Następnego dnia, Bilbo poszedł na zwiaty. Nie było go już od 10 minut co trochę zaniepokoiło członków kompanii. Morian próbowała nie łapać kontaktu wzrokowego z Dwalinem. Nadal nie mogła się pogodzić, że nie mogą być razem. Baggins w końcu wrócił, cały zasapany.
-I co? Są daleko? - zapytał Nori
-Nie więcej niż kilka mil - odpowiedział hobbit, próbując złapać spokojnie oddech.
Na tę wiadomość krasnoludy uradowały się.
-Jest jednak coś więcej - zaczął ponownie włamywacz
-Widzieli cię? - zapytał Dwalin
-Co? Nie, nie...
-A nie mówiłem? Cichy jak myszka - powiedział Gandalf z dumą w głosie.
Hobbit próbował powiedzieć coś więcej, jednak hałas spowodowany przez krasnoludy, totalnie go zagłuszał.
-Możecie być cicho?! Nie widzicie, że Bilbo próbuje powiedzieć coś więcej?! - wrzasnęła Morian. Krzyki ucichły, a wszystkie pary oczu wylądowały na hobbicie.
-Dziękuję Morian. Chcę wam powiedzieć, że jest jeszcze coś więcej, coś o wiele większego.
-Jaką postać ma to coś? - spytał Gandalf głosem jakby wiedział o co chodzi - Niedźwiedzia?
-Tak, ale o wiele większego - odpowiedział hobbit
-Wiedziałeś o tej besti? - spytał Bofur
Każdy spojrzał na Gandalfa i czekał, aż czarodziej coś powie.-Nie daleko jest dom, w którym prawdopodobnie możemy się chować - rzekł czarodziej
-Czyj to dom? Przyjaciela czy wroga? - zapytał Thorin, kierując te słowa do starca.
-Ten ktoś albo nam pomoże, albo nas zabije.
-A mamy jakiś wybór?
Usłyszeli ryk i dostali odpowiedź.
-Nie. Szybko za mną!
Biegli jak poparzeni. Nic właściwie dziwnego, w końcu gonił ich piepszony niedźwiedź. W końcu ich oczom ukazał się duży dom wykonany z drewna, a niedźwiedź, który ich gonil był coraz bliżej.
-Do domu, szybko! - krzyknął Gandalf
Bombur zaczął wyprzedzać całą kompanie. (bądźmy szczerzy było naprawdę niesamowite).Biedny Bombur uderzył się w drzwi frontowe i leżał biedak na podłodze.
-Otwórzcie te cholerne drzwi! - wrzasnęła Morian, wyraźnie poddenerwowana
Gdy Thorinowi udało się otworzyć drzwi, krasnoludy w pośpiechu weszły bez wahania do domu i starały się zamknąć drzwi. Po kilku minutach walki z drzwiami i niedźwiedziem, udało im się zamknąć drzwi.
-Co to jest?! - spytał Ori
-To nasz gospodarz, zwie się Beorn - rzekł Gandalf - I umie zmieniać skórę. Gdy jest niedźwiedziem potrafi być strasznie agresywny, lecz gdy jest człowiekiem jest naprawdę rozsądny, jednak krasnoludów nie znosi.
-To naprawdę mądre zagranie z twojej strony Gandalfie, wejść do domu kogoś kto nie nawidzi krasnoludów z trzynastoma krasnoludami na plecach. Naprawdę inteligentne - powiedziała sarkastycznie Morian
-Morian! - zawołał podekscytowany Loki - On ma tutaj nawet szachy!
-Nie teraz Loki - odpowiedziała
-Przypatrz się uważnie temu miejscu moja droga, a może coś Ci się przypomni - rzekł czarodziej z lekkim uśmiechem, po czym odszedł.
Przypatrz się uważnie miejscu, a może coś Ci się przypomni.
YOU ARE READING
Miłość skrzata
FantasyTak, taka powieść już powstała i jest w trakcie pisana, jednak poproszono mnie o jej dokończenie, więc zapowiada się ciekawie. Niektóre fragmenty zmieniłam i dodałam. Z góry przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcje.