Rozdział 41

3.4K 158 1
                                    


Przebaczenie Edwardowi było o wiele prostsze. Mimo że on nie zamknął dla mnie klubu ani nie obsypał kwiatami mieszkania. Miałam wrażenie, że on w odróżnieniu od brata rozumie co zrobił źle. I że naprawdę jest mu szkoda, że tak postąpił.
Nie byłam pewna, czy przebaczenie im obojgu to dobry pomysł. Ale nasze życie wróciło do normy. Znaczy nie do końca, bo nie pracowałam już u Alexa i nie obowiązywała nas umowa.
Oprawa, którą dostałam od Edwarda, była tak wysoka, że znowu dostałam telefon z banku odnośnie do transakcji na moim koncie. Poza tym mężczyzna nalegał, abym znalazła dom, który mi się podobał. Ja zakładu z nim nie traktowałam poważnie. Nie chciałam, żeby kupił mi dom w zamian za pomoc Alexowi. Po prostu chciałam mu pomóc. Jednak Edward zarzucał mnie ogłoszeniami domów na sprzedaż i wiedziałam, że nie zrezygnuje, dopóki czegoś nie wybiorę. Albo w najgorszym razie sam mi coś kupić.
Już nie pracowałam u Alexa, więc nie miałam po co tam chodzić. Nie musiałam tak nocować, skoro nie obowiązywała nas umowa. Jednak i tak spędziłam tam stanowczo zbyt dużo czasu. W ciągu półtora tygodnia, który dzielił go od pobytu w szpitalu, nocowałam u niego dwukrotnie. Zdecydowanie za dużo jak na to, że nic nas nie łączyło.
Pojawiłam się u niego wcześnie rano w dniu, w którym miał położyć się do szpitala. Było chwilę po szóstej, skończyłam nocną zmianę i jedyne o czym myślałam, to wsunąć się do jego łóżka i pospać kilka godzin, zanim pojedziemy.
Jednak on już nie spał. Wyglądał, jakby wcale nie zasnął tej nocy, w sumie tak samo, jak ja. Krążył po mieszkaniu, a kiedy usłyszał, że przyszłam, nawet nie przerwał swoich kroków. Musiał być zdenerwowany.
-Spakowałeś się?- spytałam, opierając się o ścianę i ziewając.
Byłam obecna, jak Edward kazał mu to zrobić i być gotowym na jedenastą.
-Nie.
-Bo?
-Chyba nie chce tam iść.
-Alex ...- podeszłam do niego, chcąc go objąć i pocieszyć, ale minął mnie, zupełnie ignorując.
-To durny pomysł i nie wiem, czemu się zgodziłem.
-Alex...
-Nie chce odzyskać wzroku, jest mi dobrze tak, jak jest.
-Alex...
-Po co w ogóle...
-Misiu.
To słowo sprawiło, że natychmiast znalazł się przy mnie. Nie używałam tego słówka, od kiedy jego matka wyjechała. Uniósł brwi do góry, stając tuż przede mną.
-Misiu?- powtórzył.
-Jestem okropnie zmęczona. Chodź, spakujemy cię szybko i zrobimy krótką drzemkę.
Ostatnio był niesamowicie miły. Jakby ktoś podmienił mi Alexa. Odkąd mnie przeprosił, nie powiedział żadnego negatywnego słowa i respektował każdą moją prośbę. Miałam nadzieję, że na tą też się zgodzi. Nie tylko ja potrzebowałam drzemki.
Pozwolił się pociągnąć za rękę do sypialni i nie przeszkodził mi, kiedy wyciągnęłam no torbę podręczną z szafy.
-Co chcesz zabrać?
-Obojętnie.
-Mogę ci pomóc, ale wszystkie zboczone rzeczy i bieliznę pakujesz sam.
-Zboczone rzeczy?
Droczenie się z nim zawsze pomagało mu odciągać myśli od innych torów.
-Serio mówię. Nie będę pakować twojej bielizny. Zróbmy to szybko i idziemy spać.
Normalnie by tego nie zrobił, ale już wspomniałam, ostatnio był zadziwiająco miły. Nie wnikałam w to, co pakuje, ale gdy wyszedł z łazienki ze spakowaną kosmetyczką, znowu miał ten niepewny wyraz twarzy.
-Przecież cię tam nie zabiją- odezwałam się pierwsza, chcąc uniknąć jego wątpliwości.- Najgorsze co się może stać to, że nie odzyskasz wzroku.
