Rozdział 7

19 0 0
                                    

Prowadząc całą zgraję krasnoludów, powietrze, które musiała wdychać zaczęło się robić strasznie mamiące. Zaczęła mieć zwidy od czasu do czasu, często dostawała dreszczy, miała uczucie, że jej ciało zbliża się do ziemi. Za pomocą toporu sprawdzała, w którą stronę wiedzie ścieżka. Krasnoludy zaczęły narzekać na powietrze, na wszystko.

Cały czas za plecami słyszała " czy to miejsce nie ma końca?", "w którą stronę idziemy?" "która godzina?" "Jaki jest dziś dzień tygodnia?", "będziemy szli tak w nieskończoność" itp.

-Możecie się zamknąć?! - ryknęła na nich

-Daleko jeszcze? Wydaje mi się, że nie miałem kontaktu ze słońcem już od wieków - jęczał Dori

-Znalazłem most - oznajmił Bofur

-Most tyle, że zniszczony - dodała Morian - Trzeba będzie przedostać się tam przez liany, kto jest najlżejszy?
Każdy spojrzał na hobbita.

-No to co Bilbo? Właź na te pnącza - zawołała

-No dobrze, niech Ci będzie.

Hobbit, chichotał się nerwowo, mówiąc coś przy tym.

Gdy w końcu przedostał się na drugi brzeg krzyknął do reszty:
-Zostańcie tam gdzie jesteście!

-Za późno - powiedziała mu Morian, stając obok niego.

Jej wzrok przykuło coś innego. Biały jeleń. Bez najmniejszego wahania wycelowała kuszą w zwierzę. Bełt zamiast w Jelenia, wbił się w drzewo.

-Nie wierzę... - powiedziała cicho - spudłowałam...

Bilbo spojrzał na skrzatkę, która odeszła trochę dalej, czekając na resztę. Rozległ się plusk i można było się spodziewać ci się stało. Biedny Bombur wpadł do wody i zapadł w silny sen. Kilku krasnoludów niosło grubego krasnoluda. Szli i szli, a końca nie było widać.

-Ile jeszcze?! - wrzasnął Dwalin.

-Nie wiem, ile jeszcze! - odpowiedziała Morian, zdając sobie sprawę, że zamiast na ścieżke, uderzyła prosto w ziemię.

-Co się stało? Dlaczego stoimy? - spytał Dębowa Tarcza, podchodząc do Morian.

-Zgubiliśmy ścieżke - odpowiedziała szeptem, żeby tylko on słyszał.

-Jak to zgubiliśmy ścieżkę?! - powtórzył o wiele głośniej.

-Wszyscy szukają ścieżki! - krzyknęła - Każdy niech będzie gdzieś w pobliżu, inaczej już nigdy stąd nie wyjdziemy.

Zaczęła się wielka kłótnia. Nawet nie zauważyli, że nie ma Bilba. Loki oddzielił się od reszty kompanii. Usłyszeli krzyk i zobaczyli wielkiego pająka, owijającego Doriego w sieć. Ori spojrzał w górę, po czym zrobiła to cała reszta. Chmara pająków, postanowiła ich sobie przegryść. Walka nic nie dała. W końcu każdy wylądował w pajęczej sieci. Morian zachowując resztki świadomości, wydawało się, że siedzi w pajęczej sieci już wieki.

Wtedy, usłyszała czyjeś słowa. Kochany Bilbo, przybył im z pomocą. Ulżyło jej, gdy w końcu mogła wydostać się z lepkiej sieci. Gdy całą kompania, była już uwolniona, wtedy dopiero zaczęła się porządna walka. Gdy już skrzatka miała zabić pająka, w pajęczaka wbiła się strzała.

-Nie myśl, że cię nie zabije - rozległ się głos - Zrobię to z przyjemnością

Odwróciła się i ujrzała elfickiego młodzieńca z blond włosami, uzbrojonego w łuk i kilka sztyletów. Elf, wcześniejsze słowa kierował centralnie do niej. Podniosła topór, szykując się do uderzenia, kiedy wokół niej i krasnoludów pojawiło się więcej elfów. Zbici w całą kupę, krasnoludy, Morian i Loki zostali zaprowadzeni do leśnego królestwa.

Miłość skrzataWhere stories live. Discover now