Kilkanaście minut później wrócił Dwalin ocierając łzy z oczu.
-I co? - zapytał od razu Bofur - Co ci powiedział?
-Nic szczególnego... - odpowiedział - sądzę, że dawny Thorin przepadł na dobre.
-Czyli to koniec... - powiedział ze smutkiem Loki - zostaniemy wygnani
-Nie sądzę... - rzekła Morian patrząc przed siebie - Sądzę, że jednak nie zostaniemy wygnani.
-Oh, przestań! - warknął Loki - cały czas musisz coś psuć! Gdyby nie to, że tu jesteś, może Modok nie wysłałby nam listu, gdzie pisze, że jak nie wrócimy do Insmoor to nas wygna!
-Nie wygna was - usłyszeli - a nawet jeśli to Erebor was ugości jak należy.
Był to Thorin. Kili na jego widok wstał zdenerwowany.
-Nie mam zamiaru gnić tutaj jak w jakieś klatce! - krzyczał - powinniśmy pomoc Dainowi i reszcie pokonać orków! Siedzenie za murami jak jakiś tchórz nie leży w mojej naturze!
-Masz rację - odpowiedział Thorin - nie jest to godne krasnoluda. Jesteśmy synami Durina, a ród Durina nie ucieka przed walką. Będziemy walczyć za naszą ojczyznę, za krewnych, za przyjaciół. Będziemy walczyć do ostatniego tchu - rzekł, a łzy same napływały mu do oczu - Nie mam prawa was o to prosić, ale czy pójdziecie za mną? Ten ostatni raz?
-Jeśli masz teraz trochę oleju w głowie, to tak - odpowiedziała Morian klepiąc go po ramieniu - ale jak chcesz się z tąd wydostać?
-Pomóżcie mi z tym dzwonem - powiedział patrząc na wielki złoty dzwon
-Wiesz, chyba mnie plecy bolą, może pójdę usiąść a wy się tym zajmiecie? - zaproponowała.
-O nie, nie - zaprzeczył Dwalin - kochanie, idziesz nam pomóc.
-Właśnie kochanie, idziesz nam pomóc - powtórzył Bofur, który otrzymał złowrogie spojrzenie od Dwalina - w sensie nie moje kochanie, tylko twoje. Nawet mi się nie podoba, tobie się podoba. To twoja dziewczyna, tylko twoja - mówił - może lepiej już pójdę.
Wszyscy zabrali się do pracy. Dzwon był w cholerne ciężki.
-Czemu to musi tyle ważyć? - marudziła - Czemu wy to wykonaliście ze złota? Czemu nie z waty?
-Ze złota jest ładniejszy - odpowiedział Thorin - nie marudź tylko pchaj!
Gdy dzwoń znalazł się na odpowiedzim miejscu, każdy czekał na to co powie Thorin. Milczał
-I co zamierzasz teraz zrobić? - spytał Loki
-Weźcie mocny zamach.
Zrobili to co powiedział. Dzwon bujał się w przód i tył. Udało się rozwalić wielką kamienną ścianę.
-Do broni! - krzyknął Dębowa Tarcza.
Widząc, że każdy ma broń w ręki, wydał kolejny rozka w khuzdul. Wszyscy ruszyli pomagać swoim przyjaciołom, braciom, rodzinie.
-Za króla! - zawołał Dain, widząc swojego kuzyna - za króla pod Górą!
Wojownicy z Żelaznych Wzgórz nabrali ponownie nadziei na pokonanie orków.
Orkowie byli pokonywani o wiele szybciej niż wcześniej. Ten widok bardzo zaniepokoił Azoga. Widział jak jego potężna armia ginie z Krasnoludzkich rąk.
-Loki - powiedziała Morian, łapiąc go za rękaw - pomóżmy ludziom w Dale.
Skrzat skinął głową i ruszył z siostrą do miasta. Było tam pełno ludzkich, elfich i orkowych trupów.
YOU ARE READING
Miłość skrzata
FantasyTak, taka powieść już powstała i jest w trakcie pisana, jednak poproszono mnie o jej dokończenie, więc zapowiada się ciekawie. Niektóre fragmenty zmieniłam i dodałam. Z góry przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcje.