Rozdział 10

622 18 7
                                    

Minął już tydzień odkąd tutaj jestem, a ja już mam dosyć. To miejsce zamiast mi pomagać, coraz bardziej mnie niszczyć. Jestem ciągle bity, wyzywany, nie dostaje jedzenia. Nie było nocy żebym nie płakał w kącie. Dzisiaj wieczorem mam zamiar stąd uciec bo nie daje rady, co prawda miałem zrobić już to wcześniej ale nie miałem wystarczająco na to siły. Nadal nie mam, ale muszę chociaż spróbować. Leżałem sobie na łóżku i o tym rozmyślałem kiedy nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
-Tony do jasnej cholery co ty robisz?!- usłyszałem głos moje psycholożki.
-Co się znowu stało?- zapytałem się już trochę zmęczony.
-Czemu nie przyszedłeś na sesję?!- o kurwa, totalnie o tym zapomniałem. mam przerąbane.
-Przepraszam, zapomniałem-
-Co mi daje twoje przeprasza?! To tobie powinno na tym zależeć a nie mnie!- ale może mi na tym tak na prawdę nie zależy? Może ja tu nie chce być?
-To już się więcej nie powtórzy, obiecuję- nie powtórzy się bo już więcej moja noga tu nie powstanie.
-Ja mam nadzieję że się więcej nie powtórzy, masz szczęście dzisiaj ten jeden raz  ci odpuszczę i nasza sesja się nie odbędzie- o kurwa ale szczęście.
-Dobrze dziękuje- poczekałem aż drzwi spowrotem się zamkną i poszedłem do szafy żeby wyjąć walizkę i zacząć się po cichu pakować

---------------------------------------------------------------
Hejka kochani przepraszam że tak długo nie wstawiałam rozdziałów ale mam nadzieję że się to teraz zmieni. Miłego dnia/nocy.

Słów 212 ❤️

(Poprawione)

Życie Tony'ego Where stories live. Discover now