Rozdział dwunasty

151 11 437
                                    

Maya naprawdę nie czuła, by w pracy było niewiadomo jak lepiej. Mimo wszystko jednak starała się utrzymywać przynajmniej neutralne relacje z pracownikami.

Siedziała właśnie za swoim biurkiem i czytała gazetkę Dorcas i Marleny, którą jej przysłały dzisiejszego poranka.

Była naprawdę dumna z inicjatywy koleżanek, w którą zresztą zaangażowała się cała ich paczka. Podobnie też pomysłowe było zorganizowanie treningów dla osób, które chciałyby się nauczyć grać w Quidditcha.

Maya zdawała sobie sprawę, że pewnie wiele dziewczyn będzie chciało tam iść tylko po to, by popatrzeć na Syriusza. Wiedziała jednak, że on i tak nie zwraca uwagi na te fanki.

Bardzo tęskniła za nim oraz resztą paczki. Mijały dni, ale dziwnie było jej tak wracać do pustego domu. Oczywiście, była zajęta pracą czy treningami z Moodym, jednak i tak dużo myślała też o swoim chłopaku i przyjaciołach.

Już niedługo miała zacząć studia, co może też trochę oderwie ją tego wszystkiego. No i miała też misję, do której się przygotowywała.

Nie miała pojęcia, jak ma odnaleźć się w roli, której nienawidziła. Mimo wszystko jednak będzie musiała sobie poradzić i pamiętać, że to ona tam wszystkich ma wykiwać.

Była naprawdę podekscytowana tym wszystkim, w końcu to miała być jej pierwsza misja.

Dzień w pracy minął jak zwykle, na wykonywaniu obowiązków. Zgodnie z zaleceniami Dumbledore'a, starała się patrzeć, czy nikt nie zachowuje się jakoś szczególnie podejrzanie. Było to jednak o tyle cięższe, że tak naprawdę ich nie znała. Nie wiedziała więc, co jest ich zwykłym zachowaniem, a co nie.

Mimo wszystko jednak starała się im bacznie przypatrywać i obserwować.

~

Popołudniu odbyło się spotkanie Zakonu Feniksa. Rzecz jasna nie wszyscy członkowie byli, a tylko ci, których Dumbledore wezwał do magazynu, w którym było zebranie.

Usiadła obok Emmeliny i Edgara, a nieopodal znaleźli się też Longbottomowie, Diggle'owie i Masonowie. Na zebraniu pojawili się także obaj bracia Prewett, (z czego Fabian był trochę przygaszony przez brak Birdie), oraz Caradoc, Benio i Terrence McKinnon. Zjawił się także Mundungus, od którego wszyscy woleli usiąść jak najdalej. Dopiero Alastor Moody usiadł blisko niego, by mieć go na oku, gdyby ten kombinował jak kogoś okraść.

W końcu przybył również Dumbledore, a za nim wszedł ktoś jeszcze.

- Chciałbym wam przedstawić nową członkinię Zakonu Feniksa - rzekł Albus, kiwając głową na kobietę stojącą obok niego. - Donna Anderson.

Była to średniego wzrostu kobieta o rudych włosach do ramion oraz niebieskich oczach. Miała około dwudziestu pięciu lat i wyglądała naprawdę przyjaźnie.

Uśmiechnęła się do nich.

- Cześć wam - rzekła Anderson.

Grupa przywitała się z nią, a kobieta po chwili usiadła obok Benia i Caradoca. Jak się okazało, pracowała w Ministerstwie i Moody ją tu zwerbował.

Maya ją kojarzyła i wiedziała, że są dalekimi kuzynkami przez babcię od strony ojca. Nie było to jednak nic dziwnego, w końcu wszystkie rody czystej krwi miały gdzieś wspólne powiązania. Siedzący obok niej Edgar też był jej kuzynem, od dziadka ze strony ojca.

Zagubiony pies | Syriusz BlackWhere stories live. Discover now