10. Moja księżniczko

1.1K 49 27
                                    

Powoli nachylił się nade mnie i niepewnie złożył pocałunek na moich ustach ale nie był on łapczywy ani namiętny raczej delikatny, przepełniony tęsknotą i strachem. Niewiele myśląc nad tym co właściwie się w tej chwili dzieje oddałam pocałunek, który z każdą chwilą zaczynał robić się coraz bardziej łapczywy. Ręce Tony'ego znalazły się na mojej talii i zaczęły jeszcze bardziej przyciągać mnie do jego ciała chodź zmniejszenie odległości między nami jeszcze bardziej było rzeczą wręcz niemożliwą.

***

Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do pokoju. Obok mnie wciąż jeszcze smacznie sobie spał Tony. Ten widok naprawdę był przeuroczy i sprawiał, że chodź wiedziałam, że pora już wstawać do szkoły to wcale nie chciałam go budzić. Nawet gdy tak leżał to wyglądał naprawdę przystojnie. Roztrzepane włosy, naga wyrzeźbiona klatka piersiowa i te jego tatuaże, które z jednej strony wydawały się dodawać mu tylko uroku, a z drugiej sprawiały, że wyglądał na typowego bad boya z książek, który bez zastanowienia złamałby ci serce. Uśmiechnęłam się na myśl, że teraz moje poranki będą wyglądać tak dużo częściej. Że będę mogła budzić się u jego boku i przytulać na dzień dobry. Świadomość, że Tony Monet czyli obiekt westchnień praktycznie każdej dziewczyny zakochał się właśnie we mnie sprawiała, że nie mogłam przestać się cieszyć. W zasadzie nie to nie wiedziałam na czym stoimy i czy teraz zostaliśmy parą ani tego czy Tony chcę ze mną być. Widziałam za to, że mnie kocha, a ja czułam do niego to samo i ta świadomość na razie zupełnie mi wystarczała. Nie czułam potrzeby komplikowania sobie życia trudnymi pytaniami, na które nie byłam pewna czy chcę znać odpowiedź. Na razie chciałam cieszyć się tym co mamy teraz i niczego nie zmieniać

- Cześć moja księżniczko - Mruknął Tony powolnie otwierając oczy i wtulając się we mnie - Jak się spało?
- Z tobą obok jak zawsze cudownie - Powiedziałam mierzwiąc rękami jego włosy na co chłopak posłał mi promienny uśmiech
- Mamy jeszcze chwilę czy już musimy wstawać do szkoły? - Zapytał jeden z bliźniaków przyciągając mnie do siebie i składając namiętny pocałunek na moich ustach, który mógłby trwać wiecznie - Mógłbym leżeć tu z tobą całą wieczność wiesz? Jesteś moim powodem do szczęścia
- J...

Nim zdążyłam odpowiedzieć drzwi do pokoju Tony'ego otwarły się, a po chwili stanął w nich Shane, który zaczął patrzeć na nas z głupkowatym uśmiechem nie mówiąc ani słowa. Wraz z Tony'm spojrzeliśmy na jego bliźniaka, który stał tak już przez jakiś czas i nadal nic się nie odzywał przez co zaczynało robić się trochę niezręczne 

- Zamierzasz tak stać i szczerzyć się jak głupi do sera czy coś w końcu powiesz? - Warknął Tony rzucając w swojego bliźniaka poduszką z dużą siłą jednak nie na tyle by uderzenie go zabolało
- W zasadzie to przyszedłem was obudzić ale widzę, moje gołąbeczki, że jest to już zbędne - Odparł Shane wciąż się nam przyglądając z dziwnym zadowoleniem wymalowanym na twarzy - Sądząc po waszych uśmiechach noc była udana co?
- To w takim razie po co tu jeszcze stoisz? - Oburzył się Tony patrząc na swojego brata z zniecierpliwieniem - Jak widzisz wstaliśmy więc możesz wypierdalać, a to czy była udana to nie twój interes
- Chodźcie na śniadanie - Rzucił Shane ignorując słowa swojego bliźniaka, który zdenerwował się przez to jeszcze bardziej - Tylko może najpierw się ubierzcie i może na następny raz bądźcie trochę ciszej - Dodał podśmiechując się pod nosem i poruszając dwuznacznie brwiami za co znów oberwał poduszką tylko tym razem ode mnie i to z dużo większą siłą niż od swojego bliźniaka 
- Zachowujesz się jak dziecko - Zawołałam za w końcu wychodzącym z pokoju Shane'm

