To wszystko jest trochę śmieszne

47 3 0
                                    

Kolejnego ranka niemal z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka. Niemal.

Otworzyłam oczy i stwierdziłam, że pierwszy raz od dawna mam ochotę włączyć muzykę na czas zbierania się do szkoły. Jeszcze zanim wyszłam spod kołdry podłączyłam telefon do głośników.

Wstałam i z tekstem piosenki na ustach podeszłam do szafy.

- Chcę ci powiedzieć jak bardzo cię cenię, chcę ci powiedzieć jak bardzo cię podziwiam- zaczęłam wyjmować pojedyncze ubrania. Znalazłam tylko starą, obszarpaną koszulkę z podwójnym rękawem, a luźne spodnie zabrałam z krzesła. „Muszę zrobić dziś pranie"- pomyślałam, ani na chwilę nie przerywając śpiewania.

- Czy ty możesz przestać się drzeć?- nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wpadła Bianka. Podbiegła do głośników i wyszarpała kabel. Muzyka momentalnie ucichła. - Głowa mnie nakurwia, a ty jakieś koncerty wyprawiasz o 7 rano?

- Przepraszam, mamo- powiedziałam.- Byłam pewna, że jesteś w pracy.

- Miałam mieć dziś wolne i zaplanowałam spać do południa. Myślałam, że dwa lata skończyłaś dawno temu i więcej nie będziesz mnie budzić z samego rana. Naprawdę cofnęłaś się w rozwoju?

Stałam z uniesioną jedną brwią. Nie zamierzałam nic więcej mówić, znałam ją całe swoje życie- wiedziałam, że nie ma sensu. To właśnie cała Bianka. Jak zwykle na kacu, jak zwykle wściekła i próbująca wbić szpilę w twój słaby punkt.

Wiedziała jak jeszcze rok temu walczyłam o traktowanie mnie bardziej dorośle, o trochę samodzielności i zaufania. Nazywanie mnie dzieckiem, nawet nie bezpośrednio, zabolało, ale ona wiedziała, że zaboli.

Była w tym mistrzem.

Była też mistrzem manipulacji. Wieczorem, jeszcze przed „usypiaczem"- jak lubiła nazywać sobie pierwszy kieliszek wina- pewnie przyjdzie przeprosić i powiedzieć, że była lekko nerwowa z powodu permamentnego zmęczenia jakie fundują jej w pracy.

Znałam to już na pamięć.

Jak pewnie zauważyłaś, nie często nazywam ją mamą. Wiesz, że dla mnie jest Bianką- kobietą, która wydała mnie na świat i oczekiwała, że z tego powodu należy jej się bezwględny szacunek.

Tak, wiem, wiem. Kiedy się przyjaźniłyśmy strasznie nie chciałam poruszać jej tematu, ale teraz, gdy piszę ten list do ciebie, chcę, żebyś znała wszystkie okoliczności.

Biance udało się tego ranka zniszczyć cały mój dobry humor z jakim się obudziłam. Ty próbowałaś go poprawić.

Właściwie samo patrzenie na ciebie sprawiało, że człowiek chciał się uśmiechnąć. Różowa sukienka, którą tego dnia na siebie założyłaś idealnie podkreślała twoją szczupłą sylwetkę. Delikatny, biały sweterek wręcz krzyczał „Babcia stworzyła go dla mnie na szydełku i będę go nosić z dumą", a białe trampki dodawały tej oficjalności swobody i czegoś w rodzaju zaproszenia „Może noszę się elegancko, ale jestem spoko".

- Cześć, Piękna- zawołałaś od razu, gdy przekroczyłam próg szkoły. Wyciągnęłaś ręce, żeby mnie przytulić, ale ja wyciągnęłam tylko jedną, aby przybić sobie piątkę.

- Proszę, nie nazywaj mnie tak.

- Więc jak wolisz?

- Klara wystarczy, lubię swoje imię.

- Dobrze, a więc cześć, Klaro. Czy dziś po szkole przyjdziesz do mnie i pomożesz mi nadrobić zaległości?

- O matko, nie musisz być tak oficjalna. Tak, mówiłam, że przyjdę.

Obudź we mnie emocje, proszęWhere stories live. Discover now