👼 Rozdział 20 👼

257 26 11
                                    

Chan

Powrót zajął nam trochę czasu. Tym bardziej, że na naszej trasie pojawiły się wypadki i musieliśmy szukać objazdów. Przez to Changbin bardzo się denerwował i w połowie drogi musiałem go wymienić, aby chłopak nie spowodował wypadku.

Dzięki temu dojechaliśmy już bezproblemowo do Seulu, ale jednak każdy z nas był zmęczony. A ja już rąk nie czułem od ciągłego trzymania kierownicy. To auto było jakoś wadliwe, bo nieco luźniejszy chwyt powodował, że zjeżdżaliśmy z jezdni. Przez to nie było opcji, żebym trzymał kierownicę jedną ręką, aby druga odpoczęła.

– Changbin, wracaj za kierownicę. Ja tutaj wysiadam. – powiedziałem, kiedy znaleźliśmy się przed schroniskiem. Chciałem załatwić to od razu, aby mieć czas na wymyślenie czegokolwiek. Chociaż jak okaże się, że oni dalej pamiętają Felixa to ja nie wiem jak skończymy.

Pożegnałem się z chłopakami i ruszyłem w stronę budynku. Kiedy wszedłem do środka w pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny dźwięk dzwoneczka. Zaraz po tym miauczenie i nim się obejrzałem na moje ramię wskoczył kot.

Od razu rozpoznałem Mię, rudą kotkę, która była podopieczną Felixa. Wziąłem ją poprawnie na ręce i pogłaskałem za uchem. Kotka zamruczała, więc nie przerwałem pieszczoty.

– Chyba się polubiliście. – Yuna pojawiała się za ladą i uśmiechnęła się – Co cię do nas sprowadza?

– Em… – czy jak spytam o Felixa, a ona go nie będzie pamiętać to czy nie będzie to podejrzane. Ale z kolei mogę udawać kretyna i też będzie dobrze… – Szukam Felixa.

– Jest chory. Kilka dni temu napisał, że gorzej się czuje i muszę go zastępować. – powiedziała wyraźnie niezadowolona – Niby trochę więcej kasy, ale siedzieć tutaj tak długo to jakieś tortury. Jeszcze ten kot, którego trzymasz… nienawidzi mnie. Nie chcesz go adoptować?

– Jest Felixa. – którego już z nami nie ma. Jak ja mam to jej wytłumaczyć – Chociaż… wezmę ją.

– Świetne! A Felixem się nie przejmuj. Ucieszy się, że kotek ma nowy dom i nawet przez chwilę nie przejdzie mu przez myśl, że powinno być mu przykro. To istny aniołek.

Ona nawet nie miała pojęcia jak blisko prawdy jest. Felix był prawdziwym aniołem. Stworzonym, aby nieść światło i szczęście. Dokładnie to robił w moim życiu, przez co teraz, kiedy go nie było, wszystko było czarne i smutne.

– Tutaj są papiery adopcyjne i musisz je wypełnić. Tutaj masz ulotki z karmami, na zielono Felix zaznaczył te z najlepszym składem. A tutaj masz gazetkę informacyjną z tym co kotu jest potrzebne i jak się z nim zajmować. – podała mi kilka ulotek i długopis, abym mógł wypełnić papiery. – Jak je wypełnisz to daj mi je. Szef akurat jest u siebie to od razu je przejrzy.

Usiadłem z nimi przy stoliku w poczekalni i zacząłem je przeglądać. Wszystko było proste do wypełnienia, więc zajęło mi to kilka minut. Dopiero kiedy przekazałem Yunie dokumenty, które zaniosła do szefa zrozumiałem co właśnie zrobiłem.

Adoptowałem kota, nie mając zielonego pojęcia o tym jak się nim zajmować. I niby ten brak wiedzy szybko mogłem nadrobić, ale przecież oczywistym było, że zwierzęta wymagają uwagi. A przecież rodziców prawie nigdy nie było w domu, ja sam często wyjeżdżałem z chłopakami. Kto się miał nią zajmować? Sąsiadka?

Już widzę jak dziewięćdziesięcioletnia kobieta przychodzi do mojego domu, tylko po to, żeby nakarmić kotka i wyczyścić kuwetę. Jak my nawet w domu kwiatów nie mieliśmy, bo nie miał kto ich podlewać!

Ale było za późno, żeby się wycofać. W dodatku byłem to winny Felixowi, którego znowu wygnałem do nieba. Żył sobie na ziemi, spokojnie i bez problemów. A wystarczyło, że poznał mnie i znowu odszedł.

Remember Me |ChanLix| ✓Where stories live. Discover now