41. Rodzina

143 9 0
                                    

Kiedy się obudziła, zorientowała się, że nie ma Go obok. Wstała i skierowała się do salonu, poczuła zapach smażonych naleśników. Stanęła jak wryta, kiedy spostrzegła, że kuchnia wygląda jak po przejściu tornada. Odwrócił i widząc wyraz Jej twarzy powiedział.

- Nigdy nie rozumiałem tych ludzi z programów kulinarnych. Nie da się jednocześnie mieszać składników, smażyć i utrzymywać idealnego porządku. Ale nie martw się, później to ogarnę. Nie chciałbym, żeby Dan to zobaczył.

- Spokojnie, pomogę Ci.

- Mogłabyś zaparzyć kawę? Ja już prawie kończę.

Usiedli przy stole i zjedli wspólne śniadanie rozmawiając o wczorajszym przyjęciu.

- A jak Ci się spało? Mam nadzieję, że nie obudziłem Cię kiedy wstawałem?

- Nie, skądże. Byłam tak wyczerpana, że nic by mnie nie obudziło.

- Chciałem z Tobą o tym porozmawiać... Dlaczego mi nie powiedziałaś, że nigdy tego nie robiłaś?

- Wstydziłam się, nie chciałam Cię wystraszyć.

- Wystraszyć? Skarbie, to sprawiło wyłącznie, że było jeszcze bardziej wyjątkowo. Dlaczego miałabyś się czegokolwiek wstydzić?

- Bo w tych czasach to śmieszne, a ja od zawsze obiecywałam sobie, że zrobię to dopiero, gdy będę pewna uczucia, które mnie z kimś łączy.

- To jest urocze. I cieszę się jak wariat, że to mogłem być ja. Mam tylko nadzieję, że stanąłem na wysokości zadania.

- I to jeszcze jak. - uśmiechnęła się do Niego.

Po śniadaniu posprzątali kuchnię. Dan wciąż nie wracał, a oni poszli na spacer korzystając z pięknej pogody. Nagle zadzwonił telefon dziewczyny. Zerknęła na wyświetlacz i pobladła.

- Co się stało?

- Raczej kto się stał. Dzwoni moja matka.

- Więc może odbierz?

- Nie mam zamiaru.

- Zrobisz jak uważasz, ale dlaczego to wzbudza w Tobie aż takie emocje?

- Nie rozmawiałam z rodzicami od kilku lat. Jestem jedyną córką dzianych ludzi. Zawsze próbowali mi wpoić, że najważniejszy jest zysk, za wszelką cenę. Powinno się dobierać pracę, znajomych, hobby dla zysku. Jak możesz się domyśleć nie zgadzałam się z tym. Gdy po szkole w wyniku wydarzeń z Anją zrezygnowałam z tego stażu, wybuchła wojna. Nie umieli zrozumieć jak się czuję, nie próbowali mi pomóc, załatwić psychologa, terapii. Najważniejsze było że nie odpowiedziałam za to i ze osiągnęłam sukces. Poszłam wtedy na prawo i wyjechałam z domu rodzinnego.

- Nie brzmi to dobrze. Ale to Twoi rodzice, minęły lata, Ty dojrzałaś... Jesteś ich jedynym dzieckiem, może da się tę ranę zagoić.

- Nie wiem, czy to możliwe i czy jestem gotowa spróbować.

Nie naciskał, sam bardzo kochał swoją matkę, była dla Niego dobra i wspierająca. Często narzekała, że jest oszczędny w słowach i uczuciach. Teraz jednak przypomniał sobie o tym i uznał, że warto, by dowiedziała się o Jego planach związanych z Dianą. Postanowił wrócić z tematem później, by nie denerwować teraz ukochanej.

Minęło kilka dni, w międzyczasie Diana musiała wyjechać do redakcji na kilka dni, miała osobiście zdać kilka raportów. Poprosiła Jake'a, by został w Duskwood, potrzebowała chyba chwili prywatności. Kiedy mężczyzna jadł śniadanie z Danem i Lilly usłyszeli pukanie do drzwi. Dan poszedł otworzyć i chwilę później dało się usłyszeć wrzaski jakiegoś faceta.

- Gdzie Ona jest?! Chcę Ją natychmiast widzieć!

- Człowieku kim jesteś?! O co Ci chodzi?!

- Chcę natychmiast widzieć Dianę! To ty jesteś tym gówniarzem, który sprowadza Ją na złą drogę?

- Wypraszamy sobie. Niech się Pan wynosi albo wezwę policję.

- Mam prawo widzieć się z własną córką!

Jake słuchał awantury aż padło słowo klucz - córka. Facet, który kłócił się z Danem był ojcem Diany. Postanowił wkroczyć i chwilę później wyłonił się na progu zza pleców przyjaciela.

- Proszę przestać krzyczeć, Diana wyjechała, nie znajdzie Jej tu Pan.

- Czyli jednak się ostrząsnęła i opuściła tę zapadłą dziurę? Jeśli tak, to ma szczęście.

- Nie sądzę, że musiała się otrząsnąć. Wyjechała na kilka dni, ale jeśli chce Pan na ten temat rozmawiać, to na pewno nie tutaj i na pewno nie wydzierając się na całe osiedle.

Zmierzył przyszłego teścia wzrokiem, mezczyzna był dobrze zbudowany, wysoki, na pierwszy rzut oka widać było, ze garnitur, który nosił nie należał do tanich. Miał ciemne włosy i kolor oczu identyczny jak Diana.

- A więc to na pewno Ty jesteś Jake. Jedyne, co mam Ci do powiedzenia, to że masz zostawić w spokoju moją córkę! Od razu po Tobie widać, coś za jeden. Pewnej zawodowo uwodzisz takie naiwne dziewczyny, ale tym razem sobie odpuść. Dobrze zapłacę, cena nie gra roli.

- Pozwoli Pan, że zakończymy to nieprzyjemne spotkanie i zapomnimy o tym, co przed chwilą padło. Nie życzę sobie, żeby ktoś pod moim domem obrażał moich przyjaciół. Jeśli nie jest Pan w stanie zaakceptować uczucia tych dwojga, to nie nadaje się Pan na ojca tak cudownej kobiety. Żegnam i mam nadzieję, nie do zobaczenia. - Dan wkroczył do akcji, po czym zamknął mężczyźnie drzwi przed nosem.

Wrócili do Lilly, która nie mogła wyjść z szoku po tym, co usłyszała.

- Myślałam, że nasz ojciec to dupek po tym co zrobił. Ale nie ma startu do ojca Diany.

- To prawda, nie wyobrażam sobie jak można tak mówić o własnym dziecku. - dodał Dan i podszedł przytulić dziewczynę.

Jake był już jakby nieobecny, w głowie układał plan jak pozbyć się problemu. Zastanawiał się też, czy powinien powiedzieć Dianie o tej wizycie, wiedział jaki miała stosunek do rodziców. Wracała dziś i chyba nie miał wyjścia, mężczyzna mógł nie wyjechać z Duskwood, był nieprzewidywalny i bylo widać, że chce dojść do celu po trupach.

Kim Naprawdę Jesteś? - Duskwoodحيث تعيش القصص. اكتشف الآن