4. Wycieczka część I

445 25 15
                                    

Jest 6 rano, czyli godzina przed moim budzikiem, a ja leżę gapiąc się w sufit.

- Nie ma co marnować czasu- mówię sam do siebie wstając powoli z łóżka i ocierając zaspane oczy.

Odsłoniłem zasłony i otworzyłem okno. Od razu tego pożałowałem, ponieważ z dworu do środka wpadał nieprzyjemny chłód.

Zabrałem z szafy jakieś ciepłe ubrania adejfatne do pogody i poszedłem w stronę łazienki.

Włączyłem wodę i weszłem pod prysznic, gdy krople zaczeły spływać po moim ciele, nagle w środku mnie pojawiło się uczucie ekscytacji.

Czułem, że to będzie dobry dzień.

Gdy już skończyłem się zbierać, postanowiłem obudzić resztę ekipy. Najpierw poszłem obudzić Jure i Nace. poszło szybko, potem próbowałem obudzić Jana.

Puściłem piosenkę Blanki i wepchnąłem telefon pod drzwi chłopaka.

- Jeszcze raz obudzisz mnie tym głównem, a obiecuje, że uduszę cie w nocy poduszka- zaspany Jan otworzył drzwi, trzymając w ręku mój telefon.

Weszłem do pokoju z dumną mina, po czym wziąłem telefon i napisałem do pozostałej dwójki, że na nich czekamy.

Niedługo potem zjawili się i wszyscy razem poszliśmy do restouracji, która znajdowała się w naszym hotelu.

Jedliśmy w spokoju śniadanie, gdy nagle zauważyłem w korytarzu znajomą mi czuprynę

-Jere!?- krzyknęłem, podnosząc się z miejsca.

- To twoj wymyślony przyjaciel?- zapytał Kris, a ja uśmiechem się do niego podle.

-A tu jesteście!- do restouracji wpadł zadowolony Kaarija i zajął miejsce koło Jure.

- Jak ty się tu znalazłeś?- nie musiałem udawać zdziwienia, bo naprawdę mnie to interesowało.

-Kris wstawił na instagramie wasze zdjęcie przed hotelem- odpowiedział jak gdyby nigdy nic

- Skąd macie takie śmieszne herbatki?- zapytał blądyna,patrząc na podłużną, małą, zużytą tobereczkę na talerzu blondyna.

- Tam są- Jure wskazał na długi stół z napojami

Jere wstał od stołu i szybkimi ruchami, jak gdyby chciał coś ukraść przemieścił się w wskazane mu wcześniej miejsce, rozejrzał się i szybko zapakował trzy herbaty do pudełeczka.

- A temu co? Nie mają w Finlandii herbaty?- zażartował Kris.

-Zdobyłem! możemy iść?- zapytał Jere patrząc na nasze puste talerze.

- Chwila tylko po coś pójdę!- Powiedział Jan biegnąc w stronę swojego pokoju.

Po chwili oczekiwania na kolegę zobaczyliśmy, że brazowowlosy wraca z gitarą.

- Na cholere ci ta gitara- Nace patrzył z zazenowaniem.

- W dodatku moja- Kris dołączył do niego.

-Pozwól mu być sobą- Jure podszedł do Jana i pogłaskał go po głowie.

- Chodz, słońce, oni nie rozumieją, że jesteś specjalny- blondyn wziął go za rękę i razem wyszli.

- My też powinniśmy się złapać za rękę!- powiedział podekscytowany Kaarija, patrząc na mnie.

- Mam was dość- Nace z kpiną w głosie również opuścił pomieszczenie.

Po niedługiej chwili dotarliśmy na miejsce spotkania, byliśmy pierwsi. Nic dziwnego. Było około 8, a wyjedzac mieliśmy o 9

-Czemu mnie budziłeś!? mogłem jeszcze spać!- Jan uwiesił sie na moim ramieniu

If I was your boyfriend, never let you goWhere stories live. Discover now