6. Czy powiedzieć prawdę?

290 13 3
                                    

Weszła do Aurory i rozejrzała się - Lilly jeszcze nie dotarła. W zasadzie bar był zupełnie opustoszały, w końcu było dopiero parę minut po 15-stej w poniedziałek. Nagle ktoś złapał ją od tyłu, zakrył oczy i unieruchomił. W pierwszej chwili przeraziła się, jednak gdy dotarł do niej silny zapach dymu papierosowego zmieszanego z męskimi perfumami, uświadomiła sobie z kim ma doczynienia.

- Możesz mnie puścić nim zacznę krzyczeć Phil?

- Skąd wiedziałaś? - puścił ją i stanął tuż przed nią. - Nie sądzisz, że niegrzecznie było się nie przywitać, gdy byłaś tu poprzednio?

- W porównaniu do tego, co zrobiłeś chwilę temu byłam bardzo grzeczna.

- Dlaczego się przede mną ukrywałaś? Ma to związek z moim aresztowaniem, tym co nagadali Ci na mój temat?

- Nie, nie ma to nic wspólnego z plotkami. Wierzyłam, że nie masz z tą sprawą nic wspólnego.

- Więc czemu tak mnie potraktowałaś? Myślałem, że jesteś inna niż oni, miałem Cię za dojrzałą, intrygującą kobietę, a tymczasem nie rozumiem Twoich gierek.

- Wszystko w życiu odbierasz tak personalnie? Nie jesteś pępkiem świata, być może mam swoje powody, żeby właśnie tak postąpić. Wysyłasz pozostałym jacy są niedojrzali, a nie jesteś od nich lepszy. Zachodzie z mnie od tyłu w pustym lokalu, co gdybym nie zorientowala się, że to Ty?

- Może masz trochę racji. Jeśli zechcesz mi kiedyś wyjaśnić swoje powody, to chętnie wysłucham. Naprawdę nie jestem taki zły, jak mnie opisują inni.

- No już dobrze, nie rozklejaj się tak. Widzę, że Lilly się spóźnia, więc możesz w tym czasie przygotować mi obiecanego drinka.

- Już się robi. Powiedz mi tylko w czym gustujesz?

- Jestem fanką kwaśnych koktajli. Ale możesz mnie zaskoczyć.

Phil stanął za barem i przygotował napój. Lilly spóźniała się, a rozmowa między barmanem i Dianą zeszła na bardziej przyjemne tematy. Phil uraczył dziewczynę lokalnymi plotkami, opowiedział o kilku stałych bywalcach baru. W końcu Lilly przyszła i dziewczyny przeniosły się do stolika na zewnątrz.

- Przepraszam za spóźnienie. Hannah długo nie chciała odpuścić kiedy powiedziałam, że idę sama na spotkanie z Tobą. Chciała za wszelką cenę przekonać mnie, bym pozwoliła jej dołączyć.

- Dlaczego to dla niej takie ważne?

- Diana... Ja myślę, że ona nadal chce czegoś od Jake'a. Chyba nie do końca wierzy, że nic nie wiesz. Być może traktuje Cię nawet nieco jak zagrożenie.

- Dlatego myślę, że powinnaś jej wyznać prawdę. Wiem, że to nie będzie dla niej łatwe, ale jeśli znowu obudzi w sobie dawne uczucia, może to mieć opłakane skutki.

- Chciałabym, ale nie potrafię. Gdyby tylko on tu był, to byłoby łatwiejsze. To on powinien wyznać jej prawdę, być przy tym...

- Lilly... Wiem, że się martwisz. Ja też chciałabym mieć choćby najmniejszy znak, dowód że nic Mu nie jest. Ale to może nigdy nie nastąpić. Musimy żyć dalej i skupić się na tym, na co mamy wpływ.

- Masz rację. Po prostu dopiero co zyskałam brata, a teraz może się okazać, że nigdy go nie spotkam. Ale rzeczywiście muszę skupić się na Hannah.

- Postępujesz słusznie. Wierzę, że to jedyne słuszne rozwiązanie.

- Czy możesz być przy tym? Kiedy jej powiem wolałabym nie być z nią sama, a nie mogę wyznać prawdy nikomu innemu.

- Jasne, jeśli sądzisz, że to dobre rozwiązanie. Sama wciąż mam do niej kilka pytań na które muszę poznać odpowiedź.

- Czy myślisz, że on do nas wróci? Co powiedział Ci Alan?

- Ani policja ani federalni nie aresztowali Jake'a tamtej nocy. Nic więcej nie był mi w stanie powiedzieć. Ja opowiedziałam mu o tym co wiem, zgodnie z obietnicą. Darowałam sobie tylko szczegóły dotyczące udziału Twojego brata w całej sprawie. Nie chcę Go narażać na większe problemy.

- Jasne. Dziękuję Co za wszystko co dla nas robisz. Nie wiem jakby to wszystko się potoczyło, gdyby nie Twój udział.

Pozostało tylko ustalić termin spotkania z Hannah. Diana nie była przekonana czy to dobry pomysł, by wzięła w nim udział. Jednak nie chciała zostawić Lilly w niekomfortowej sytuacji, czuła że musi zastąpić Jake'a w tej chwili.

Kolejny dzień spędziła samotnie, potrzebowała restartu. Spotkania z wieloma ludźmi, trudne decyzje do podjęcia, pytania bez odpowiedzi. Wybrała się nad jezioro, usiadła i wpatrywała się w pływające po nim kaczki, latające wokół ważki. Bliskość natury dawała jej ukojenie i spokój, którego tak jej brakowało. Wizyta w Duskwood wiele ją kosztowała, miała przynajmniej to szczęście, że nie musiała się martwić pracą. Jej myśli ponownie skierowały się w stronę Hakera. Nie odezwał się do nikogo, nie zostawił wskazówek, po prostu zniknął. Czy to naprawdę koniec ich relacji? Czy nie będzie mogła zapytać Go o Jego wyznanie? Gdyby nic mu nie był,o już dawno dałby jej jakiś znak, tak przecież postępują ludzie, którzy kogoś kochają.

Wyjęła z kieszeni telefon i zauważyła sporo nieodebranych połączeń od Dana - w końcu niepostrzeżenie wymknęła się z domu, nie chciała się nikomu tłumaczyć. Wysłała mu krótką wiadomość potwierdzając, że jest cała i wkrótce będzie wracać do domu. Już miała się zbierać, gdy nagle telefon zadzwonił. Odebrała bez zastanowienia.

- Dan, pisałam że nic mi nie jest. Już wracam.

- (zachrypnięty głos) Ładnie wyglądasz Diano. Widzę, że postanowiłaś się zrelaksować i skorzystać z uroków natury, jakie oferuje Duskwood.

- Kim jesteś?!

----------------------------------

Jak myślicie? Kim okaże się tajemnicza postać? :D

Kim Naprawdę Jesteś? - DuskwoodWhere stories live. Discover now