7. Zgaś to

1.8K 67 35
                                    

Od razu spojrzałam w stronę najmłodszej Monet i aż znieruchomiałam. Na podłodze leżał czarny pistolet. Hallie wyglądała na nie mniej przerażoną niż Tony. W pokoju znów zapanowała niezręczna cisza, którą przerwał dopiero krzyk Tony'ego.

- Kurwa!

Pov. Tony

Spojrzałem w stronę, z której dobiegał hałas. Moim oczom ukazała się przerażona Hallie i leżący na ziemi czarny pistolet.

Przeniosłem wzrok na siedzącą obok mnie Rosalie ale ona nie wyglądała jakby się przestraszyła więc trochę mi ulżyło. W końcu nie chciałem żeby dziewczyną, dla której całkowicie straciłem głowę się mnie bała.

Jednak wciąż martwiłem się o to jak zareaguję na to Hallie. Nikt, przecież nie wprowadził jej do naszego świata i nie widziała czym się zajmujemy. Cały nasz świat był dla niej czymś nowym i im mniej o nim wiedziała tym bardziej bezpieczniejsza była.

Vince przed jej przyjazdem pouczał nas abyśmy poukrywali dokładnie wszystkie bronie. Jej obecność w naszym domu komplikowała wszystko i sprawiała, że musieliśmy uważać na każdą rzecz jaką robimy i gdzie co trzymamy.

- Kurwa! - Wyrwało mi się po krępującej chwili ciszy, a wzork obu dziewczyn odruchowo przeniósł się na mnie
- Czemu masz pistolet w pokoju? - Zapiszczała Hallie wskazując na leżącą niedaleko niej broń trzęsącymi się rękoma - Po co ci to jest?
- Nie dotykaj! - Krzyknęła Rosalie widząc, że moja siostra chcę wziąć czarny przedmiot do ręki przez co Hallie odsunęła się do tyłu
- Nie jest moja okej? - Wyjaśniłem próbując zachować spokój i nie zdradzić mojego zdenerwowania - Chodzę ze znajomymi na strzelnicę i po to jest mi pistolet - Dodałem widząc, że brunetka jest przekonana moimi słowami
- To nie wygląda jak broń używana na strzelnicy - Powiedziała Hallie patrząc na mnie podejrzliwie
- Wiesz chyba lepiej będzie jak już pójdziesz - Odparłem podnosząc z ziemi książkę, którą moja podobno siostra upuściła na widok broni
- Masz rację - Wyszeptała pospiesznie odbierając trzymany przeze mnie przedmiot i ruszając w stronę drzwi
- Hallie - Zawołałem gdy brunetka łapała już za klatkę - Nie mów nic Vincent'owi - Dodałem w myślach wyklinając się, że w ogóle doszło do takiej sytuacji - Jeśli się dowie, że trzymam w domu pistolet będzie zły
- D... dobrze - Wyjakała Hallie wybiegając z pokoju nawet nie oglądając się za siebie

***

Spojrzałem na twarz mojej cudownej towarzyszki. Stała na balkonie a jej wyraz twarzy wskazywał na to, że jest zamyślona co tylko dodawało jej uroku. Nie mogłem napatrzeć się na jej cudowne zielone oczy, które sprawiały, że cały świat przestawał mieć znaczenie i liczyła się tylko ona. Wydawała się być idealna w każdym calu. Wszystko w niej było takie idealne i sprawiało, że kochałem ją jeszcze bardziej.

Nigdy bym nie przypuszczał, że dziewczyna, która od zawsze była moją przyjaciółką stanie się dla mnie kimś tak ważnym i nie będę mógł bez niej żyć.

Byłem na nią niesamowicie wkurwiony ale patrząc na jej śliczne delikatnie powiewające na wietrzę blond włosy czułem jak cała złość ze mnie uchodzi. Jak można być złym na kogoś na kogo widok wręcz mięknie ci serce. Pierwszy raz w swoim życiu czułem, że naprawdę szczerzę kogoś kocham i z jednej strony mnie to przerażało ale z drugiej ogarniał mnie strach na myśl jak bardzo mi na niej zależy.

Nigdy w życiu nie dałbym nikomu jej skrzywdzić. Obiecałem sobie, że nie ważne co by się nie działo zawsze będę jej bronił i stał za nią murem nawet jeśli ona nie będzie tego chciała.

Jason dostał to na co zasłużył. Chociaż gdyby nie to, że Dylan mnie od niego odciągnął pewnie zatłukł bym go na śmierć. Nikt nie ma prawa jej obrażać lub robić jej przykrość. Nie pozwolę na to.

