Rozdział 10

3.7K 199 21
                                    

POV Alarien


Od naszych wyznań minął tydzień. To był najlepszy czas mojego życia i miałam nadzieję, że tak zostanie na zawsze. Ja i Thranduil byliśmy nierozłączni. Chciałam, żeby każda z mijanych chwil trwała wiecznie. Byłam tak szczęśliwa, jak jeszcze nigdy. Postanowiłam, że zostanę w Mrocznej Puszczy. Wiedziałam, że będzie mi brakowało Lothlorien, ale nie czułabym się już tam dobrze. Domem nazywa się to miejsce, gdzie zostawiło się serce, a moje serce jest tutaj, u boku ukochanego. Porozumiałam się z lady Galadrielą i z jej błogosławieństwem, przeprowadziłam się. Zastanawiałam się, jak mogłam wcześniej nie zauważyć, że Thranduil mnie kocha. Okazywał to na każdym kroku i w każdej sekundzie naszych wspólnych chwil. Nie pozostawałam mu dłużna. Mogłam powiedzieć, że w końcu odnalazłam swoje miejsce na ziemi.


* * *


-Kochanie- usłyszałam szept i poczułam, że ktoś głaszcze mnie po policzku. Uśmiechnęłam się i otworzyłam oczy, po czym podniosłam lekko głowę, całując Thranduila w usta.

-Witaj, najdroższy- powiedziałam radośnie.

-Witaj, piękna- odparł, składając delikatny pocałunek na moich wargach- jak się spało?

-Bardzo dobrze- odpowiedziałam- ale mogłoby być lepiej.

-Co masz na myśli?- zapytał, patrząc na mnie zdziwiony. W odpowiedzi uśmiechnęłam się szeroko i pociągnęłam go na łóżko. Zaśmiał się, układając się wygodnie, po czym przytulił mnie do swojej piersi. Zamknęłam oczy i z błogim uśmiechem położyłam głowę na jego torsie.

-Możemy tak cały dzień?- szepnęłam.

-Jeśli tylko chcesz- odparł, całując mnie w czoło- a nie jesteś przypadkiem głodna?

-Nie- skłamałam, nie chcąc psuć atmosfery, ale organizm mnie zdradził i zaburczał cicho. Thranduil spojrzał na mnie z wyrzutem, przez co uśmiechnęłam się potulnie.

-To na co masz ochotę?- zapytał, z powrotem się uśmiechając. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, odezwał się jeszcze raz- tylko nie mów, że na mnie.

-Chciałbyś!- odrzekłam, śmiejąc się.

-Chciałbym- przyznał, uśmiechając się szeroko. Pocałowałam go namiętnie.

-Starczy?

-Ciebie nigdy dość- szepnął, wymuszając kolejne pocałunki. Nie tam, żeby mi to przeszkadzało. Po kilku minutach czułości mój brzuch znowu dał po sobie znać. Odsunęliśmy się od siebie ze śmiechem.

-Jestem głodna, ale mi się nie chce- powiedziałam, a ukochany spojrzał na mnie pytająco- nie chcę mi się iść na dół.

-Może ci przynieść...- zaczął, jednak przerwałam mu.

-Dziękuję, kochany, ale nie- odparłam, po czym wstałam i stojąc już, rozciągnęłam się, a następnie podeszłam do lustra. Jęknęłam.

-Coś się stało?- Thranduil w jednej chwili był przy mnie.

-Dlaczego mi nie powiedziałeś?

-Ale, o co chodzi?

-Wyglądam, jak potwór- powiedziałam, wskazując na swoje odbicie. Zaśmiał się i mocno mnie uścisnął.

-Nieprawda- szepnął, całując mnie w kark. Westchnęłam, jednak po chwili odepchnęłam go lekko.

-Muszę się ubrać- rzekłam radośnie, następnie przyjrzałam się mu uważnie- ty tak samo.

Nad życie (1)Where stories live. Discover now