6. To tylko ja

2.1K 82 36
                                    

Słyszałam dochodzące do moich uszu niewyraźne głosy ale nie umiałam rozpoznać do kogo one należą. Wszystko co widziałam było rozmazane. Słyszałam jak szumi mi w uszach. Próbowałam coś powiedzieć ale gdy tylko starałam się wydobyć z siebie jakieś słowo zaczynało brakować mi powietrza. Jedyne co pamiętam to ktoś krzyczący moje imię i trzymający mnie mocno Shane. Potem już nic... Jedynie ciemność...

***

Pierwsze co poczułam to palący ból wydobywający się z tyłu mojej głowy w miejscu uderzenia. Potem zaczęły docierać do mnie dźwięki. Powolnie otworzyłam oczy. Czułam, że moje powieki ważą chyba z tonę. Biel, którą ujrzałam natychmiast mnie zaślepiła i zmusiła do ponownego zamknięcia oczu. Ponownie podniosłam powieki, tym razem kolory nie były już takie intensywne jak wcześniej więc powoli zaczęłam się do nich przyzwyczajać.

Na początku nie poznałam miejsca, w którym się znajdowałam. Moje myśli zaczął ogarniać strach. Do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia wydarzeń, które miały miejsce przez moim omdleniem.

Przerażona wizją, że mogę obecnie znajdować się w szpitalu poderwałam się do pozycji siedzącej. Moje ciało ogarnęła panika. Zaczęłam łapczywie zaciągać się powietrzem tak jakbym chciała je połknąć. Oddychało mi się tak ciężko, że miałam wrażenie, że zaraz zacznę się dusić.

Z paniką rozejrzałam się po pokoju. Dopiero po chwili moje myśli zaczęły się uspokajać. Spojrzałam jeszcze raz na całe pomieszczenie, w którym się znajdowałam i odetchnęłam z ulgą widząc, że nie jest nim szpital. Byłam w pokoju Tony'ego co trochę mnie zaszokowało.

Siedziałam tu sama, nikogo nie było co wydawało mi się chyba jeszcze bardziej szokujące niż sam fakt, że tu jestem. Nie wiedziałam co się dzieje.

Chciałam się wstać i udać się w poszukiwaniu jakieś znajomej twarzy ale przeszkodził mi w tym straszliwy ból głowy znów mi o sobie przypominając.

- Hej, Hej - Zawołał wyłaniający się gdzieś z oddali Shane podbiegając do mnie z przerażeniem - Nie wstawaj, musisz na razie leżeć
- Shane? - Zapytałam zachrypniętym głosem - Co ja tu robię? - Dodałam rozglądając się po pokoju
- Jason uderzył cię w głowę i straciłaś przytomność - Zaczął tłumaczyć od początku Shane nie będąc pewien czy pamiętać co w ogóle się stało - Tony wpadł w szał i go dość mocno pobił...
- Co masz na myśli przez dość mocno? - Wtrąciłam z trudem przywołując wspomnienie leżącego na kostce zakrwawionego chłopaka
- Złamał mu kilka żeber i nos. Do tego ma porządny wstrząs mózgu - Wyjaśnił ciemnowłosy, a ja momentalnie poczułam ten sam dziwny przypływ radości co wtedy gdy oglądałam bójkę i mimowolnie się uśmiechnęłam
- Należało mu się...
- Może i tak - Mruknął Shane również delikatnie się uśmiechając - Ale wracając do tego jak się tu znalazłaś. Twój brat i Vince wyjechali gdzieś w sprawach służbowych więc Ted nie mógł pojechać z tobą do szpitala. Vince zalecił nam abyśmy zabrali cię do nas i wezwali lekarza - Wyjaśnił
- Chodziło mi o to dlaczego właśnie siedzę z tobą w pokoju Tony'ego - Powiedziałam delikatnie unosząc kącik ust w górę
- Dostałaś silne leki przeciwbólowe i byłaś nieprzytomna przez prawie trzy dni - Odparł ten spokojniejszy z bliźniaków drapiąc się z zakłopotaniem po swojej głowie - Tony siedział tu z tobą przez większość czasu ale chyba w końcu go to przerosło bo poprosił żebym to ja teraz z tobą został
- Tony tu ze mną siedział? - Powtórzyłam jego słowa nie dowierzając w to co właśnie usłyszałam
- Czemu cię to tak dziwi? - Zapytał ciemnowłosy nie rozumiejąc mojego zadzwonienia - Zależy mu na tobie. Nawet nie wiesz jak bardzo przeżył twój wyjazd.
- Ja... Ja nie wiedziałam...
- I nie musiałaś wiedzieć - Odparł siadając obok mnie na łóżku - Byłaś chora. Miałaś prawo wtedy o tym nie myśleć Rosalie. Dobrze wiesz o tym, że Tony jest jaki jest ale zrobiłby dla ciebie wszystko. Daj mu tylko trochę czasu, a zobaczysz, że znów będzie tak jak kiedyś
- A jeśli nie będzie? - Mruknęłam kładąc, znów pulsującą mi z bólu głowę na kolanach przyjaciela - A co jeśli on mi tego nie wybaczy?
- Już ci wybaczył - Powiedział łagodnie głaszcząc mnie po włosach - On cię kocha chodź okazuje to na swój bardzo dziwny i dość specyficzny sposób
- Dziękuję- Szepnęłam czując jak znów ogarnia mnie senność
- Prześpij się trochę, a ja pójdę powiedzieć chłopakom, że już się wybudziłaś...
- Shane... - Wtrąciłam przerwyjąc mu w połowie zdania
- Tak? - Zapytał patrząc z troską w moje oczy
- Proszę nie zostwiaj mnie tu samej... - Jękłam łapiąc się za moją niewyobrażalnie bolącom głowę
- Nie będziesz sama. Zaraz ktoś do ciebie przyjdzie. Obiecuję - Dodał wstając z łóżka i ruszając do drzwi

