Dzień 11

42 2 1
                                    

-Derek proszę proszę proszę- Theo złożył ręce jak do modlitwy.

- Od kiedy nasz zakład zmienił się od wykorzystania do związku? -starszy skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

-Oj dobra, unieważniania zakład TYLKO POMÓŻ MI ZAPRZEPAŚCIĆ ICH ZARĘCZYNY, BĘDĄ TY LADA CHWILA!! - krzyknął na całą górę.

Liam wraz z Halysel postanowili szybciej pójść na górę bogów by przekonać się czy bogowie zgadzają się na ich zaślubiny. Dunbar wiedział oczywiście, że żaden z jego przyjaciół bogów nie zatwierdził by tego związku, ponieważ widzieli większe uczucia pomiędzy nim,a kimś innym. Byli w połowie drogi na szczyt, gdzie teraz dwa wilkołaki kłóciły się ze sobą.

-Ostatni raz ci mówię, że opętanie kogoś to ryzykowna gra - Hale miał już dość przyjaciela.

-Błagam powiedz jak to zrobić, ale zrobię to na żywiole - podał mu warunki.

- Dobra - westchnął - Ale za to będę chcieć przysługę - wytłumaczył mu najprościej jak potrafił krok po kroku.

Para znalazła się na szczycie szybciej niż się spodziewała. Razem podeszli do jaskini, gdzie czekali na nich dwa wilki. Zwierzęta wyłoniły się z jaskini patrząc dwójce głęboko w oczy. Liama interesowała tylko jedna para oczu, która wpatrywał się to na niego to na dziewczynę. Halysel ścisneła mocniej rękę chłopaka, by dodać im otuchy.

-Bogowie stoimy tu przed wami byście zdecydowali o naszej wspólnej przyszłości - ukłonili się razem, spuszczając głowy w dół.

Większy wilk dał znać mniejszemu by ten wreszcie coś zrobił. Theo jak i Liam strasznie się stresowali, czy plan wypali. Mniejszy wilk ruszył truchtem na chłopaka wcześniej przybierając formę duchową. Wskoczył w powietrze robiąc kółka nad Liamem by później zanurkować i opętać go. Oczy Dunbara zaczęły świecić na niebiesko, a ciało otoczyła niebieska aura. Dziewczyna obok spojrzała na opętanego z przerażeniem w oczach.

- Wasze losy połączone są z kimś innym, odejdź pierwsza i zaczekaj na chłopaka w wiosce - rozkazał głosem przyjaciela.

W oczach Halysel zebrały się łzy. Podeszła do chłopaka by złożyć na jego ustach lekki pocałunek. Po tym ruszyła biegiem w stronę zejścia z góry. Theo odetchnął głośno. Obok niego stanął już przemieniony Hale.

- Too teraz jak wyjść?- zapytał.

- I teraz zaczyna się zabawa, po opętaniu twój duch zostaje z ciele aż aura nie opadnie - wskazał na prawie nie widoczną aurę - czyli tak około do końca dzisiejszego dnia, powodzenia dla was obu

-CZEKAJ CO?! - krzyknął za odchodzącym chłopakiem - W co ja się wpakowałem

Usiadł na ziemi, łapiąc się za głowę. Nagle jedna z rąk uderzył w twarz z liścia. Chłopak ze zdziwieniem spojrzał na kończynę.  Ręka zaczęła wymachiwać sobą w różne kierunki.

- Liam, czy to ty? - ręka pokazał mu kciuka do góry. Starszy zaczął się śmiać za co dostał kolejny raz w twarz -Ej to już nie było śmieszne

☆☆☆

Liam po tym jak Jego umysł został opętany, obudził się tak jakby w czarnym pokoju. W tym pokoju były różne części ciała. Dłonie, ramiona, nogi. Szybko zrozumiał,że może kontrolować tylko te części ciała. Chwycił swoją prawą dłoń i nagle w pokoju pojawił się obraz jego samego, tylko o niebieskiej barwie oczu. Najwidoczniej coś się stało, co trochę podłamało Theo. Jedynym rozwiązaniem było dać sobie z liścia. Potem Theo zauważył go i od razu zrozumieli sytuacje. Liam kontrolował ciało, a Theo umysł i mowę. W skrócie mówiąc będą mieli prze srane, jeśli inni się dowiedzą oprócz Dereka.

Leśny DuszekWhere stories live. Discover now