27. Przełom

177 11 2
                                    

- Więc w naszym kręgu podejrzanych są wszyscy przyjaciele Hannah, to próbujesz mi przekazać? - Alan był ewidentnie zmęczony sytuacją - To było takie spokojne miejsce, a w jednej chwili wydarzyło się tu tyle dramatów...

- Dlatego musimy doprowadzić sprawy do końca i przywrócić ten spokój. Przedstawiłem Ci wystarczająco dużo dowodów. Dan, Hannah, Lilly, Cleo, Thomas, Phil lub Jessy. Ktoś z nich musi za to odpowiadać.

- Phila wykluczyliśmy już po poprzednim aresztowaniu. Ten chłopak nie ma nic wspólnego ze sprawą.

- No dobrze, niech Ci będzie... - przewrócił oczami - Moim zdaniem Lilly też raczej za tym nie stoi, nie porwałaby siostry...

- Czy Hannah mogła upozorować swoje porwanie?

- Wykluczone, w wiadomościach do Richiego jest jasno wskazane, że głównym celem miało być zadanie jej bólu... I, że był to ktoś kto znał prawdę o wypadku.

- Wypadałoby więc zapytać pannę Donfort, komu wyjawiła prawdę o tym, co miało miejsce lata temu w lesie. Nie mamy czasu do stracenia, lepiej załatwić to od razu.

Mężczyźni zebrali się w drogę, siostry czekały na powrót Jake'a w domu Dana, więc właśnie tam się skierowali.

- Dobry wieczór. Czy mogę na chwilę przeszkodzić? Musimy pilnie porozmawiać z Hannah.

- Jasne, wejdźcie. - Dan posyłał porozumiewawcze spojrzenia w stronę kumpla, gdy w asyście Alana wchodził do jego domu.

- Witaj Hannah, mam do Ciebie kilka pytań. A w zasadzie to jedno, naprawdę ważne.

- Jasne, jak mogę pomóc?

- Otóż, Jake przekazał mi pewne istotne informacje związane ze sprawą Twoją i Diany. Powiedz, czy ktoś z Twoich znajomych zachowywał się względem Ciebie przed porwaniem dziwnie, ktoś miał Ci coś za złe, był urażony?

- Nie przypominam sobie, żeby coś znacząco się różniło... Nie naraziłam się chyba nikomu, mieliśmy trochę problemów z Thomasem, ale nie sądzę żeby miał mnie z tego powodu skrzywdzić.

- Dowiedzieliśmy się też, że ten kto za tym stoi najprawdopodobniej wiedział o wypadku Jennifer. Czy był ktoś, komu wspomniałaś choćby w najmniejszym szczególe o tamtych wydarzeniach?

- Nie wiem, nie przypominam sobie... To nie było coś, czym miałabym się chwalić.

- Hannah, błagam Cię, skup się. Czy powiedziałaś komuś, może lata temu, a może masz to zapisane w jakimś pamiętniku, do którego ktoś mógłby mieć dostęp? Ja muszę ją znaleźć, a od Jej życie może zależeć od tego, czy sobie przypomnisz. Błagam.

- Jake, wiem że się martwisz o Dianę, naprawdę próbuję pomóc... Ale to nie jest takie proste. Nie sądzę, żebym komuś o tym wprost powiedziała, ale rzeczywiście mam w domu pamiętnik, klasyczny, papierowy. Pisałam w nim o tych wydarzeniach, bo to pozwalało mi sobie jakoś poradzić z traumą.

- Więc jest prawdopodobne, że ktoś mógł go przeczytać? Kto?! Kto najczęściej bywa u Ciebie w mieszkaniu? - Jake stopniowo tracił spokój, do tej pory dość skutecznie walczył ze swoją naturą odizolowanego samotnika, wierzył że tylko jeśli się otworzy, będzie w stanie pomóc Dianie, jednak wymagało to od niego wiele wysiłku.

- Thomas bywał... On i Cleo, ona często pod moją nieobecność przychodziła karmić kota.

- To musi być któreś z nich! Alan, co dalej?

- Chłopaku, przede wszystkim się uspokój. Rozumiem nerwy, ale musimy zachować trzeźwość umysłu. Będę musiał Cię tu zostawić jeśli się nie opanujesz.