- Dlaczeg powiedziałaś, że to byłaś ty? - Zapytałem zaciskając ręce na barierkach balkonu ze złością - Po co jej bronisz? Miała siedzieć cicho i nic nie mówić o pistolecie, a się odezwała. Zasłużyła na rozmowę z Vincem
- To jest jeszcze tylko dziecko Tony. Ona się was wszystkich boi - Odparła spokojnie blondynka kładąc mi rękę na ramieniu - To wszystko jest dla niej nowe. Nie dawno straciła matkę i jest jej trudno. Poza tym wiesz jaki jest Vince. On naprawdę potrafi nie raz być przerażający i nie ma pojęcia o tym jak rozmawiać z dzieckiem
- Wyobraź sobie, że to mój brat i znam go od urodzenia i wiem jaki jest. Wiem też, że miała siedzieć cicho i nic mu nie mówić - Warknąłem gwałtownie ściągnąć jej rękę ze swojego ramienia - To, że tu mieszka wszystko utrudnia. Komplikuję to całe moje życie. Komplikuję życie nam wszystkim. Jak dla mnie to mogłaby nie istnieć tak samo jak było wcześniej
- Tony to normalnie, że jest wam teraz trudnej ale to wasza siostra i w końcu przyzwyczaicie się do jej obecności. W końcu uda ci się ją pokochać tak jak kochasz swoich braci - Powiedziała wpatrując się z uśmiechem w moje oczy co momentalnie mnie rozproszyło
- Nie rozumiesz Rosalie ja jej nigdy jej nie pokocham. Nigdy nie będę umiał traktować jej jak części swojej rodziny - Krzyknąłem uderzając pięścią w znajdującą się najbliżej mnie ścianę - Ona nigdy nie będzie jedną z nas. Nigdy nie będzie taka jak my. Zawsze będzie, tą która wpakowała się z butami w nasze poukładane jak do tej pory życie i wszystko rozwaliła
- Kiedyś się do niej przekonasz zobaczysz. Jeszcze wspomnisz moje słowa, zobaczysz - Odparła z dziwnym spokojem i nie znikającym z twarzy uśmiechem blondynka - Masz zapał sobie to poczujesz się lepiej - Dodała wyciągając z torebki blatna i odpalając go
- Po co palisz to gówno? - Zapytałem ostro patrząc na nią spod byka - Myślałem, że z tym skończyłaś! Zgaś to kurwa!
- Weź wyluzuj to tylko mały skręcik - Zaśmiała się biorąc porządnego bucha z trzymanego przez siebie blanta - Zapal sobie to zobaczysz, że będzie ci lepiej - Dodała podkładając rękę z palącym się skrętem w moją stronę

- Zabierz mi to gówno z oczu - Warknąłem wyrywając jej używkę z ręki i rzucając ją na ziemię żeby móc zgasić - Kazałem ci to zgasić!
- Co ty kurwa robisz? Pojebało cię czy co do chuja? - Krzykała Moore patrząc na mnie z niedowierzaniem
- Nie chcę cię już nigdy więcej widzieć z tym gównem w ręce - Powiedziałem stanowczo strącając się nie podnosić głosu
- A kim ty niby jesteś żebyś mówił mi co mam robić Monet? Bawisz się w mojego tatusia? Lubisz takie zabawy? - Zaśmiała się blondynka chwiejąc się na własnych nogach
- Wynoś się stąd i wróć jak wytrzeźwiejesz! - Krzyknąłem czując jak całe moje ciało zalewa wściekłość i chęć rozjebania czegokolwiek co znajdowało się pod moją ręką
- Żartujesz sobie? - Zapytała blondynka robiąc wielkie oczy, które były teraz całe przekrwione - Co mam w takim stanie do domu wracać w środku nocy? Normalny jesteś?
- Nie obchodzi mnie to - Powiedziałem wzruszając nerwowo ramionami - Nie obchodzi mnie to. Zniknij mi z oczu! Wynoś się stąd i nie wracaj dopóki nie wytrzeźwiejesz! Nie chcę cię kurwa widzieć w takim stanie

___________________________________

Przepraszam za moją nieobecność. Niestety wylądowałam w łóżku na antybiotykach i nie czułam się najlepiej. Pisałam ten rozdział kilka razy zanim wyszło z niego coś co w miarę da się zrozumieć chodź i tak nie jest najlepszy za co przepraszam ale wciąż nie czuje się jeszcze najlepiej. Postaram się w miarę możliwości nadrobić moją nieobecność. Bardzo dziękuję wam za tak duża aktywność ♥️♥️♥️♥️♥️ Nawet nie wiecie jak mi miło gdy czytam wasze komentarze ♥️♥️♥️♥️♥️


Ps. Widzieliście już datę premiery perełki?? Co o niej sądzicie?

Mi Princesa || Tony Monet Where stories live. Discover now