ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

720 95 2
                                    

Mówiłam już, że w szkole plotka goni plotkę, a ciekawskie spojrzenia często są przesiąknięte zazdrością? Kiedy przekraczam próg klasy geograficznej w towarzystwie Javiona, czuję się jakbym brała osobisty udział w wystawie psów, ponieważ oczy wszystkich są skierowane na naszą dwójkę. Blondyn nie zwraca na to uwagi, po prostu z charakterystyczną dla niego nonszalancją przysiada na krześle przy „naszym" stoliku, mówiąc wszystkim dookoła, że mają się pieprzyć razem ze swoimi wścibskimi dupami. Z kolei ja nie potrafię się powtrzymać i posyłam Carly Welch zwycięski uśmiech. Pomimo tego, że z Javionem łączą mnie jedynie interesy naszych ojców, to miło jest popatrzeć, jak Carly gotuje się ze złości. Dziewczyna nie jest świadoma tego, że nie stanowię żadenej konkurencji, dlatego jej nagły gniew nawet odrobinę mnie bawi.

Przysiadam obok Javiona, a swoją uwagę skupiam na wypakowaniu podręcznika z plecaka. Dziś Javion musiał użyć zupełnie innych perfum, co zawsze, ponieważ jego zapach jest obłędny. Pachnie dokładnie tak, jak powinien pachnieć mężczyzna. To połączenie włoskiej bergamoty z połączeniem czarnego pieprzu z nutką aromatycznej lawendy. Dokładnie takie same perfumy posiada Donovan Sandoval. Może właśnie dlatego ten zapach kojarzy mi się z siłą, męskością i oczywiście atrakcyjnością, a kto jak kto, ale mój ojciec to cholernie przystojny mężczyzna. Niemniej jednak, nie mogę powiedzieć, że Javion nie jest atrakcyjny, bo to byłoby jawne kłamstwo, aczkolwiek nie ma w sobie jeszcze tych męskich rysów, które nabiera się z wiekiem. Ale jak na siedemnastolatka prezentuje się całkiem nieźle i sądzę, że z wiekiem będzie coraz lepiej.

- Uważaj na siebie na przerwie. – wypowiada Javion z rozbawieniem.

- Dlaczego? – unoszę brew. – Sugerujesz, że szkolne korytarze zwiastują kłopoty?

- Masz pewnego wroga w postaci kobiety. – spoglądam na niego z politowaniem. Osobiście nie uważam nikogo za swojego wroga, ale jeśli ktoś sądzi że mnie nienawidzi to jest jego problem. Poza tym nie trzeba mnie lubić, abym czuła się dobrze ze sobą.

- Carly nie jest osobą, na której mam zamiar skupić uwagę. Szkoda mi na nią energii.

- Ach, rozumiem. Czyli swoją uwagę skupiasz całkowicie na mnie. – wypowiada z pewnością siebie. Zerkam na niego, jak na głupka, choć muszę przyznać sama przed sobą, że przestałam odczuwać irytację, kiedy Javion zachowuje się w ten sposób. Jeszcze miesiąc temu miałam ochotę udusić go za to, że przysiadł się do mnie na geografii, lecz obecnie wcale mi to nie przeszkadza. Jalynn, robisz się miękka, jak rozgotowane kluski. Zapanuj nad sobą zanim zaczniesz go lubić!

- Nie. – kwituję. – Skupiam ją tylko na sobie.

- Nie wątpię. – wyznaje. – Masz doskonałe zadatki na narcyza.

- Palnął ci ktoś kiedyś w łeb? – pytam zupełnie poważnie, choć wcale nie czuję się urażona. Jestem świadoma tego, że bywam egoistyczna, ale to właśnie egoizm pozwala mi kochać samą siebie. Gdybym nie była dla siebie najważniejsza, świat dookoła zdeptałby mnie jak karalucha, uciekającego w popłochu przed niebezpieczeństwem. Jednakże w tym momencie nie ma rzeczy, która mogłaby mnie złamać, dlatego mogę stanowić zagrożenie dla uciekających karaluchów.

- Nie, ale możesz być pierwsza.

- Lubisz, jak biją cię kobiety?

- Jeszcze żadna mnie nigdy nie uderzyła, więc skąd mam wiedzieć?

- No dobra, to z chęcią palnę ci w łeb.

Jalynn! Alarm! Ty się promiennie uśmiechasz. Alarm, do diabła! Nim zdążę zareagować, Javion zauważa mój wyraz twarzy, a przez jego spojrzenie przemyka coś niezidentyfikowanego. Jakby był zachwycony tym, że potrafię się szczerze uśmiechać.

- Teraz wyglądasz jak milion dolarów. – wypowiada z uznaniem. – Z uśmiechem ci do twarzy.

- Bez niego również wyglądam jak milion dolarów. – stwierdzam.

- Bardziej jak dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy i dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć dolarów. – wypowiada. – Ten uśmiech to brakujący dolar.

- To najdziwniejszy komplement, jaki kiedykolwiek słyszałam.

- Oryginalność to podstawa.

- Podstawa, czego?

- Udanych relacji.

- Nas łączą jakieś relacje? – pytam ze zdziwieniem.

- Oczywiście, że tak.

- Łączy nas jedynie Elliott Larkin. – sugeruję.

- Szlag! Drugi typ w naszej burzliwej relacji to już poligamia.

- Nie jesteśmy razem. – wypowiadam opryskliwie. – Więc, co ty pieprzysz?

Javion nic nie odpowiada, ale jego wzrok jest wymowny. Jestem prawie pewny, że mówi: „chcesz się przekonać, że będziemy razem?" Marszczę czoło, a następnie odwracam wzrok, by skupić się swoje myśli na czymś zupełnie innym, niż Javion palant, dupek, głąb, zakuta pała Roth.

Bezpieczną strefą będzie obmyślenie planu działania. Powinniśmy skonfrontować się z Elliottem, co zdecydowanie jest cholernie złym pomysłem zważając na fakt, że celem jego pistoletu jest Javion. Nie jestem głupia, by sądzić, że nie powiązał mnie z Rothem. W końcu dzięki mnie uszedł z życiem. Jednakże wiem jedno – Elliott jest podatny na manipulacje, a jego uwagę można rozproszyć jednym zdaniem typu: „zerżnij mnie". Swoje działania kieruje rządzą posiadania, dlatego powinnam obrócić to przeciwko niemu. Tylko jak tego dokonać?

Jeśli narażę się na zbyt duże niebezpieczeństwo, ojciec na wieki przykuje mnie do łóżka, abym nigdy więcej nie zachowywała się lekkomyślnie. Poza tym powinnam myśleć jak łowca głów, by zaatakować w najbardziej odpowiednim momencie. Najpierw trzeba poznać wroga, a w tym celu musiałby mi zaufać, co może być trudne, ale nie jest niemożliwe do wykonania.

Spoglądam na Javiona. On mi w tym pomoże.

- Mam coś na twarzy? – pyta zdezorientowany.

- Nie, ale właśnie wpadłam na pomysł.

- Nie wiem czemu ale czuję, że mi się nie spodoba.

Nachylam się nad jego uchem i wypowiadam kilka słów. To one całkowicie zmieniają bieg wydarzeń...

_____
Hej!Hej!
Macie jakieś swoje przypuszczenia na jaki pomysł mogą wpaść Jalynn?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 05, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dama z podziemnego świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz