Rozdział ósmy

147 12 203
                                    

Maya i Syriusz znaleźli się kilkanaście kroków od posiadłości Jonesów, w której miało odbyć się wesele. Ustawili się w kolejce do bramy, przy której były sprawdzane zaproszenia.

Cała posiadłość otoczona była wysokim, żelaznym płotem, a wejść można było tylko przez bramę. Po drugiej stronie płotu znajdowały się drzewa, dające poczucie prywatności mieszkańcom.

Gdy w końcu znaleźli się na przodzie kolejki, Maya podała ich zaproszenia Peterowi Jonesowi. Był to starszy brat Samuela, który zajmował się weryfikacją gości. Podobnie jak większość osób w tej rodzinie, posiadał brązowe włosy oraz niebieskie oczy. Uśmiechnął się na ich widok.

- Cześć wam, wchodźcie, Sammy ucieszy się, jak  was zobaczy. On i Kate są teraz w rezydencji, przygotowują się do uroczystości - rzekł Jones.

- Dziękujemy - powiedziała Maya, a następnie biorąc Syriusza za rękę, poprowadziła go dalej.

Dał jej się poprowadzić, uznając, że ona lepiej zna tą posiadłość. Tuż po przekroczeniu bramy zobaczyli tłumy ludzi, przechadzających się po ogrodzie. Widać było też przygotowane miejsce, gdzie goście mieli usiąść i patrzeć na ceremonię ślubną.

Oni natomiast pokierowali się dalej, do okazałego domu, pomalowanego na biało. W międzyczasie jednak musieli witać się z różnymi osobami.

- Witaj Mayo, widzę, że już przybyłaś i przyprowadziłaś osobę towarzyszącą. Chociaż ciekaw jestem, gdzie twoi rodzice.

Na ich drodze pojawił się wysoki mężczyzna o siwych już włosach oraz niebieskich oczach. Miał on też dość pokaźny brzuch, widoczny pod eleganckią szatą. Był to Waylon Jones, ojciec Samuela. Lustrował ich uważnie wzrokiem, aż ciarki przechodziły.

Tuż za nim stanęła dużo młodsza od niego chuda i drobna kobieta o brązowych oczach oraz czarnych włosach, teraz częściowo ukrytych pod brązowym kapeluszem. Była ubrana w brązową, stonowaną suknię do ziemi. Była to Frida, mama Samuela.

- Witajcie - powiedziała Frida.

- Witajcie, przybyłam tu razem z moim chłopakiem, Syriuszem Blackiem - rzekła Maya, podając im rękę na powitanie.

- Witajcie - rzekł Syriusz, również podając rękę na powitanie, chociaż niezbyt podobał mu się wzrok Jonesa.

- Kate i Samuel są już w rezydencji? Jak się czują przed ceremonią? - zapytała Maya.

Szczerze mówiąc, niezbyt miała ochotę gadać z ojcem Sammy'ego. Był on również dość surowy i wymagający wobec swoich dzieci. O ile jednak obaj bracia wydawali się jakoś z nim egzystować, to jednak ona zastanawiała się, co będzie z Gwenog. Najmłodsza z rodzeństwa miała przechlapane u ojca już przez samo to, że była dziewczyną. Chociaż pewnie i tak trochę mniej niż ona, skoro tu była trójka dzieciaków, a nie jedno. Pewne rzeczy z pewnością umykały rodzicom Gwenog, szczególnie że bracia nieraz brali na siebie przewinienia, by bronić siostry.

- Wszystko jest pod kontrolą. Nie wiesz czasem, kiedy przyjdą twoi rodzice? - zapytał Waylon.

- Zapewne niedługo będą - rzekła Maya, nie wdając się w szczegóły. Nie miała zbytnio ochoty gadać o swoich rodzicach, szczególnie o ojcu.

Po chwili razem z Syriuszem ruszyli dalej, po drodze mijając też innych gości. W końcu jednak dotarli do rezydencji, gdzie skrzat przejął prezenty dla pary młodej. Natomiast w holu natknęli się też na bardzo naburmuszoną dziewięciolatkę.

Gwenog była dziewczyną o długich, czarnych włosach, splecionych teraz w warkocza. Podobnie jak jej mama, miała brązowe oczy i dość drobną budowę ciała. Miała na sobie różową sukienkę.  Gdy tylko ich zobaczyła, podeszła do nich.

Zagubiony pies | Syriusz BlackHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin