Rozdział 14

117 8 18
                                    

UWAGA

OD TERAZ ROZDZIAŁY BĘDĄ ZDECYDOWANIE 16+

TO, CO SIĘ DZIAŁO PODCZAS PORWANIA BYŁO PISANE PO KILKU PUSZKACH TYMBARKA

CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ

ZA OCZY NIE ODPOWIADAM


per. George

Gwałtownie otworzyłem oczy. Jasne światło najpierw oślepiło mnie, lecz po chwili przyzwyczaiłem się do tego. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. 

Cały pokój był biały, nawet podłoga. Na otaczających mnie ścianach znajdowały się białe, pancerne szyby, przez które widziałem moich przyjaciół. Karl był obok mnie, tak samo jak Quackity. Skeppy był w pokoju naprzeciwko. Pomieszczenia te nie były dość duże.

Po chwili dostrzegłem łańcuchy na nadgarstkach moich przyjaciół, które przyczepione były do ściany. Spojrzałem na moje ręce. Metalowe kajdany, które miałem na nadgarstkach, połączone były z długim, ciężkim łańcuchem, uniemożliwiającym zbyt gwałtowne ruchy. 

Wstałem. Chwiejnym i powolnym krokiem przeszedłem do szyby, za którą znajdował się Karl. Zapukałem w "okno". Brunet się rozbudził. Otworzył oczy, lecz po dosłownie kilku sekundach zasłonił je dłońmi, chroniąc je przed zimnym, ledowym światłem z lamp sufitowych. Gdy trochę przywyknął do otoczenia, powoli podszedł do mnie. Spojrzał na mnie smutnym i przerażonym wzrokiem, po czym położył dłoń na szybie. 

- Co się dzieje? Gdzie jesteśmy..? - spytał cicho. Cudem go usłyszałem

- Nie wiem... - odparłem tym samym tonem, wpatrując się w jego oczy

Po chwili usłyszałem otwierające się drzwi. Spojrzałem w tamtym kierunku. Do środka wszedł jakiś facet jakiś facet. Rozejrzałem się. Tacy sami faceci weszli do pokoi, w których byli zamknięci moi przyjaciele. Do pokoju, w którym był Karl, wszedł jakiś czarnowłosy chłopak, na którego widok, Karl odsunął się do rogu pomieszczenia. 

 Spojrzałem na chłopaka, który wszedł do mnie. Miał on sztuczne, blond włosy i żółte oczy.  Wyglądał jak brat Jessici.  Odsunąłem się jak najdalej od niego. Jednak on podszedł do mnie. Pociągnął mnie za włosy i uderzy mnie w brzuch łomem. 

Per. Quackity 

~tydzień później~

George spróbował raz uciec z tego więzienia, nie udało mu się - powiedzieli, że jeszcze 2 razy spróbujemy, nie zobaczymy światła dziennego. Karl spróbował i mu się nie udało - powiesili nas na 24h za ręce pod sufitem i bili nas batami. Jednak gdy Skeppy uciekł, szukali go przez tydzień i  w końcu znaleźli - sprzedali go na wykorzystanie i zwrócenie.

Baliśmy się. Wszyscy nie chcieliśmy, aby kogoś z nas sprzedali jak Skeppy'ego. Siedziałem przy szybie, trzymają się za nogę, w którą najwięcej razy oberwałem.

Po chwili otworzyły się drzwi w celach Karla i George'a. Obaj chłopacy ubrani byli w krótkie spódniczki i króciutkie bluzki. Na rękach i nogach mieli pełno widocznych siniaków, w oczach mieli łzy, a na szyjach w niektórych miejscach widoczne malinki. Blondyn i ten czarnowłosy pchnęli ich na ściany i przykuli do nich kajdankami.

Usłyszałem przekręcanie zamka. Skuliłem się w rogu, nogi przyciągnąłem do mojej klatki piersiowej. Nie chciałem po raz kolejny oberwać.

Spojrzałem na drzwi. Do środka wszedł ten brunet i podszedł do mnie, a po chwili odczepił kajdany od ściany. Ruszył, ciągnąc mnie za sobą.

Poszliśmy korytarzem w stronę "sali tortur". Weszliśmy do środka, a ja po chwili powieszony zostałem za ręce pod sufitem.

Chłopak nacisnął jeden przycisk, po czym moje stopy odsunęły się od podłogi. Po chwili zatrzymałem się, a on chwycił kij w rękę i zaczął mnie uderzać tym kijem. Potem jak zwykle chciał się mną pobawić.

 per. Wilbur

~2 tygodnie później~ 

3 tygodnie minęły, a my nadal nie mogliśmy ich znaleźć. Zacząłem powoli tracić nadzieję na to, że kiedykolwiek nam się to uda. Policji nie możemy poprosić o pomoc, rozpoznali by nas. Przecież jesteśmy przestępcami. Trafilibyśmy do więzienia. 

Zaczęło się ściemniać. Chcieliśmy się już kłaść do łóżek, jednak usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Całą czwórką poszliśmy otworzyć. Widok osoby stojącej za drzwiami, nie powiem,  zdziwił nas. 

Był to chłopak z brązowo-niebieskimi włosami. Był wychudzony i przemoczony przez deszcz. Na twarzy miał rozmazany niebieski cień do oczu, na ustach lekko niebieską pomadkę. Ubrany był w bardzo krótką niebieską bluzkę, kabaretki, jeansowe, krótkie spodenki i jasno-niebieskie buty na obcasie. Na jego widok, Darryl się rozpłakał.

- Geppy..? - wymamrotał, a chłopak kiwnął głową na tak 

BBH bardziej się rozpłakał. Podszedł do chłopaka i go przytulił. Tamten wyglądał na przerażonego, czując dotyk kogokolwiek. Bad po chwili odsunął się, zdjął bluzę i oddał ją temu chłopakowi. 

- Bad? Kto to? - spytałem

- To... to jest Zak... - powiedział Darryl

Wszyscy byliśmy teraz zszokowani. Wyjrzałem za okno, gdyż usłyszałem jakieś dziwne dźwięki. Chodnikiem szło trzech gangsterów. Jeden z nich miał obrożę w rękach, a pozostała dwójka trzymała przywiązane do niej metalowe łańcuchy i latarki. Szukali kogoś. 

- Boże, Skeppy, co ci się stało?! - krzyknął Sapnap 

Gangsterzy za oknem chyba to usłyszeli. Wbiegli do budynku. Szybko się odwróciłem, wciągnąłem Skeppy'ego do domu i zamknąłem drzwi na klucz. 

- Will, co ty robisz?! - krzyknął Dream, a ja przyłożyłem dłoń do jego ust

- Przyszli po niego - wyszeptałem, pokazując na Zaka - musimy być cicho 

Wszyscy pokiwali głowami. Bad wziął Skepa do pokoju gościnnego. Ja i reszta zamknęliśmy i zasłoniliśmy roletami okna, a następnie pogasiliśmy światła. Mieliśmy  w rękach latarki i noże. 

Morderstwo na życzenie - Mafia A.UNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