Rozdział 4

47 1 27
                                    

Następnego dnia, Bilbo poszedł na zwiaty. Nie było go już od 10 minut co trochę zaniepokoiło członków kompanii. Morian próbowała nie łapać kontaktu wzrokowego z Dwalinem. Nadal nie mogła się pogodzić, że nie mogą być razem. Baggins w końcu wrócił, cały zasapany.

-I co? Są daleko? - zapytał Nori

-Nie więcej niż kilka mil - odpowiedział hobbit, próbując złapać spokojnie oddech.

Na tę wiadomość krasnoludy uradowały się.

-Jest jednak coś więcej - zaczął ponownie włamywacz

-Widzieli cię? - zapytał Dwalin

-Co? Nie, nie...

-A nie mówiłem? Cichy jak myszka - powiedział Gandalf z dumą w głosie.

Hobbit próbował powiedzieć coś więcej, jednak hałas spowodowany przez krasnoludy, totalnie go zagłuszał.

-Możecie być cicho?! Nie widzicie, że Bilbo próbuje powiedzieć coś więcej?! - wrzasnęła Morian. Krzyki ucichły, a wszystkie pary oczu wylądowały na hobbicie.

-Dziękuję Morian. Chcę wam powiedzieć, że jest jeszcze coś więcej, coś o wiele większego.

-Jaką postać ma to coś? - spytał Gandalf głosem jakby wiedział o co chodzi - Niedźwiedzia?

-Tak, ale o wiele większego - odpowiedział hobbit

-Wiedziałeś o tej besti? - spytał Bofur
Każdy spojrzał na Gandalfa i czekał, aż czarodziej coś powie.

-Nie daleko jest dom, w którym prawdopodobnie możemy się chować - rzekł czarodziej

-Czyj to dom? Przyjaciela czy wroga? - zapytał Thorin, kierując te słowa do starca.

-Ten ktoś albo nam pomoże, albo nas zabije.

-A mamy jakiś wybór?

Usłyszeli ryk i dostali odpowiedź.

-Nie. Szybko za mną!

Biegli jak poparzeni. Nic właściwie dziwnego, w końcu gonił ich piepszony niedźwiedź. W końcu ich oczom ukazał się duży dom wykonany z drewna, a niedźwiedź, który ich gonil był coraz bliżej.

-Do domu, szybko! - krzyknął Gandalf
Bombur zaczął wyprzedzać całą kompanie. (bądźmy szczerzy było naprawdę niesamowite).

Biedny Bombur uderzył się w drzwi frontowe i leżał biedak na podłodze.

-Otwórzcie te cholerne drzwi! - wrzasnęła Morian, wyraźnie poddenerwowana

Gdy Thorinowi udało się otworzyć drzwi, krasnoludy w pośpiechu weszły bez wahania do domu i starały się zamknąć drzwi. Po kilku minutach walki z drzwiami i niedźwiedziem, udało im się zamknąć drzwi.

-Co to jest?! - spytał Ori

-To nasz gospodarz, zwie się Beorn - rzekł Gandalf - I umie zmieniać skórę. Gdy jest niedźwiedziem potrafi być strasznie agresywny, lecz gdy jest człowiekiem jest naprawdę rozsądny, jednak krasnoludów nie znosi.

-To naprawdę mądre zagranie z twojej strony Gandalfie, wejść do domu kogoś kto nie nawidzi krasnoludów z trzynastoma krasnoludami na plecach. Naprawdę inteligentne - powiedziała sarkastycznie Morian

-Morian! - zawołał podekscytowany Loki - On ma tutaj nawet szachy!

-Nie teraz Loki - odpowiedziała

-Przypatrz się uważnie temu miejscu moja droga, a może coś Ci się przypomni - rzekł czarodziej z lekkim uśmiechem, po czym odszedł.

Przypatrz się uważnie miejscu, a może coś Ci się przypomni.

Miłość skrzataWhere stories live. Discover now