Gdy Shane wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi z wielką niechęcią zwlekłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki aby wziąć szybki prysznic i przebrać się w mundurek szkolny. Po dłuższej niż miałam na początku zamiar kąpieli owinęłam się białym ręcznikiem i podeszłam do lusterka. Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie, że przecież Tony nie ma suszarki do włosów, a moje włosy są całe mokre. Próbując uratować sytuacje zaczęłam pocierać włosy suchym ręcznikiem jednak i to nie wiele dało więc zrezygnowana zaprzestałam tej czynności. Podeszłam do wanny, na której oparciu zostawiłam rzeczy do ubrania i dopiero teraz przypomniałam sobie, że przecież są całe we krwi. Lekcje zaczynały się za czterdzieści minut więc nie było nawet szans żebym zdążyła pojechać do domu po zapasowy mundurek

- Kurwa mać! - Krzyknęłam gdy po ponownej próbie sprania krwi z materiału nadal było ją widać
- Co się dzieję? - Zapytał Tony wchodząc do toalety bez żadnego uprzedzenia i spoglądając na mnie z zaciekawieniem
- Mój mundurek jest cały we krwi - Odburknęłam rzucając w niego całą mokrą koszulą - Za chwilę zaczynają się lekcję, a to gówno nie chcę się sprać! W czym ja niby teraz pójdę do szkoły?! Przecież nie ubiorę te...
- Ej spokojnie - Przerwał mi niebieskooki przytulając mnie ze zdecydowanie dziwną jak na niego delikatnością i czułością?

Chłopak złapał mnie w talii i mocno trzymając podniósł. Nie miałam pojęcia co chcę zrobić ale ufałam mu więc nie protestowałam. Powoli i ostrożnie posadził mnie na blacie umywalki i upewniwszy się wcześniej, że na pewno nie spadnę pocałował mnie w czoło. Byłam w szoku. Nigdy nie spodziewałam się, że Tony Monet, który zazwyczaj jest sarkastyczny, wredny i nie zwraca uwagi na innych może być taki czuły. Zawsze był dla mnie milszy niż dla wszystkich innych ale nigdy nie obchodził się ze mną w taki sposób. Poczułam się wyjątkowo jak nigdy wcześniej. W przypływie emocji niewiele myśląc wpiłam się w usta Tony'ego, który bez zastanowienia zaczął oddawać pocałunek. Nie był on taki jak wczorajszego dnia, delikatny i tęskny, a raczej namiętny i łapczywy. Po chwili jednak Tony odsunął się ode mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy

- Wiesz, że musimy iść do szkoły? - Szepnął mi na ucho delikatnie przygryzając jego płatek przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze
- A pamiętasz, że mój mundurek jest cały we krwi i nie mam czego założyć? - Zapytałam sarkastycznie na co na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech mówiący, że wpadł na jakiś przegenialny pomysł, który zapewne mi się nie spodoba
- W takim razie założysz mój - Powiedział zaczynając odpinać swoją koszulę, którą właśnie miał na sobie założoną - Spódniczki niestety nie mam ale koszula jest na tyle duża, że powinna zakryć to co trzeba - Dodał zaczynając się śmiać jak głupi
- Nie mogę jej zabrać - Odparłam łapiąc go za ręce aby przeszkodzić mu ściągnięcie ubrania - Jeśli ją wezmę ty nie będziesz miał w czym iść
- To pójdę bez. Co to za problem? - Rzucił obojętnie wzruszając ramionami tak jakby pójście do szkoły z gołą klatą było czymś normalnym
-  Tak, a wszystkie twoje fanki oszaleją z podniecenia - Mruknęłam z niezadowoleniem odwracając głowę żeby uniknąć jego wzroku
- Czy ty jesteś zazdrosna? - Zapytał ze zdziwieniem Tony ale po chwili gdy nie otrzymał ode mnie żadnej odpowiedzi delikatnie się zaśmiał - Żartowałem z tym, że pójdę bez - Dodał obracając moją głowę tak bym musiała na niego spojrzeć - Mam kilka zapasowych
- Nie mogę iść do szkoły w twoim mundurku Tony - Zaczęłam się upierać chcąc postawić na swoim - Co siebie pomyślą o mnie inni, że jestem jedną z twoich dziwek? Będę od wszystkich słyszeć, że pobawisz się mną i zostawisz - Dodałam trochę ciszej
- Ej Rosalie ale ty chyba nie myślisz, że tak jest co? - Odparł Tony z lekkim zdenerwowaniem wyczuwalnym w głosie - Kurwa Rosalie odpowiedź! - Krzyknął po chwili ciszy uderzając pięścią w blat, na którym siedziałam
- Ja... ja sama nie wiem - Wyszeptałam z lekkim strachem spowodowanym zachowaniem chłopaka - Sam dobrze wiesz jak wyglądał każdy twój związek - Dodałam jeszcze ciszej czując, że nie powinnam tego mówić
- Wiesz co?! Pierdol się! - Warknął i wyszedł z łazienki donośnie i celowo trzaskając drzwiami
- Tony...

Mi Princesa || Tony Monet Where stories live. Discover now