7. Pierwszy półfinał część II

344 24 5
                                    

Nadszedł koniec finału, więc każdy zaczął się zbierać.

Czekaliśmy na Kaarijie, aż się przebierze.

-Em...- nie wiedziałem jak zacząć- Odprowadzę Jere, nie chce żeby wracał sam.

Chłopcy zaczęli piszczeć.
(słowo od autorki: utożsamia się z nimi)

Przewróciłem oczami.

-To my już będziemy szli- powiedział Nace popychając cała resztę w stronę drzwi.

Gdy wyszli zapanowała cisza. Większości reprezentantów już nie było. Zostali już tylko pracownicy, którzy i tak swoją pracę wykonywali w milczeniu.

W końcu po chwili czekania z pokoju wyszedł Jere, przebrany i bez makijażu, ale jego włosy nadal były w nieładzie.

- Gdzie twoja ekipa?- spytał

- Poszli.

- A ty co tu robisz?- klepnął mnie w ramię.

- Czekam, aż księżniczka się przebierze. I no...- podrapałem się z tyłu głowy- chciałem cię odprowadzić.

Nagle z pokoju Finlandii wyszła tancerka.

-Pa, Kaarija- pocałowała go w policzek i wyszła.

Patrzyłem długo w jej kierunku. Czułem się oszołomiony jakby ktoś uderzył mnie kijem w głowę.

Czemu go pocałowała?

Czemu mnie to w ogóle obchodzi?

- Podoba Ci się?- zapytał Jere.

Zabolało mnie to pytanie.

- Nie- pokierowałem się w stronę drzwi.

Szliśmy tak przez całą drogę w ciszy. Nie umiałem zapomnieć o sytuacji z przed chwili.

-Wejdziesz?- zapytał Kaarijia, gdy zatrzymaliśmy się przed wejściem jego hotelu.

Pomyślałem chwilę.

-Wejdę.

Hotel Jere posiadał windę, więc z dostaniem się na górę nie było problemem.

Finlandczyk wyjął z kieszeni bluzy klucz, otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka gestem ręki.

Pokój miał duży jak na jedną osobę.

Pomieszenie było białe, miało podwójne łóżko na środku i jedną ścianę oszkloną.

Wyszłem na balkon.

Było z niego widać arenę, na której przed chwilą się znajdowaliśmy, ale nie tylko ją. Z tej wysokości było widać prawie cały Liverpool.

- Masz stąd piękny widok- powiedziałem wchodząc do pokoju.

-Rano jest jeszcze ładniej- usiadł na łóżku ściągając buty.

Teraz już całkowicie go rozumiem czemu tamtego dnia nagrywał z taką ekscytacją.

Rozebrałem się i napisałem do chłopaków, że wstąpiłem na chwilę do Kaariji, by się nie martwili. Po czym usiadłem koło niego.

-Jere mogę cię o coś zapytać?

Pokiwał głową i położył się na łóżku koło mnie.

Nie wiedziałem jak ubrać to w słowa.

- Lubisz tą dziewczynę?- odwróciłem się w jego kierunku miętosząc nieskazitenie białą pościel.

- Którą?- popatrzył się pytająco.

- Tą tancerkę.

- A pewnie chodzi Ci o Anne. Podoba Ci się co?- zaczął mnie delikatnie uderzać palcem po
udzie- Lubię ją jako koleżankę z pracy, więc śmiało możesz podbijać.

Nie wiem czemu, ale z jednej strony cieszyło mnie, że myśli, że na nią lece. z drugiej strony nie wiedziałem o co mi chodzi. Po co zadaje mu takie pytania?

- Zapomnij- powiedziałem cicho i położyłem się koło niego.

Poczułem, że kładzie rękę na moim brzuchu.

Uśmiechnęłem się i w ramach rewanżu dałem mu swoją na twarz.

Zaśmiał się i położył nogę na moich nogach.

- Co robisz?- zerwałem się i przyłożyłem mu poduszką, która wyrwałem mu z pod głowy.

- To ty zaczełeś!- zasłonił się ręką.

-Wcale nie.

Zbliżył się i zaczął bić mnie poduszką po głowie po czym potarł ją i moje włosy się naelektryzowały.

-Śmiesznie wyglądasz- zaczął się głośno śmiać.

-Cicho bądź, ludzie już dawno śpią- zakryłem mu usta ręką.

Dotarło do mnie, że trochę za długo patrzę się na jego twarz, więc złapałem poduszkę i zrobiłem mu to co on przed chwilą mi.

- Teraz obydwoje wyglądamy śmieszne.

Kaarija wyrwał mi z ręki poduszkę i tak oto rozpoczął wielką bitwę.

Gdy już skończyliśmy pokój wyglądał jakby przeszedł przez niego huragan, ale nam to nie przeszkadzało.

Nawet nie wiem, w którym momecie Jere zdjął koszulkę.

Podobał mi się ten widok. Jere siedział na wygniecionym, białym prześcieradle i samych spodniach dresowych, które idealnie odznaczały się od bieli pokoju, tak samo jak jego rozczochrane włosy.

Delikatnie przejechał ręką by ogarnąć nieposłuszne kosmyki. Wyglądał idealnie.

Położyliśmy się razem dysząc ciężko i wijąc się po całym łóżku powstrzymując śmiech.

-Będę musiał iść. Poźno już- chciałem wstać, ale Kaarija złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

Pociągnął tak mocno, że straciłem równowagę i upadłem wprost na niego.

Bałem się zrobić jakikolwiek ruch, wiec leżałem tak na jego piersi słuchając bicia jego serca.

Podniosłem się delikatnie i teraz moja twarz była w jego szyji.

- Śmierdze- zaśmiał się.

Nie smierdział.

Zapach jego ciepłego ciała przyprawiał mnie o przyjemne ciarki.

-Muszę iść...- wyszeptałem zmęczonym głosem.

Jere nic nie mówił, ale czułem jego wzrok na sobie.

Po chwili leżenia z zamkniętymi oczami poczułem, że gładzi mnie po włosach.

Pomimo tego, że serce waliło mi jak dzwon nie chciałem wyprowadzać go w z błędu i udawałem, że spałem, aż w końcu naprawdę zasnąłem.

xxxxxxxxxx

Trochę krótki ten rozdział, więc to idealny moment żeby zrobić ogłoszenia parafialne.

WIEM, ŻE NIKT NIGDY TEGO NIE CZYTA, ALE PROSZĘ O WYSŁUCHANIE.

Na początku chciałam wam bardzo podziękować za wsparcie i miłe komentarze.

Nie spodziewałem się, że to się tak wybije, ponieważ to moja pierwsza książka i jeszcze się uczę.

Także dziękuję wam każdemu z osobna i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną, aż do końca.♡

If I was your boyfriend, never let you goWhere stories live. Discover now