-Bardziej martwi mnie to, czy ty nie będziesz rozczarowana, jeśli pójdzie źle.
Wiedziałam, że się bał. Na jego miejscu też miałam takie odczucia. Zastanawiało mnie jednak to, czemu martwi się o moje zdanie.
Ja też obawiałam się operacji. Głównie tego, czy nie będzie żadnych komplikacji, ale starałam się nie pokazywać mu tego. Specjalnie bagatelizowałam sprawę, pokazując, że nie musi się tak przejmować. Jednak moją technika chyba nie działała. Alex chodził poddenerwowany już od kilku dni.
Drugą rzeczą, która mnie martwiła była sytuacja, gdy odzyska wzrok. Może to głupie, ale bałam się, że mu się nie spodobam. Wszystkie dziewczyny, z którymi się spotykał do tej pory, były zupełnie inne niż ja. Nie tylko z charakteru, ale również z wyglądu. Zawsze wybierał ten sam typ dziewczyn, więc nie sądziłam, że jestem w jego typie. Teraz mu to nie przeszkadzało, ale co się stanie, gdy mnie zobaczy.
-Jeśli nie odzyskasz wzroku, zabieram twoje porsche, więc nie będę rozczarowana- mruknęłam, udając beztroskę i zapięłam torbę.
-Nie dostaniesz mojego porsche!
-Nawet nie będziesz widział, czy ono dalej stoi w garażu- podniosłam torbę, badając jej ciężar- Potrzebujesz czegoś jeszcze?
-Spakowałeś koszulę?
-Po co?
-Lubię, jak je rozpinasz.
Nawet nie spytałam, czy mogę to zrobić. Położyłam się do łóżka i okryłam się jego kołdrą.
-Lauro, nie możesz tak robić.
Musiał poczekać, aż ziewnę, zanim usłyszał odpowiedź.
-Niby jak?
Odpadł na łóżko obok mnie, odwracając mnie i kładąc moją głowę na swoim ramieniu.
-Spać sama. Lubię cię lulać.
-Nie jestem niemowlakiem.
Byłam zmęczona, więc wystarczyło kilka minut, aby moje oczy zaczęły się kleić, jednak Alex chyba nie zamierzał pozwolić mi zasnąć.
-Kiedyś, zanim straciłem wzrok, dużo podróżowałem. W sumie nigdzie nie zostawałem na dłużej. Podróżowałem od hotelu do hotelu. Kupiłem to mieszkanie tylko dlatego, że jest niedaleko klubu. Potrzebowałem miejsca, gdzie...
-Będę mógł zabierać dziewczyny do łóżka- podpowiedziałam mu, kiedy nie dokończył.
-Hmm, no tak. Po wypadku zamieszkałem tu tylko dlatego, że Edward był blisko. Ale jeśli odzyskam wzrok, chyba chcę to zmienić. Nasiedziałem się już w jednym miejscu, chciałbym dalej podróżować.
Opowiadał dalej o swoich planach, o których miejscach jeszcze nie odwiedził, a chciałby to zrobić. Przestałam słuchać już po chwili.
To, co mówił, przerażało mnie. Chciał podróżować, wyjechać i wracać do miasta jedynie raz na kilka miesięcy. A co ze mną?
Już nie obawiałam się jedynie tego, że mu nie spodobam się w sensie czysto fizycznym. Bałam się też tego, co planuje. W jego planach nie było miejsca dla mnie. Nie było wspólnych wieczorów i nocowań.
Na myśl, że mógłby wyjechać, moje serce pękało. Nie chciałam przyznać tego przed sobą, ale pokochałam tego mężczyznę. Mimo, że ostrzegał mnie od dawna, że nie chce związku.
Chciałam wierzyć w to, że poprosi mnie, abym wyjechała z nim. Że nie będzie chciał mnie opuścić. Jednak miałam własne życie, swoją pracę i rodzinę. Nie potrafiłabym żyć na walizkach jak on, podróżując po świecie. A jednocześnie nie wiem, czy będę umiała żyć bez Alexa.
Miał wiele okazji, aby wyznać mi swoje uczucia. Jednak nigdy nie powiedział, że czuje do mnie coś więcej. Czekałam na moment, w którym powie, że zależy mu na mnie w poważniejszy sposób niż jako koleżance od oglądania filmów. I miałam nadzieję, że wreszcie doczekam się, aby to powiedział.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieWhere stories live. Discover now