Rozdział szósty

178 13 163
                                    

Kolejne dni minęły na szczęście lepiej, bo Maya nie widziała już swojego byłego. Poza tym jednak ona i Syriusz byli pogrążeni w obowiązkach.

W weekend dostarczone zostały listy z Hogwartu z wynikami egzaminów oraz listami książek na ostatni rok. Przyjaciele postanowili je otworzyć w domu Mayi i Syriusza, w którym w końcu mieli najwięcej swobody.

Oczywiście zostały naszykowane rozmaite przekąski, jak chociażby dyniowe paszteciki, ciasteczka oraz napoje, jak chociażby piwo kremowe. Słychać też było muzykę, gdyż na gramofonie puścili płytę The Beatles.

Tym razem Maya, Lily i Glenn zajęły kanapę, a Syriusz i James fotele. Remus i Dorcas zajęli pufy, a Marlena, Basil, Ruby i Peter usiedli na krzesłach wziętych z kuchni.

- I jak wyniki Owutemów? - spytała Glenn, zaglądając Mayi przez ramię.

- Wybitny z zielarstwa, obrony i zaklęć, Powyżej Oczekiwań z transmutacji, Zadowalający z eliksirów - powiedziała Maya, czytając wyniki. Tych przedmiotów nie było dużo, bo nie kontynuowała wszystkich po Sumach.

- Co...?

Wszyscy spojrzeli na Jamesa, który trzymał w rękach odznakę Prefekta Naczelnego.

- Kiedy zabrałeś ją Remusowi? - spytała Marlena, na co Potter spojrzał na nią z oburzeniem.

- Nikomu jej nie zabrałem. Serio zostałem Prefektem Naczelnym - odparł okularnik z niedowierzaniem w głosie. Ewidentnie sam nie dowierzał w to, co widział.

- Kto normalny dałby cię na Prefekta? - zapytał Syriusz, po czym zabrał mu odznakę i zaczął się jej przypatrywać, jakby chciał sprawdzić, czy to nie jest podróbka.

- Trzeba będzie spytać Dumbledore'a, czy się nie pomylił - dodał Remus.

- Co z was za przyjaciele. Dziękuję za takie wsparcie - burknął James, po czym odebrał przyjacielowi odznakę.

- Też zostałam Prefektem Naczelnym! - rzekła Lily, po czym pokazała odznakę.

- A ja zostałem kapitanem drużyny - powiedział Syriusz, wyjmując przypinkę.

Był zdziwiony - myślał, że to James zostanie kapitanem drużyny. W końcu od zawsze to Potter bardziej pasjonował się tym sportem. Spojrzał na przyjaciela, zastanawiając się, czy ten nie będzie zazdrosny. James wyglądał jednak na równie zdziwionego co on swoją przypinką.

Po chwili rozległy się gratulacje, a następnie została przeczytana reszta wyników, z egzaminów semestralnych.

- Trzeba to uczcić Ognistą - uznał Black, wstając z fotela. - I jest weekend, więc niech nikt nie protestuje!

Nastolatkowie parsknęli śmiechem, ale rzeczywiście, tym razem nikt nie protestował. Po chwili każde z nich dostało po szklance, kubku czy innych naczyniach z napojem (nie było bowiem wystarczająco szklanek, by starczyło dla każdego).

- Nie mogę się doczekać naszego grupowego wyjazdu za tydzień - powiedziała Meadowes, upijając łyk Ognistej. Skrzywiła się. - Mocne.

- A czego się spodziewałaś? Wody? - spytała Ruby, na co Dorcas pokazała jej język.

- Bardzo śmieszne.

- Żałuję, że nie mogę z wami pojechać - stwierdził Basil. - Ale moja ciotka urządza urodziny...

- Rozumiemy - przerwała mu Marlena. - Naprawdę, na pewno jeszcze będzie okazja...

Mayi przyszła do głowy dosyć pesymistyczna myśl o tym, że innych okazji już może nie być. Wszyscy chcieli skorzystać z tej nastoletniej beztroski, nim będą musieli wkroczyć w dorosły świat, pełen wojny i bólu. Którego zresztą niektórzy już doświadczyli.

Zagubiony pies | Syriusz BlackWhere stories live. Discover now