21. W akcji

205 11 5
                                    

Spędził noc na przeszukiwaniu jej rzeczy i uzyskiwaniu dostępu do komputera oraz telefonu. O ile z pierwszym poszło łatwo, o tyle zabezpieczenia komórki okazały się być nienajgorsze. Musiała skorzystać z czyjejś pomocy, wcześniej mógł bez problemu przeglądać jej dane. Czy zrobiła to właśnie w obawie przed nim? Przeglądając pliki na laptopie dotarł do wersji roboczej "Demonów przeszłości" i ze zdumieniem patrzył jak dokładnie i barwnie przedstawiła świat, w który wkroczyła w chwili otrzymania tej jednej wiadomości. Nim się obejrzał za oknem wschodziło już słońce. Postanowił, że zdrzemnie się nieco dla jasności umysłu. Gdyby Diana tu była, zganiła by Go, że nie dba o siebie.

Jessy została w domu brata, bała się być teraz sama. W dzień ruszyli oboje do Roger's Garage, by wydostać stamtąd potrzebne dowody. Dziewczyna była przerażona, wiedziała już, że przyjaciel doprowadził do tego wszystkiego głównie w obawie o jej dobro. To sprawiało, że słowa Jake'a mówiącego o sprawcy z ich otoczenia, przestawały brzmieć absurdalnie. Weszli do pomieszczenia, a ona zaczęła od nakarmienia rybek. Miała to w zwyczaju, stanowiło to swoisty rytuał. Phil bez wahania otworzył szufladę i zdemontował pierwsze dno. Jego oczom ukazał się spory plik papierów i zdjęć. Sięgnął po kopertę leżącą na biurku i wsunął wszystko do niej dbając, by siostra nie musiała na to patrzeć. Narastał w nim gniew, co jeśli oprawca spełniony swoje groźby i ją skrzywdził? On pewnej dowiedziałby się o tym jako ostatni, dotąd nie dbał o to co działo się w jej życiu. Teraz wszystko się zmieni, odzyska jej zaufanie i nie pozwoli, by coś jej się stało.

Koło południa Dan nieśmiało zapukał do pokoju gościnnego. Chciał sprawdzić w jakiej formie jest jego gość i zaproponować coś do jedzenia. Usłyszał proszę, więc nacisnął klamkę. Jake siedział na łóżku z rozłożonym laptopem swoim i Diany. Stukał w klawiaturę z taką prędkością, że Dan wątpił, by udawało mu się wpisać choćby jedno sensowne słowo.

- Znalazłeś coś? - zapytał, gdy zorientował się, że przygląda mu się zdecydowanie za długo.

- Jestem już blisko złamania zabezpieczeń w Jej komórce. Wtedy będę mógł ustalić coś na temat porywacza.

- Potrzebujesz siedzieć tutaj w tym celu? Przygotowałem coś na ząb, może przenieś się do salonu?

- Chyba nie jestem głodny.

- Słuchaj, to mnie akurat średnio obchodzi. Pamiętaj, zmęczony, osłabiony do niczego nam się nie przydasz, a tu chodzi o Jej życie. Minęło już wiele czasu, a my nic nie mamy.

- Masz rację. Możesz coś dla mnie zrobić? Poprosisz Lilly, by tu przyszła? Sama. I nie mów Jej póki co, że tu jestem, z nią muszę rozmawiać osobiście.

- Jasne, zapraszam do kuchni i już do niej piszę.

Zjedli śniadanie, wypili mnóstwo kawy. W międzyczasie Dan poprosił Lilly o spotkanie, a Ona obiecała dotrzeć tak szybko, jak to będzie możliwe. W końcu, gdy rozległo się pukanie do drzwi, Dan poszedł Jej otworzyć. Weszła do salonu i zmierzyła wzrokiem siedzącego przy stole chłopaka.

