- Stary, jak chcesz ja mogę to wszystko zanieść. - Obok mnie stanął Jake. Zapewne zobaczył w jakim stanie byłem, dlatego odebrałem ode mnie zapakowane torby. Posadził mnie na krześle, które stało na korytarzu. Ukucnął przede mną, ciągle mnie obserwując.
- Nie, ja... Pójdę z tobą, tylko... Muszę chwilę... - szepnąłem, uspokajając się.
- Jasne, rozumiem. Chcesz wody? - Kiwnąłem głową i zaraz trzymałem w dłoni plastikowy kubeczek z przezroczystą cieczą. Nie wiem, co bym bez niego zrobił. Jestem wdzięczny, że jest moim przyjacielem. Zawsze będę mu dziękował za to, że jest w moim życiu. Jest jedną z niewielu osób, której mogę naprawdę zaufać.
- William? - Z końca korytarza usłyszeliśmy znajomy głos. Powoli wstałem z krzesła i wyrzuciłem kubeczek do kosza. Kilka metrów dalej stała Gloria. Już prawie zapomniałem, jak bardzo ta kobieta mnie pociąga. Tym bardziej dzisiaj. Jej włosy swobodnie opadały na ramiona i plecy. Szary sweter eksponował jej biust, a szerokie brązowe spodnie sprawiały wrażenie jakby były spódnicą. Na ustach miała błyszczyk, wytuszowane rzęsy i róż na policzkach. Ok, już mi lepiej.
- Co ty tu robisz? - zapytaliśmy w tym samym momencie, kiedy kobieta podeszła bliżej. Gdy poczułem woń jej perfum, zrobiło mi się gorąco.
- Pracuję tu, a ty... - Spojrzała w dół na torby z zabawkami i delikatnie się uśmiechnęła. Boże, jaki śliczny uśmiech...
- Dziś Boże Narodzenie? - zapytała rozbawiona. Kiedy oprócz mnie dostrzegła też mojego kumpla, ten uznał, że to jego czas na przedstawienie się.
- Jestem Jakob, przyjaciel tego oto Świętego Mikołaja, a ty...
- Gloria. - Podali sobie dłonie, a ja zobaczyłem na twarzy blondyna cwany uśmieszek.
- Ta Gloria? - spytał, patrząc na mnie. Posłałem mu groźne spojrzenie. On, z kolei popatrzył na mnie z wymalowanym rozbawieniem na twarzy.
- To... Może ja wam pokażę, gdzie to wszystko zostawić... - powiedziała zdezorientowana kobieta. Posłusznie poszliśmy za nią. W między czasie uderzyłem łokciem w bok Jakoba. Ten skulił się z bólu i posłał mi mordercze spojrzenie. Widziałem jednak za tym mordem w oczach, że był rozbawiony całą tą sytuacją.
Gdy już zbieraliśmy się do wyjścia, zatrzymał mnie kobiecy głos:
- Will, możemy porozmawiać?
Nie chciałem z nią rozmawiać, ale nie mogłem jej też odmówić. Pokiwałem głową do Jakoba, żeby poczekał na mnie w samochodzie. Obserwowałem jak drzwi wejściowe zamykają się za moim kumplem, nie chcą patrzeć na brązowowłosą piękność.
- To wielki gest w twojej strony. Dzieci na pewno się ucieszą - powiedziała, krzyżując ręce na piersi. Odruchowo spojrzałem na tą część ciała, widząc jak jej biust pod swetrem idealnie się odznaczał. Przełknąłem ślinę. W mojej głowie znowu zaczęły pojawiać się obrazy z nią w roli głównej. Bardzo niegrzeczne obrazy. Odwróciłem wzrok, głęboko oddychając. Jestem pojebany.
- Taki był mój cel - odparłem, wkładając ręce do kieszeni spodni. Podeszła do mnie bliżej, a ja zamarłem. Poczułem zapach jej kwiatowych perfum. Obezwładniający zapach... Chciałbym teraz przyszpilić ją do tej ściany i jak dzikie zwierzę, mocno i szybko ją przelecieć.
- Nie wiem, jak mam ci się odwdzięczyć za to, co zrobiłeś... - szepnęła uwodzicielsko. Ja za to wiem, jak mogłaby mi się odwdzięczyć... Zrobiła jeszcze jeden krok w moją stronę, odbierając mi jakąkolwiek samoświadomość. Byłem pod wpływem jej słów i gestów. Czułem się jak bezbronny dzieciak, który nie potrafi nic powiedzieć.
YOU ARE READING
Fake Destiny
RomancePrzeznaczenie z definicji jest to inaczej nieuchronna przyszłość. Jest to coś, czego człowiek nie może zmienić, bo jest z góry określone, zarządzone przez bogów. Przeznaczenie to to, co jest człowiekowi pisane, coś co zostało dla niego stworzone prz...
Rozdział jedenasty
Start from the beginning