-Rozdział 3-

142 8 2
                                    

Zajęcia OPCM z Lockhartem w ogóle się Heli nie podobały. Mężczyzna mówił tylko o swoich osiągnięciach i jaki to on jest wspaniały.

25 września wypadała pełnia księżyca. Helia nie spała całą noc czekając aż wzejdzie słońce. Racket bardzo ją wspierał, podkładał się pod ręce i starał się ją rozbawić. Jedynastolatka tęskniła wtedy za rodzicami najbardziej. Martwiła się o Remus'a jak z resztą o Syriusz'a, nie chciała by coś im się stało, dlatego po jej policzkach spływały łzy. Wymyśliła już nawet sposób jak kontynuować tradycję przytulania.

Napisała siedem listów na cały tydzień, a podspodem narysowała obrazek siebie i swoich rodziców przytulających się. Powkładała listy do kopert, a na każdej pisało: "otworzyć dnia...". Stwierdziła, że wszystkie wyśle na raz by Racket nie musiał się codziennie męczyć.

Teraz wpatrywała się w okno i oglądała pełnię jak zawsze przez okno w swoim pokoju na Grimmauld Place 12.

Nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi. Podeszła sprawdzić kto przyszedł i zobaczyła Harry'ego.

-Tak myślałem, że nie śpisz- to były pierwsze słowa jakie do niej powiedział, gdy ją zobaczył, po czym ją przytulił.

-Hej Harry- wyszeptała Black oddając uścisk- jak tutaj przyszedłeś?

-Była zmiana patroli Prefektów Slitherinu akurat i pod peleryną niewidką przeszedłem przez przejście do pokoju wspólnego- wyjaśnił- musiałem sprawdzić jak się trzymasz. Pamiętasz jak mi powiedziałaś swój sekret, że w pełnię, gdy Syriusz i Remus wychodzą ty wstajesz z łóżka i czekasz na ranek?- szepnął do jej ucha, a ona kiwnęła głową.

-Dziękuję, że się o mnie troszczysz, ale jest tak samo jak w domu, przecież tam też nie jestem w tym lesie do którego chodzą moi ojcowie. Tylko tu jestem jeszcze dalej od wszystkiego- wyjaśniła odsuwając się od okularnika.

-A czy to jest sweter Remus'a?- spytał widząc na szatynce za duży, jasno brązowy sweter, a ona kiwnęła głową.

-Gdy tutaj chodził był jego. Znalazłam na strychu w domu, gdy raz się tam wymknęłam. Trochę mi pomaga przetrwać tą odległość od domu. Jest taki ciepły i nim pachnie chociaż, że jest już taki stary- oznajmiła.

-Wyglądasz w nim uroczo- uśmiechnął się do niej- może masz ochotę na gorącą czekoladę?- spytał.

-Ale skąd ty chcesz ją wziąć?- spytała dziewczyna przekrzywiając głowę.

-Zobaczysz, ale przyda się moja peleryna. O i może lepiej załóż jakieś buty- uśmiechnął się do niej.

-To poczekaj chwilę- poprosiła.

-Jasne- uśmiechnął się do niej. Helia szybko ubrała buty i stanęła obok Harry'ego. Chłopak narzucił na nich Pelerynę Niewidkę i ruszyli. Harry skierował ich w stronę sali od Eliksirów, ale zanim do niej dotarli zatrzymali się przed obrazem miski z owocami- to tutaj- szepnął do niej. Chłopak połaskotał gruszkę na obrazie i pojawiła się klamka. Oboje weszli do środka i ściągnęli z siebie pelerynę- oto kuchnia Hogwartu Hel.

-Ale super!- stwierdziła dziewczyna.

-Usiądź sobie, a ja zrobię czekoladę, okej?

-A mogę ci pomóc?

-Nie, ja cię zaprosiłem, a ty masz nic nie robić. Na pewno te wszystkie emocje z powodu pierwszej pełni nie w domu wyciągają z ciebie mnóstwo energii.

-No dobrze- westchnęła i udała się w stronę stolika.

Po paru minutach przyszedł Harry z gorącą czekoladą z bitą śmietaną.

Córka Księżyca i Gwiazd | córka wolfstar Where stories live. Discover now