Tęsknię za sobą

70 3 0
                                    


Najdroższa Danielo.

Nie zaczynam zbyt oficjalnie? Okej, może przesadziłam. Zastanawiam się jak dobrze zacząć.

Kochana Danielo. Danielu. Jak odmienia się Twoje imię? Czy w takim liście powinnam zaimki osobowe i dzierżawcze zaczynać ciągle dużą literą? Jejku, ale się stresuję.

Jeszcze raz.

Danielo. (Sprawdziłam w internecie, jak poprawnie się z tobą przywitać.)

Może wolałabyś, żebym... Nie ważne, zostańmy przy „Danieli". Piszę do Ciebie ten list, bez zachowania tych wszystkich zasad, których uczyłyśmy się na lekcjach polskiego. Wiesz, że język polski nie jest moją mocną stroną i gdybyś mogła na pewno byś mi w tym pomogła. Niedługo masz urodziny, dlatego chciałabym Ci wręczyć ten list, który opowie o naszej przyjaźni. Przepraszam, jeśli wyjdzie za długi, ale nie chcę niczego pominąć.

Pamiętasz dzień, w którym się poznałyśmy? Był to mój trzeci tydzień w nowej szkole, twój pierwszy dzień.

W moją stronę szedł chłopak, nie byle jaki chłopak. Wysoki, mięśnie rzeźbił mu sam Michał Anioł, albo to te treningi judo. Przydługie, jasne włosy włożył za ucho. Obojętnie, co wkładał na siebie, zawsze na jego widok jakieś nastolatki mdlały na korytarzu szkolnym. Julian, najprzystojniejszy, najmądrzejszy i najsilniejszy. Pewnie znalazłabyś jeszcze kilka innych „naj"- zawsze byłaś lepsza w wyrażaniu uczuć za pomocą słów.

Julian był naszym tematem tabu, więc nie jestem pewna, czy wspominałam, że kumplowałam się z nim od dwunastego roku życia, kiedy przeniósł się do naszej szkoły. Nie od razu się zauroczyłam, początkowo wydawał mi się irytujący z tym swoim cwanym uśmieszkiem i przeszywającym spojrzeniem. Jakby chciał powiedzieć „Wszystko o tobie wiem, znam wszystkie twoje tajemnice".

Wiedziałam, że ten chłopak, który przyjeżdżał na wakacje do dziadków się do nich wprowadza. Bianka mi powiedziała. Powiedziała, że jej serdeczna koleżanka ze szkoły średniej, która dawno temu przeprowadziła się, wraca do domu rodzinnego i ma nadzieję, że będę miła dla jej syna i pomogę mu poznać okolicę.

Więc zostałam przewodnikiem. Zabierałam Juliana na spacery, pokazywałam strategiczne punkty, pomagające przetrwać na tej paskudnej wsi. Ja, spokojna dziewczynka i wesoły, rozgadany chłopiec raźnym krokiem maszerujący wzdłuż alejki niebieskich rododendronów. Tę alejkę zdążyli zlikwidować na rzecz ścieżki rowerowej, jeszcze zanim przyjechałaś.

On ciągle gadał. Opowiadał o tym jak jego tata zdradzał jego mamę, dlatego wygrała w sądzie duże pieniądze. W dodatku ojciec był prawnikiem, zarabiał wystarczająco by Julian nie musiał martwić się o życie, przyszłość i treningi judo.

Jego historie o tym jak tata dał się przyłapać z kochanką przeplatane były moimi „Tu jest szkoła", „Tu sklep", „Tutaj plac zabaw". Zadziwiało mnie jego gadulstwo i otwartość. Wszystkie prywatne sprawy rodziny przedstawione w tydzień dziewczynce, którą zna się moment. Jestem pewna, że gdyby jego ojciec dzielił się z nim pracą, wiedziałabym kto był naprawdę winny zabójstwa tej starszej pani w mieście. Może słyszałaś, głośno o tym było u nas na wsi, bo jej córka wyszła za syna dyrektora biblioteki. Oh, nie ważne, pewnie nie słyszałaś, bo byłaś wtedy bardzo daleko od naszej wsi.

Po tygodniu zaczęłam opowiadać o tych miejscach trochę więcej.

- Jeśli będziesz chciał palić jak ci ze starszej klasy, to w tym garażu mieszka pan, który może kupić ci papierosy.

- W tym lesie robią ogniska, pewnie pod koniec lata będzie jakieś, ale nie wiem czy będą chcieli wpuścić nasz rocznik.

- W tym sklepie sprzedają pyszną oranżadę w różnych smakach, a jeśli wypijesz ją pod sklepem i od razu oddasz butelkę to będzie kosztowała grosze.

Obudź we mnie emocje, proszęWhere stories live. Discover now