- Witaj, Lilly. To ja prosiłem o spotkanie z Tobą - wstał i ruszył w jej kierunku. Nie do końca wiedział jak powinien się zachować, to było Jego pierwsze spotkanie z siostrą.

- Jake, to naprawdę Ty? - Gdy skinął głową dziewczyna rzuciła mu się w ramiona, a On stał jak sparaliżowany.

- Usiądź Lilly. Na pewno domyślasz się, dlaczego tu jestem i dlaczego chciałem, żebyś była sama.

- Tak, domyślam się. I muszę Ci się do czegoś przyznać... Hannah zna już prawdę, wiem że tego nie chciałeś, ale rozmawiałam z Dianą i uznałyśmy, że sytuacja tego wymaga.

- Jeśli taką decyzję podjęłaś, to na pewno były powody. Ufam też Dianie i jeśli Ci to podpowiedziała, to na bank dobre wyjście.

- Zadziwiasz mnie, sądziłam że będziesz wściekły.

- Biorąc pod uwagę okoliczności... Jestem zły tylko na siebie, że wcześniej się nie odezwałem. Wierzyłem, że to dobre rozwiązanie, że chronię Was przed moimi prześladowcami i nie ma lepszej opcji.

- A tymczasem ktoś wykorzystał Twoją nieobecność i Jej tęsknotę... Masz już pomysł kto to mógł być?

- Próbuję dostać się do jej telefonu, póki co nie wiem. Za to potrzebuję Twojej pomocy. Ktoś musi iść na komisariat i spróbować ustalić, czy na miejscu znaleziono jakieś istotne ślady. Dasz radę to zrobić?

- Pewnie, pójdę tam od razu, gdy stąd wyjdę.

Wypili razem herbatę, Dan zapewnił im spokój taktownie wycofując się do siebie, gdy tylko zobaczył ich czułe powitanie. Rozmawiali o sobie, trochę o Hannah, powoli nawiązując relację. Gdy Lilly wyszła, komputer Jake'a zaczął wydawać z siebie dźwięk, a zaciekawiony chłopak natychmiast do niego podszedł. Zaraz też dołączył do niego Dan, którego wystraszył pisk.

- Udało się! Złamałem zabezpieczenia jej komórki, teraz dowiemy się więcej o porywaczu.

- Świetnie. W międzyczasie dzwoniła Jessy, mają wszystko, co udało się znaleźć w warsztacie. Phil musi otworzyć bar, ma jakąś imprezę firmową, więc Jessy przyjdzie sama.

- To ja pójdę przyjrzeć się plikom i czatom z tym kimś. Kiedy Jessy przyjdzie, może znajdziemy coś przydatnego w materiałach od Richiego.

Zaszył się w pokoju, uruchomił okno czatu Diany z Anonimem i zanurzył się w lekturze. Załamywała Go z każdą chwilą świadomość, jak bardzo czekała na Jego powrót, z jaką ufnością podeszła do kogoś, kto podał się za Niego. Narastało w Nim poczucie winy, gdyby dał Jej choć najmniejszy znak, mogłaby siedzieć tu obok, bezpieczna. Porywacz musiał znać ją, sprawę Hannah, całą grupę, w tym Jego. Charakter pisanych wiadomości nie miał nic wspólnego z tym, jak zwracał się do Niej On sam, w jego opinii była to kiepska próba podszycia się, jednak Ona to kupiła, co znaczyło, że Anonim był emocjonalny, zorientowany, przebiegły... Jake nastawił program szpiegujący, by wykrył aktywność nieznanego numeru.

Położył się na łóżku, chwytając wcześniej bluzę Diany, którą zawiesiła na oparciu krzesła. Wtulił się w nią i poczuł zapach blondynki, mieszanki jej kwiatowych perfum, zupełnie jakby tu była. Zastanawiał się, czy to nie przesada, tęsknić i pragnąć obecności kogoś, kogo nigdy nie spotkał.

Kim Naprawdę Jesteś? - DuskwoodWhere stories live. Discover now