Rozdział 34

3.5K 127 1
                                    

Budzik zadzwonił, a ja wtuliłam się mocniej w poduszkę pode mną. Tylko że poduszka westchnęła i poruszyła się, mocniej mnie obejmując. Podnosiłam głowę, aby spojrzeć na Alexa, wyglądał na okropnie niewyspanego.
Zajęło mu chwilę, aby zlokalizować mój telefon, po czym podał mi go, aby mogła wyłączyć budzik. Kiedy dotarło do mnie jaki mamy dzisiaj dzień, jęknęłam.
-Zaczynam nienawidzić niedziel- stwierdziłam, patrząc, jak ziewa.

Usiadł, podnosząc mnie wraz z sobą i puścił mnie, wyciągając ręce go góry, aby się przeciągnąć.
-Plecy mnie bolą.

Znowu wyglądał jak pięciolatek, któremu coś się nie podoba. A z roztrzepanymi włosami i
pogniecioną, rozpiętą koszulą wyglądał zbyt dobrze.
-I nie wyspałem się.
-Było trzeba nie rozmawiać przez pół nocy.

Najpierw przeprowadzał długą rozmowę ze mną, nakłaniając, abym opowiedziała mu o swojej drugiej pracy, chociaż nigdy go to nie interesowało. Kiedy przebudziłam się na chwilę,
słyszałam, jak rozmawia z bratem przez telefon.
-Kawę?

Zawsze rano robił mi kawę, więc nie musiał pytać, mimo tego poczekał na odpowiedź. Wtedy padło kolejne pytanie i zrozumiałam, że chodzi o zakład.
-Mogę cię zanieść?

Zawsze zanosił mnie do kuchni i sadzał na blacie w kuchni, przytulając, kiedy przygotowywał kawę.
-Tak. Musimy udawać przez twoją matką.

Prychnął, natychmiast wstając. Zarzuciłam mi dłonie na szyję i przylgnęłam ustami do rozpięcia w jego koszuli, przez co drgnął.
-Lubisz to- stwierdził, kiedy posadził mnie na blacie i wyciągnął rękę po kubki.

Nie zmuszał mnie, mimo to sama się w niego wtuliłam.
-Czekaj, a co ja wygram, jeśli przegrasz zakład?
-A co chcesz?

Pozwolił mi samej wybrać, co nigdy się nie zdarzało. Ale sądziłam, że ma to, co wspólnego z zakładem, który zawarliśmy.
-Pozwolisz mi poprowadzić porsche.

Robiłam to już, ale wbrew jego woli, a chciałam móc jeździć nim legalnie.
-Nie.
-Więc boisz się, że przegrasz?

Zacisnął wargi, ale nie odpowiedział. Skupiłam wzrok na jego klatce piersiowej i
przejechałam językiem po osłoniętym kawałku ciała. Zrobiłam to w złym momencie. Właśnie podnosił wypełniony kubek spod ekspresu, który na mój gest wypadł z jego ręki.

Chwycił mnie szybciej, niż kubek dotknął blatu i rozbił się, rozlewając kawę. Podniósł mnie i odsunął się o krok.
-Alex- mruknęłam z naganą w głosie, odwracając się, aby ocenić szkody.
-Zrobisz to jeszcze raz?- nie wydawał się przejęty rozbitym naczyniem.
-Żebyś znowu coś rozbił?
-Mam dużo kubków. Mogę kilka stracić.

Pochlebiało mi, że tak bardzo lubi, kiedy go dotykam.
-Postaw mnie. Posprzątam.
-Z przodu?

Pokierowałam go, gdzie powinien postawić mnie, abym nie dotknęła szczątków kubka. Poklepałam go po ramieniu, dziękuję za ten gest i prawie zaśmiałam się, gdy zmarszczył brwi. Byłam pewna, że chce przyciągnąć mnie do siebie, ale nie mógł tego zrobić. Zwykle nie poruszał się, kiedy czuł zagrożenie i tak też zrobił w tym wypadku.

Dopiero kiedy oświadczyłam zakończenie sprzątania, chwycił mnie, sadzając ponownie na blacie.
-Ej!
Pozwoliłaś mi na to. Nie przegrałem.-Sięgnął po kolejny kubek, ale zawahał się, zanim go chwycił.- Ostrzeż mnie, kiedy znowu będziesz chciała to zrobić.
-Zakład stoi?

Widziałam, że się waha. Nie chciał się zgodzić i szukał wymówki, aby tego nie zrobić.
-Trzymasz kubek?

Usłyszałam prawie natychmiast stuknięcie oznajmujące, że go odstawił. Wsadziłam rękę w jego rozpiętą koszulę i przesunęłam ją w kierunku jego sutka. Kiedy dotknęłam go tam, wydał warknięcie, a jego ciało zesztywniało. Zaczęłam okrążać sutek palcem, a jego reakcja sprawiła, że uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Chyba odkryłam jego słabość.
-Alex, zgadzasz się na moje warunki?

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieWhere stories live. Discover now