaił się w pobliżu, jak nietoperz wampir, cuchnący przygnębieniem i dezaprobatą.

W końcu na boisku quidditcha nastąpił ruch, gdy wszyscy chętni zostali poddani próbie. James musiał zrobić wrażenie – był tego dnia w szczytowej formie. Zanurzał, nurkował i skręcał się w powietrzu, jakby nigdy nic – jakby pływał, a nie latał. Remus usłyszał gwałtowny wdech Lily, gdy James spróbował wykonać szczególnie ostry skręt.

– Czy on musi się tak popisywać? – zapytała nerwowo. – Zabije się.

– Nie ma szans – powiedział Peter. – Znam go, odkąd mieliśmy pięć lat i nigdy nawet nie spadł z miotły. Ani razu.Nic dziwnego, że myśli, że jest niedościgniony – mruknęła Lily.

Po kolei swoich sił próbowali kandydaci na ścigających, ale James był bez dwóch zdań najlepszy z nich wszystkich. Następnie przyszła pora na pałkarzy – Syriuszowi, Marlene i jakiemuś przysadzistemu piątoklasiście wręczono pałki i wysłano ich w powietrze wraz z sześcioma tłuczkami. Okropnie się to oglądało – Remus ledwo trzymał nerwy na wodzy, patrząc, jak agresywne kule atakują ciało i głowę jego przyjaciela.

Syriusz umiejętnie unikał tłuczków i parę nawet wybił ze swojej drogi, ale Marlene była niepowstrzymana. Okrążała swoich konkurentów, wymachując swoją pałką z niewyobrażalną precyzją, za każdym razem, odbijając piłkę tak mocno, że lądowała na drugim końcu boiska.

– Cholera jasna – wykrzyknął Peter. – Nie wiedziałem, że McKinnon jest taka dobra.

– Jej brat gra dla Armat – wyjaśniła Lily, dumna ze swojej przyjaciółki. – Trenowała z nim całe lato.

– Syriusz też trenował – powiedział Peter, broniąc przyjaciela, zapomniawszy o wcześniejszych narzekaniach. – On i James grali praktycznie cały czas, prawda, Remusie?

Remus nie odpowiedział. Nie po to, żeby przypomnieć mu, że nie spędzał z nimi wakacji, ale dlatego, że był zbyt zajęty wstydzeniem się za Syriusza i żałowaniem, że Marlene McKinnon jest tak cholernie dobra w odbijaniu tłuczków z zaskakującą siłą – a przynajmniej, że w drużynie nie ma dwóch miejsc dla nowych pałkarzy. Nie był pewny, dlaczego w ogóle się tak tym przejmował. Nie znosił quidditcha, a jeśli zarówno Syriusz, jak i James dostaliby się do drużyny, musiałby spędzać o wiele więcej czasu, dygocąc z zimna na trybunach. No i od dawna potajemnie marzył, żeby Syriuszowi wreszcie coś się nie udało, czekał na dowód, że Syriusz Black wcale nie jest absolutnie idealny w każdym calu. 

Ale teraz, kiedy ten moment w końcu nadszedł, Remus czuł się winny. Nie było wątpliwości – Syriusz będzie zupełnie przybity i zawiedziony.

– Idą! – Lily zerwała się z miejsca i zbiegła po schodach, aby spotkać się ze swoją przyjaciółką. Remus i Peter powoli podążyli za nią.

– Dostałam się! – Marlene uśmiechała się od ucha do ucha, jej twarz była całkiem zaróżowiona z radości. Lily z całej siły ją uściskała.

All the Young Dudes 1-4Where stories live. Discover now