#2 Spotkanie

205 6 0
                                    

Idąc na obiad kolejnego dnia, Harry minął się z dobrze znanymi ślizgonami, jednak zamiast wyzwisk i drwin, sama Pansy się do niego uśmiechnęła, co on oczywiście odwzajemnił, co mogło nie co zdziwić jego znajomych z domu do takiego stopnia, że po powrocie z posiłku zasypywali Harry'ego niedorzecznymi pytaniami.

-Harry czemu ona się do ciebie uśmiechnęła?!

-Powiedz, że nie jesteś po ich stronie!

-A może Parkinson się po prostu w nim zakochała!

-Albo jest zdrajcą!

-Na Merlina dosyć tych pytań! Straciliście rozum? Osądzać mnie o nie wiadomo co, przez głupi uśmiech! Mam tego dość- Harry wstał z kanapy, od razu ruszając w stronę wyjścia, po czym również wyjścia z zamku, nie myśląc, o jakich problemach może sobie narobić, ruszył do Trzech Mioteł, czuł potrzebę napicia się czegoś, co pozwoli mu zapomnieć, chociaż na chwile o wkurzających współdomownikach

Wchodząc do lokalu, dostrzegł, że chyba nie tylko on miał taki plan, przy jedynym ze stolików siedział samotny dobrze mu znany blondyn, który przygląda mu się na posiłkach, podchodząc bliżej zauważył, że chyba dobrze myślał, na stole stała już pusta butelka po ognistym whisky i kilka pustych już kuflów po kremowym piwie, chyba za długo przyglądał się chłopakowi..

-Długo będziesz tam jeszcze stał?- spojrzał na niego przez ramie, jego wzrok był jakby nie obecny, a ruchy ociężałe.

-Yyy sory, co się wydarzyło, że siedzisz tu sam?

-A co już wyjść nie można samemu? Chyba można skoro jesteś bez swojej brygady.

-Po prostu musiałem wyjść, mogę się dosiąść?- sam nie wiedział, co mu strzeliło do głowy, pytając o to, chciał jak najszybciej się z stamtąd ulotnić kiedy doszło do niego, o co zapytał, jednak Malfoy zdążył go uprzedzić, odsuwając mu krzesło.

-Uciekłem- mruknął w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie- a ty?

-Miałem dość głupich pytań gryfonów.

-Chodzi o Pansy?- spojrzał mu w oczy.

Harry w tym momencie trochę się zawiesił, pierwszy raz widział twarz Malfoy'a z tak bliska, cóż nie mógł się nie zgodzić, że blondyn był bardzo przystojny.

-A tak jakby? Długo już tu siedzisz?- zapytał, choć wywnioskował już to postawie i zachowaniu ślizgona

-Yyy od obiadu? Chyba

Harry'ego dość mocno zdziwiła odpowiedź chłopaka, można też rzec, że zmartwiła, bo jednak od obiadu już trochę czasu minęło, cisza, która między nimi zapadła, przerwał wstający z krzesła ślizgon

-Idę po więcej, chcesz?- zapytał Malfoy

-Od kiedy to chcesz coś kupić wrogowi?- zakpił Harry.

-To tak czy nie? Póki zdania nie zmienię.

-Tak z chęcią

Po chwili nie obecności Malfoy'a wrócił z 4 kuflami kremowego piwa, stawiając jeden przed gryfonem.

-Nie uważam cię za wroga, od jakiegoś czasu rzecz jasna- wręcz wyszeptał blondyn, nawet nie patrząc na chłopaka.

Harry nic na to nie odpowiedział, nawet nie zauważył kiedy zrobiło się ciemno, a sam Malfoy nie był już w za dobrym stanie, upił się i widać to gołym okiem, fakt Harry sam jest podpity, ale nie aż tak jak ślizgon, ciekawiło go skąd ta nagła zmiana u blondyna, czemu nie usłyszał od niego żadnej obelgi, a tym bardziej czemu przestał go uważać za wroga.

Another Side Of Draco Malfoy Where stories live. Discover now