Rozdział 9 - walka, rozmyślanie i domysły

33 3 2
                                    

[Macaque]

Ta durna, ruda małpa dużo trzyma się z  jakimś dzieciakiem. Wszedłem powoli na dach. Swoją drogą nadal nie pamiętam nic sprzed tego jak się wybudziłem u Lady Bone Demon. Czy miałem jakieś życie, a jeśli je miałem - to z kim? Czy jest ktoś na tym świecie kto o mnie w ogóle pamięta?

Mimowolnie westchnąłem, machając ogonem. Jak zwykle zbiera mnie na przemyślenia. Powinienem w sumie się przyzwyczaić. Zawsze tak jest.

Spojrzałem na ruchliwą ulicę i dojrzałem rudawy ogon. Debil jak zwykle z tym bachorem łazi! Jak ja mam go zaatakować?! Nim zdążyłem dobrze się nad tym zastanowić usłyszałem wrzaski. Okazało się, że jakieś demony zaatakowały. Spojrzałem po polu. Dzieciak odłączył się od Wu, idealnie! Stworzyłem portal, przez któy przeszedłem na jezdnię. Ta durna małpa zaczęła atakować demony. Prychnąłem pod nosem.

[Wu Kong]

Odepchnąłem od siebie kolejnego demona i zniszczyłem go. Skąd tyle się ich tu namnorzyło?! Nim zdążyłem się rozejrzeć poczułem mocne odrzucenie przez które poleciałem w budynek. Spojrzałem zły przed siebie.

- No witaj, Sun Wu Kongu! - zawołała jakaś postać kilka metrów przede mną. Zamachałem ogonem, przyglądając się. Małpa o czarnym futrze w czerwonych spodniach i czarno-złotej górze. Otoczona fioletową magią. Zamachałem golden staffem.

- Lepiej poddaj się od razu - warknąłem wymierzając końcem w niego. Zamachałem powoli ogonem gdy spojrzał prosto na mnie.

- Zapomnij..- mruknął, rzucając się na mnie. Ruszyłem na niego, odpychając go, jednak ten po sekundzie znowu się nam mnie rzucił. Ma ranne prawe oko. Hmm..w sumie mam pomysł. Złapałem w dłoń piasek, a w momencie gdy rzucił się na mnie, ja rzuciłem piaskiem mu w zdrowe oko.

[Macaque]

Odskoczyłem z krzykiem. Cholerna, ruda małpa!! Złapałem się za lewe oko, nerwowo drgając ogonem. Jak to piecze!

- Zniszczę cię, rudy durniu. Lepiej pilnuj swojego cienia...- warknąłem gardłowo, znikając mu w portalu. Po chwili byłem w swoim Dojo, które było dość poniszczone.

Przemyłem sobie oko wodą i wytarłem ręcznikiem. Spojrzałem w lustro i dotknąłem rany wzdłuż prawego oka, które jest całkiem ślepe. Westchnąłem cicho i teleportowałem się na górę. Usiadłem i spojrzałem na zachodzące słońce. W końcu się na nim zemszczę, prędzej czy później...

[Lazura]

Spojrzałam na drzwi które się otworzyły. Okazało się, że to Wu. Jednak jest jakiś zmęczony.

- Jak ci minął dzień?- zapytałam gdy usiadł przy blacie. Położył głowę na nim i westchnął.

- Walczyłem z jakimiś cienistymi demonami, które zaatakowały miasto. - mruknął cicho. Spojrzałam kątem oka na niego. Zrobiłam mu koktajl z mango i postawiłam przed nim.

- Oj moja biedna małpka...- mruknęłam, głaszcząc go po włosach. - Teraz będziesz mógł odpocząć - dodałam. Za 20 minut zamykam restaurację. Przykręciłam każdą z zakrętek na piciach.

- Swoją drogą...walczyłem jeszcze z kimś...z małpą..- ciszę przerwał jego głos. Spojrzałam po pomieszczeniu. Nie ma ludzi więc na chwilę jest spokój. Usiadłam przed rudym i pogłaskałam po włosach.

- Z małpą, hm...?- mruknęłam, trochę zamyślona. Nie widziałam jakoś wiele małp w tym rejonie. Jakby...takich bardziej ludzkich jak on. Są tylko te dzikie, takie małe, beżowe..

- Miał czarne futro, czerwone spodnie i czarno-złotą bluzę chyba. Napewno miał ranę wzdłuż prawego oka, które było...ślepe...- powiedział, a ja z każdym słowem czułam się coraz dziwniej. Czarne futro? Rana na prawym oku...? Jedyna małpka jaką znam z takimi charakterystycznymi znakami...to Macaque.

- I...on cię atakował, tak?- zapytałam, dalej głaszcząc go po włosach. Skoro on tu wrócił to Macaque tym bardziej mógł. Chociaż umarł..

- Mhm. Używał czarnej magii.- powiedział cicho, a ja poczułam ukłucie w sercu. Czarna magia, hm...? Coraz bardziej mam wrażenie, że to Macaque..
Spojrzałam na zegar.

- Chodźmy do Dojo..- powiedziałam cicho. Powiesiłam fartuch i wyszłam zza lady. Wu wziął swój koktajl i wyszliśmy z restauracji. Zamknęłam ją, a Wu akurat dopił picie.

- Może polecimy, hm? Jedyne o czym marzę to leżeć...- mruknął rudy, na co się uśmiechnęłam lekko.

- Oj nie tylko ty - przyznałam. Rudy wyczarował chmurkę, na której już po chwili lecieliśmy. Spojrzałam na zachodzące słońce. Jeśli Macaque by wrócił to najwidoczniej tak samo jak Wu - nic nie pamięta. Samo to, że bili się, znowu. Oby miał gdzie schować się na noc...

Moon, Sun & Star | Monkie KidWhere stories live. Discover now