Tak o to znów zostałam sama w nawet nie swoim pokoju. Głowa z każdą chwilą bolała mnie coraz bardziej i liczyłam tylko na to, że ktoś wpadnie na to żeby ulżyć trochę w moim cierpieniu i wejdzie do pokoju z lekami.

Nie wiem ile minęło od wyjścia Shane'a ale znów zaczęła ogarniać mnie senność, a do tego czułam, że z bólu już majacze. Położyłam głowę na wyjątkowo miękkiej, puchowej poduszce i zaciągnęłam sobie kołdrę pod samą szyję.

Do moich nozdrzy momentalnie napłynął zapach perfum Tony'ego, który nie wiem czemu ale mnie uspokoił i sprawił, że poczułam się bezpiecznie.

Chwilę później usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do pokoju ale nie miałam już nawet siły aby się podnieść i zobaczyć kto to.

- Ciii kochanie, spokojnie - Mruknął chłopak zahrypnietym głosem i położył się obok mnie - Już dobrze. To tylko ja

Spojrzałam na Tony'ego delikatnie się uśmiechając. Nie umiałam wyjaśnić tego czemu ale jego obecność wywoływała we mnie radość. Niebieskooki przysunął się bliżej mnie, a ja położyłam głowę na jego torsie i wtuliłam mocno w jego ciało.

***

- Tony - Usłyszałam dziewczęcy głos i donośne pukanie do drzwi co sprawiło, że się obudziłam
- Czego? - Warknął ze znudzeniem Tony nie fatygując się nawet żeby podejść do drzwi
- Mogę wejść? - Zapytała drżącym z przerażenia głosem jego młodsza siostra
- Jeśli musisz - Odparł rzucając swój telefon gdzieś na bok

Podniosłam się do pozycji siedzącej, z radością stwierdzając, że moja głowa nie boli mnie już aż tak.

Tony uśmiechnął się do mnie i objął mnie ramieniem co było u niego dość rzadkim zachowaniem więc naprawdę bardzo to doceniałam. Tak samo jak zresztą wszystko co zawsze dla mnie robił.

Spojrzałam w stronę drzwi, które delikatnie zaczęły się otwierać, a Hallie w końcu po dość dłuższej chwili namysłu weszła do pokoju. Nastąpiła dość krępującą chwila ciszy, a atmosfera między rodzeństwem byłam tak gęsta, że możnaby ją kroić nożem.

- O hej Rosalie - Powiedziała w końcu Hallie, dość mocno płosząc się na mój widok
- Mów czego chcesz - Wtrącił widocznie rozbawiony jej zachowaniem jeden z bliźniaków
- Podobno to twoja książka - Wyszeptała kładąc przed nami trzymamy przez nią w rękach przedmiot - Mogłabym pożyczyć kolejną część? - Dodała nieśmiało, a na twarzy Tony'ego na widok książki pojawił się nieuzasadniony uśmiech
- Powinna być w tamtej szafie - Odparł wytatuowany bliźniak wskazując palcem umieszczoną wysoko półkę - Wyciągnij sobie - Wzruszył ramionami ponownie sięgając po swój telefon

Hallie niepewnie podeszła do szafki co chwila zerkając na siedzącego na łóżku brata żeby upewnić się czy aby na pewno na pewno ma zezwolenie na grzebienie w jego rzeczach.

Brunetka stanęła na palcach i z wielkim wysiłkiem otwarła drzwiczki szafki. Nagle po całym pokoju rozniósł się głośny huk.

Od razu spojrzałam w stronę najmłodszej Monet i aż znieruchomiałam. Na podłodze leżał czarny pistolet. Hallie wyglądała na nie mniej przerażoną niż Tony. W pokoju znów zapanowała niezręczna cisza, którą przerwał dopiero krzyk Tony'ego.

- Kurwa!

___________________________________

Mam nadzieję, że was nie zanudziłam tym rozdziałem. Stwierdziłam, że po ostatnich dużych emocjach przyda się coś trochę spokojniejszego. Dziękuję za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia ♥️♥️♥️ Dziś czułam się już trochę lepiej tak więc jest i rozdział ♥️♥️ Dziękuję wam, że jesteście ♥️♥️♥️

Mi Princesa || Tony Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz