Rozdział 3

59 2 38
                                    

Nadszedł wieczór, a Morian, Loki i reszta kompanii przemieżali właśnie przez Góry Mgliste. Była straszna burza. Nikt nie zdawał sobie sprawy w jaką walkę się wplątali.

-Uwaga!-wrzasnął Dwalin.

Dzięki bogu w samą porę, gdyż wielki odłam skały uderzył kilkanaście metrów nad nimi.

-To nie zwykła burza, to walka olbrzymów! - rzekł Balin-Spójrzcie!

-Na mą brodę, legendy nie kłamały! - powiedział Bofur- Skalne kolosy!

-Jak ujdziemy z życiem to będzie normalnie cud-powiedziała do siebie Morian.

Walka dwóch skalnych kolosów była coraz bardziej niebezpieczna.

-Szukajcie jakieś jaskini! - krzyknął Thorin.

Nagle pomiędzy Lokim, a Morian góra roztąpiła się. Właściwie nie góra, tylko kolejny skalny kolos chciał dołączyc do tej wspaniałej bójki. Okazało się, że połowa kompanii szła po nogach wielkiego stwora.
Połowa kompanii(ta która zachowała spokojny grunt pod nogami) nie miała nic innego do roboty, niż modlenie się o życie reszty.

-I co? Nic nie zrobimy z tym, że oni zaraz umrą?! - wrzasnęła Morian z wyraźnym zaniepokojeniem w głosie.

-A co możemy zrobić? Jak spróbujesz ich uratować sama zostaniesz zmiażdżona przez któregoś z tych stworów! - odpowiedział jej Dębowa Tarcza.

-Jak oni sami zaraz zostaną zmiażdżeni! - zaniepokojona wskazała palcem na kolosa, gdzie znajdowała się reszta kompanii.

Miała rację. Kolos z powodu wcześniej dostanych obrażeń stracił równowagę, a kolano na którym była reszta zaczęło się niebezpiecznie zbliżać do półki skalnej. Najgorszy koszmar skrzatki miał się w końcu spełnić. Stwór uderzył w półkę skalną.

-Loki!!

-Kili!!

Szybko pobiegła za Thorinem, sprawdzić czy reszcie jakoś udało się ujść z życiem.
Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła jej brata stojącego na równych nogach. Podbiegła do brata i go uścisnęła, a ten oszolomiony oddał uścisk.

-Gdzie jest Bilbo? - spytał Bofur rozglądając się w każdą możliwą stronę.

Krasnolud spojrzał w dół, gdzie zobaczył włamywacza. Biedny hobbit próbował się jakoś uratować, jednak ręka, którą wyciągnął mu Bofur była zbyt daleko. Thorin narażając swoje życie zeskoczył na odstający fragment skały, złapał hobbita za kołnierz i podciągnął w stronę Bofura. Gdy krasnoludzkie książę miał sam się uratować, kawałek skały na, który jako jedyny podtrzymywał go przed śmiercią odłamał się, sprawiając, że jedyną osobą, która mogla go uratować do Dwalin. Jako iż z Dwalina dobry przyjaciel uratował Thorina przed śmiercią.

-Myślałem, że już po włamywaczu-rzekł Dwalin

-I tak przepadnie, prędzej czy później-odpowiedział Thorin - Nie powinien tu być, nie jest jednym z nas.

-I co z tego? To, że nie jest krasnoludem czyni go gorszym? Nie wiem, czujesz się przy nim jakiś ważniejszy? - zaczęła wypytywać Morian. W trakcie podróży strasznie polubiła hobbita j nie miała zamiaru, żeby ktoś go tak obrażał.

-Och, nie wtrącaj się. Jesteś tu tylko dlatego, bo Gandalf cie wepchnął do tej kompanii. Jesteś tylko kulą u nogi i gdyby nie ty już dawno bylibyśmy daleko stąd-sprzeciwił się Thorin.

Morian spojrzała na niego wściekłym spojrzeniem i już miała zamiar go zrzucić w przepaść gdyby nie to, że było tutaj za dużo świadków.
Krasnoludzki książę skinął porozumiewawczo w stronę łysego krasnoluda,a ten wszedł to jakieś jaskini. Reszta postąpiła tak samo.

Miłość skrzataTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang