Dzień 5

62 4 1
                                    

Znów śnił o tym samym polu słoneczników tylko tym razem nie gdzie nie było tego wilka. Szukał go po całej polanie. Nie znalazł go, ale znalazł pewny tunel, który błyszczał na niebiesko. Niepewnie przeszedł przez portal znajdując po drugiej stronie czarny las cały we mgle. Przełknął ślinę i ruszył przed siebie w poszukiwanie kogo kolwiek. Chodził tak z może dwie godziny lub dłużej przez ten ciemny las i zdał sobie sprawę, że chodzi w kółko. Zatrzymał się przy jednym z drzew i kamieniem, który znalazł narysował na nim x by sprawdzić swoją teorię. Ruszył w drogę i po pięciu minutach zauważył te samo drzewo z x.

-CO TO KURWA MA BYĆ?! - jako iż łatwo wpadał w złość przez swoją chorobę I.E.D walnął pięścią w drzewo, aż spadły z niego kilka liści. Szybko zabrał rękę z raną na knykciach.

Zerwał się mocny i zimny do szpiku kości wiatr porywając liście z drogi po, której szedł dumnie czarny wielki wilk o złotych oczach.

-Kto śmie zakłucić sen boga Chaosu?! -poniósł się po całym lesie groźny głos wilka.

- To ja głąbie - wysyczał Liam trzymając się ciągle za rękę.

-Wiesz z kim rozmawiasz i śmiesz mówić takim tonem? -spojrzał na człowieka z wyszością.

-Ta wiem kim jesteś i to ty pierwszy zacząłeś nawiedzać mnie we śnie to się odwdzięczam - spojrzał mu wyzywająco w oczy.

Wilk schylił się nawiązując kontakt wzrokowy i polizał jego rękę lecząc ranę.  Chłopak spojrzał na uzdrowioną rękę. Wilk mu nic nie zrobił, a nawet pomógł,  a on sam zachowuje się jak rozpieszczony bachor.

-Dzięki...i przepraszam - jakoś jego buty stały się ciekawym miejscem do patrzenia niż na boga.

- Jak już mi przeszkodziłeś w mojej samotności możesz mi potowarzyszyć w patrolu, co ty na to? - wydawało by się, że wilk się uśmiechnął lecz trudno było to stwierdzić.

- A wiesz zrobię Ci tą przyjemność - po skończeniu zdania Wilk chwycił go za bluzkę i posadził sobie na karku.

Liam mocno chwycił bardzo przyjemną sierść boga. Wilk ruszył szybkim truchtem przez las. Teraz gdy chłopak patrzył z góry na las nie wydawał się aż tak straszny. Mógł zobaczyć las z innej strony. Sarny i jelenie biegające poprzez drzewa. Wilczyca z młodymi kryjąca się pod liśćmi krzaka. Dziki szukające jedzenia. To doświadczenie sprawiło w nim większą miłość do natury. Tu wszystko było bez problemów, proste i piękne. Jego świat natomiast brutalny, okrutny, bezduszny.

-Ładnie tu prawda? -odezwał się bóg jakby czytał mu w myślach. Chłopak kładzie się na jego karku w stronę nieba pełnego gwiazd.

-Cudownie, mógłbym zostać tu na zawsze - wkłada ręce pod głowę. Wilk zwraca spojrzeniem w kierunku chłopaka.

-Możesz przychodzić tu co noc jeśli chcesz...i tak nie mam tu nikogo oprócz zwierząt, które i tak mnie nie widzą - mówił obojętnie, lecz w środku chce by Liam przychodził tu i po prostu był. Nienawidził samotności
w swoich snach.

-Z chęcią...jesteś bogiem Chaosu co nie? Czemu nie tworzysz go czy coś - odwraca się twarzą do pyska zwierzęcia.

-To skomplikowane...mój chaos działa tylko na was śmiertelników, sam wole  żyć bez chaosu po utracie bliskich - na chwile posmutniał, wyłapując ten fakt znów wraca do tamtej obojętnej wersji - Nie widziałeś mnie kiedyś, wtedy to dopiero był chaos hahah - ruszyli znów przez las kierując się na górę Kumu.

- Taa wolałbym nie widzieć, życie i tak daje mi w kość - siada na karku boga.

- Jeśli tak mówisz, wkrótce będzie musiało przyjść szczęście, znaczy tak mówi bóg dobrego serca - przypomina sobie co zawsze im wpajał starszy bóg.

Leśny DuszekWhere stories live. Discover now