👼 Rozdział 16 👼

154 16 1
                                    

Minho

– Jisung! – rzuciłem się w stronę wystraszonego chłopaka, ale nim do niego podbiegłem, ziemia dosłownie zapadła się pod moimi nogami. Ześlizgnąłem się ze zbocza, a kiedy się podniosłem znalazłem się… w lesie. Ta część była porośnięta drzewami, które były tak blisko siebie, że nawet wiewiórka miałaby problem z przeciśnięciem się.

Czułem się jak w zamknięciu, choć byłem na otwartej przestrzeni, więc to uczucie nie powinno mi towarzyszyć. Jednak drzewa ułożyły się tak, że znalezienie drogi było wręcz niemożliwe. Jak wyjście z labiryntu. Choć tam miałbym kilka dróg do wyboru, tutaj było to, że mogłem iść tylko w kierunku, który podyktował ten cholerny las.

A on nie mógł prowadzić mnie w bezpieczne miejsce. Wręcz czułem to w kościach, że miejsce docelowe to nie jest żadna miła polana, nie miejsce, w którym jest Han (tylko ten prawdziwy, bo teraz wiedziałem, że to do czego próbowałem dotrzeć, nie było nim). Im dłużej szedłem, tym bardziej kojarzyłem przestrzeń, w której się znajdowałem. Deja vu, które temu towarzyszyło kazało mi patrzeć tylko w dół. nie wiedziałem dlaczego, ale nie zamierzałem się temu sprzeciwiać.

Najwyraźniej nie dla mnie było podziwianie widoków na górze. A kiedy usłyszałem pierwsze skrzypnięcie liny, wiedziałem, że to był dobry wybór. Stanąłem w miejscu i wsłuchiwałem się, jak gałąź trzeszczy pod ciężarem czegoś co się na niej znajdowało. Nie ciekawiło mnie co się tam znajduje. Chociaż może powinienem spojrzeć, żeby wiedzieć gdzie to jest. Może gałąź się złamie, a ja umrę przygnieciony przez nie wiadomo co?

Nie patrz w górę.

Nie wiem czyj to był głos, ale sprawił, że od razu się uspokoiłem. Był ciepły i spokojny. Szeptał, ale to brzmiało jak szum morza w Busan, jak wiatr na dużej polanie. Był miły, dlatego postanowiłem mu zaufać. Jedyne światło wśród tego mroku.

Zamknij oczy i się odwróć. Zabiorę cię stąd.

Dotyk, który pojawił się na mojej dłoni, był delikatny, ale strasznie zimny. Chciałem zobaczyć kto mnie dotknął, ale wtedy złamałbym zakaz tej istoty. Zaraz po dotyku poczułem, że trzymam coś małego i twardego. Obróciłem kilka razy w palcach to co trzymałem i mogłem śmiało stwierdzić, że było to coś metalowego.

Nie wypuszczaj tego z dłoni. Choćbym nie wiem co. Nie otwieraj oczu… chodź za mną.

Odwróciłem się w stronę głosu i postawiłem pierwszy krok. Skrzypienie linii stało się głośniejsze, a nawet pomnożyło się. Może to ptaki usiadły na gałęziach. Ale jak duże one musiały by być, żeby spowodować tak donośny dźwięk. Ale wtedy… skąd te liny?

***

Minho całe szczęście nie otworzył oczu. Zdążyłem w ostatniej chwili i powstrzymałem go przed tym co wydarzyło się już kiedyś. Straciłem mnóstwo czasu na poszukiwania i wiedziałem, że zaraz zacznie świtać. A jeszcze nie wydostałem Chana z lasu, ani nie znalazłem Hyunjina.

Z każdą minutą, moja moc słabła, a ja wracałem do ciała. Kończył mi się czas i musiałem jak najszybciej zakończyć swoje zadanie. Jeongin właśnie szedł w stronę bezpiecznego miejsca. Changbina i Seungmina udało mi się już bezpiecznie odprowadzić do Jisunga, gdzie mogłem ich zostawić. Reszta mojej duszy mogła ruszyć na poszukiwanie Hyunjina, bo to jego życie było najbardziej zagrożone.

Minho coraz bardziej oddalał się od demonów i był coraz bliżej miejsca, w którym przestałem być aniołem. Tak naprawdę to już przez drzewa widziałem to miejsce. Ale byłem tylko duszą, widziałem więcej. Odwróciłem się ostatni raz do miejsca, w którym znalazłem Minho.

Remember Me |ChanLix| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz