Rozdział 8 - Nowa era

43 5 2
                                    

[Kilkanaście lat później|Macaque]

Otworzyłem powoli oczy. Gdzie ja jestem? Rozejrzałem się po pokoju. Co to za miejsce...?

- Witaj Macaque - przed sobą usłyszałem dziewczęcy głos. Nade mną stanęła dziewczyna. - Jestem Lady Bone Demon. Odpowiadając na twoje pytanie, wskrzesiłam cię - dodała, uśmiechając się lekko. Przetarłem oczy, marszcząc brwi w momencie poczucia blizny wzdłuż jednego. Swoją drogą tym okiem widzę słabiej..

- Jak...umarłem...?- wydusiłem schrypniętym głosem. Dziewczyna okryła mnie kocem.

- Sun Wu Kong cię zabił. Bez powodu. Pozwolę ci się na nim zemścić. - powiedziała, dając mi miskę wody. - Jednak na razie musisz odpocząć. Jesteś jeszcze słaby...- dodała. Sun Wu Kong? Bez....powodu?! Warknąłem pod nosem. Zniszczę go...

[Wu Kong]

Spojrzałem po mieście. Wruciłem tu. W momencid gdy MK podniósł mój golden staff. Zgodziłem się na bycie jego mentorem. Na razie nie ma żadnych ataków. Co dziwne - nie pamiętam zbytnio rzeczy sprzed zniknięcia. Jedynie, że walczyłem z demonami i stałem się bohaterem.

- Wu, w mieście podobno jest jakaś czarownica! - zawołał MK, podbiegając. Westchnąłem.

- Dobrze, polecimy to sprawdzić...- mruknąłem, wstając z ziemi. Stworzyłem chmurkę i polecieliśmy do miasta. Stanąłem z dzieciakiem na ziemi i rozejrzałem się.

- O tam! - zawołał młody, pokazując przed nas. Spojrzałem tam, a moim oczom ukazała się mysia dziewczyna tańcząca w rytm muzyki. Czarownica, hm? Podszedłem kawałek tam. Spojrzałem na szyld "Restauracja u Myszki". Huh?

- Dziękuję, dziękuję - odezwał się głos dziewczyny. Spojrzałem na nią w tym samym momencie co ona na mnie. Poczułem ukłucie w klatce - ...Wu? - dodała, machając ogonem i przyglądając mi się. I nagle jakby kawałek wspomnień wrócił. Ta restauracja wypełniona ludźmi, zawsze kolorowa. No i ona...

- Lazura...- wydusiłem cicho. Czuję się jakbym nie widział jej przez wieki! Tylko czemu?

[Lazura]

On tu wrócił! Moja kochana ruda małpka...
Tylko...widać po nim, że jest nie swój jakiś.

- Może ja was zostawię - mruknął dzieciak z którym tu przyszedł. Spojrzał po nas i poszedł. Spojrzałam znowu na Wu.

- Wyglądasz jakbyś nie wiedział co myśleć..- przyznałam cicho. Dobrze pamiętam co jest w przeszłości. To jak trzymałam się z nim i Macaque. I to jak ta dwójka walczyła ze sobą. Może nie widziałam tego będąc w ciele bo umarłam ale będąc duchem widziałam jak Wu płakał, jak Macaque powoli umierał. Jak Wu pocałował go, skupiając jego uwagę na sobie i dźgnął w serce tym samym skracając jego cierpienie i ból. Sam ogromnie cierpiąc..

- Prawda jest taka...że właśnie nie wiem. Czuję się jakbym nie widział cię wieki...ale nie wiem czemu...- przyznał, machając ogonem. Czyżby częściowo stracił pamięć? W sumie...możliwe...

- Chodźmy na Fruit Mountain. Może tam sobie coś przypomnisz - powiedziałam, stając obok niego. Ten przytaknął. Stworzył chmurkę dzięki której polecieliśmy na Fruit Mountain. Już po chwili byliśmy na miejscu. Mimowolnie zamachałam ogonem widząc Dojo jego i Macaque. Tak samo jak drogę do gaju...

[Wu Kong]

Spojrzałem kątem oka na Lazurę. W jednej chwili trochę posmutniała i uśmiechnęła się. Spojrzałem niepewnie po tym wszystkim.

- Pójdę...zobaczyć to Dojo...- powiedziałem.

- Okej, będę w gaju - powiedziała i poszła w tamtą stronę. Wszedłem powoli do budynku. Mam wrażenie, że dziewczyna wie więcej na temat przeszłości niż może się wydawać. Rozejrzałem się powoli po pomieszczeniu. Kuchnia połączona z salonem. I korytarz. Poszedłem tam powoli. Trzy pary drzwi z tabliczkami. Łazienka, pokój Lazury i...Mój i Macaque? Nie kojarzę nikogo o takim imieniu. Wszedłem niepewnie do środka. Spojrzałem po pokoju. Duże okno i równie duże łóżko na którym leży maskotka - ja. Wziąłem zabawkę do ręki i usiadłem na łóżku, przyglądając się jej. Mieszkałem tu. Z Lazurą i kimś jeszcze. Tylko...z kim?

[Macaque]

Usiadłem na drzewie, patrząc w okno Dojo. Do pokoju. W którym obecnie siedzi właśnie ruda małpa, Wu Kong. Co za drań. Żyje sobie bez przejmowania się czymkolwiek. Na dodatek z jakąś mysią dziewczyną. Gdy będzie sam, zaatakuję. Nie daruję mu tego, że pozbawił mnie życia!

Moon, Sun & Star | Monkie KidWhere stories live. Discover now