- Nie ma mowy, gdziekolwiek jedziesz, ja jadę z Tobą. Ogarnę się, jestem oazą spokoju, pierdolonym kwiatem lotosu.

- Wyślemy radiowóz do domów obojga, niech zgarną ich na komendę w celu złożenia wyjaśnień.

Jake i Alan wrócili na posterunek, chwilę później dwóch mundurowych prowadziło korytarzem Thomasa. Jake mógł być obecny w pokoju obok, słuchać zeznań chłopaka. Alan wszedł, by go przesłuchać.

- Thomas, byliście tu kilka godzin temu, by wskazać podejrzanego, a tymczasem sam stajesz się podejrzanym. Co za ironia losu.

- Nie rozumiem co się dzieje, przecież ja nic nie zrobiłem, dlaczego mnie tu trzymasz, dlaczego Cleo uciekła?

- Miałem nadzieję, że Ty mi to powiesz. Co wiesz na temat pamiętnika Hannah?

- Tylko tyle, że istnieje. Jakaś niebieska okładka, nigdy nie zaglądałem do środka, bo nie zakładałem, że byłoby tam coś użytecznego.

- Ale wiedziałeś jak wygląda... Jeśli Ty go nie przeglądałeś to kto? Gdzie ostatni raz go widziałeś?

- Nie wiem... Kiedyś wydawało mi się że widziałem podobny zeszyt w torbie Cleo, ale przecież one się przyjaźniły, może kupiły sobie takie same, jak to dziewczyny. Ja naprawdę nie mam z tym nic wspólnego, wypuśćcie mnie. Powinniście szukać tego Hakera, to na pewno jego sprawka.

- Znaleźliśmy, nie ma związku z porwaniem, dokładnie to sprawdziłem. A Ciebie niestety nie mogę wypuścić, zostaniesz tu przynajmniej do jutra. Teraz muszę znaleźć Twoją koleżankę, masz jakiś pomysł dokąd mogła się udać?

- Kiedy jest zła, albo przybita lubi biegać. W lasku przy warsztacie Richiego, albo w okolicy starego domu Hansona. Ale przecież teraz jest już ciemno, nie poszłaby w żadne z tych miejsc. Myślisz, że Ona naprawdę mogłaby wymyślić coś tak okropnego? To nie jest zła osoba...

- Dla mnie liczą się tylko dowody, nie powierzchowne osądy.

Alan przeszedł do pomieszczenia po którym Jake chodził wkółko próbując opanować emocje.

- Alan, musimy tam natychmiast jechać!

- Ale dokąd?

- Do domu Hansona! Ona musi tam być, rozumiesz? To oczywiste! Przez caly czas była tak blisko... Tam miała kryjówkę, którą sprawnie uprzątnęła przed przyjazdem policji, bo wiedziała, że was wezwaliśmy! Teraz na pewno zabrała tam Dianę!

- Muszę przyznać, że ma to sens. Zbieraj się, jedziemy, wsparcie wezwiemy po drodze.

Wybiegli z komisariatu, wsiedli do wozu i ruszyli na obrzeża miasta. Nie używali sygnałów, żeby nie spłoszyć Cleo, o ile rzeczywiście tam będzie. Zaraz za nimi na miejsce dojechało czterech policjantów, kolejni byli w drodze.

- Jake, zaczekaj tu na mnie.

- Chyba sobie żartujesz?! Dobrze wiesz, że żadna siła mnie tu nie zatrzyma, idę z Tobą! Albo bez Ciebie, ja na pewno wchodzę do środka.

Alan wiedział, że nie zmusi Go by poczekał na zewnątrz. Podzielili się z policjantami i ruszyli na przeszukanie. Na tyłach stał zaparkowany samochód Cleo, otwarty bagażnik a w nim dwa kanistry z benzyną.

- Znowu to samo, musimy się pospieszyć. - rzucił Alan i pospieszył w stronę wejścia do domu. Zauważyli słabe światło w piwnicy, więc zbiegli po schodach z nadzieją, że znajdą tam Dianę całą i zdrową.

Kim Naprawdę Jesteś? - DuskwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz