Rozdział 14 - leczenie,kolejne zadanie i wątpliwości

15 3 0
                                    

[Wu Kong]

Wyszedłem powoli z pokoju o kulach. Ten brzuch dalej mnie boli. Tak samo jak rzebra które się nie zregenerowały jeszcze. Tak swoją drogą to ta dziwna, czarna małpa nie atakuje na razie. Ani żaden z innych demonów.

Lazura teraz jest w restauracji aż do 19⁰⁰. Rozejrzałem się po półkach i wziąłem bandaże. Te dni stają się monotonne. Cały czas dzieje się to samo. Zabandażowałem sobie trochę mocniej bok, lekko drgając ogonem.

[Macaque]

Spojrzałem wkurzony po swoim Dojo. Przed chwilą Lady Bone Demon oświadczyła mi, że MUSZĘ znowu zaatakować tego Wu Konga. Plus ta Lazura ma na to patrzeć i nie móc kompletnie nic zrobić..

Warknąłem pod nosem, wstając z łóżka. Po cholerę?! Po co mam mu cokolwiek robić?! Znaczy się wiem czemu LBD chce to zrobić. Jednak ja nie chcę! Nie ciągnie mnie już praktycznie w ogóle do krzywdzenia go. I jeszcze ta myszka ma to widzieć! Przecież ja zwariuję. Ona naprawdę we mnie wierzy i ma znowu zobaczyć jak rzekomo...nie jestem sobą?

Wyszedłem z Dojo i usiadłem na ziemi. Może by tak pójść i powiedzieć jej? Może coś wymyślimy? Jakiś plan by tej rudej małpie nic się nie stało. I by ona nie była smutna. Dziwnie tego nie lubię.

Tak jak pomyślałem, tak zrobiłem. Teleportowałem się pod restaurację myszki. Jednak szczerze mówiąc to się boję tego. Co jak stwierdzi, że woli być po stronie rudego? W końcu dalej jestem demonem...

[Lazura]

Spojrzałam po restauracji z cichym westchnięciem. Ludzi jest strasznie pełno. Chyba nie zdążę wyjść przed 19⁰⁰. Miałam dzisiaj jeszcze zająć się Wu który nadal nie jest w najlepszym stanie. Przetarłam blaty brudne od soków. Słysząc dzwoneczek od drzwi mój ogon lekko się zakołysał.

- witaj...lazura...- za sobą usłyszałam nagle cichy głos, na co mój ogon stanął do góry. Odwróciłam się w szoku, a widząc pewną czarną małpkę nie mogłam już ukryć zdziwienia.

- Macaq..? Ale..co ty tu...- wydusiłam zdziwiona. Owszem chciałam zacząć z nim więcej rozmawiać. By wiedział, że ma we mnie wsparcie. Jednak nie spodziewałam się, że on sam tu przyjdzie.

- Chodzi...o Lady Bone Demon...- mruknął, a ja mogłam od razu zauważyć jak uszy i ogon mu drgają. Martwi się czymś. Usiadłam obok blatu i spojrzałam na niego.

- Spokojnie. Uwierz, co by to nie było nie zostawię cię z tym samego...- powiedziałam cicho by go choć trochę uspokoić. Co ta wariatka znowu każe mu zrobić...?

- Ona..mh...znowu chce bym zaatakował tą rudą małpę od ciebie...tyle, że dużo mocniej niż...wcześniej...- powiedział, spuszczając wzrok. Znowu...? Co za laska...! - I chce...żebyś ty to widziała...i nie mogła..mu pomóc...- dodał, a mój ogon z automatu zadrgał nerwowo.

- Co za laska...- mruknąłem pod nosem. Sam fakt, że mówi mi to sam z siebie jest dowodem na to, że nie chce mu robić krzywdy. Tylko, że jeśli nie zrobi krzywdy Wu to jemu coś się stanie! Trzeba będzie obmyślić jakiś plan by go odciąć całkowicie od Lady Bone Demon. Jednak teraz nie mam na niego pomysłu. Jest chyba jedno wyjście..

[Macaque]

Nie jestem najszczęśliwiej do tego wszystkiego nastawiony. Nie mam potrzeby krzywdzenia tej małpy znowu. Bo po co? Co to niby mi da? Nic. Zaś Lady Bone Demon chce by on się załamał. By przestał w siebie wierzyć. Jest jedynym bohaterem tutaj. Jeśli jedyny bohater straci wiarę w siebie to wszyscy już ją stracą. Mh...

- Przecież nie masz wyboru, prawda?- zapytała dziewczyna. Spojrzałem na nią skołowany - Jeśli ty jemu czegoś nie zrobisz to ona zrobić coś tobie, tak?- dodała, patrząc po mnie. Odwróciłem wzrok, podkulając ogon.

- ...tak..- mruknąłem cicho. Ta dziewczyna jak zwykle ma tą cholerną rację. I nie mamy żadnego pomysłu na wybrnięcie z tej sytuacji.

- Więc musisz to zrobić...- powiedziała, spoglądając na zegar. Poczułem dziwne ukłucie w klatce. Choć bardzo tego nie chcę...

Moon, Sun & Star | Monkie KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz