Rozdział ósmy

110 3 0
                                    

~ Adaline Lock ~

Następnego dnia, William wprosił się do mojego mieszkania, w celu sprawdzenia mojej garderoby. Po ustaleniu celu naszego zakładu oraz ewentualnych nagród, stał się dla bardziej oschły niż zwykle. Owszem, mój pomysł o jego wyprowadzce mógł być za mocny, ale skoro on chce tak grać i zafundować sobie projekt mieszkania i jego aranżacje za darmo, to dlaczego ja też nie mogę sobie upiększyć życia. Brak jego obecności w mieszkaniu obok byłoby dla mnie darem z nieba. Wreszcie mogłabym się wysypiać. I nie musiałbym się martwić tym, że mnie podsłuchuje. Poza tym, zaprojektowanie mieszkania wcale nie jest takie tanie. Musiałabym włożyć w to zapewne też swoje pieniądze. W firmie nie byliby zadowoleni z tego powodu, że robię coś na boku. Gdyby się dowiedzieli, że robię coś zupełnie za darmo, i to jeszcze nie dla klienta, to pewnie by mnie zwolnili. Też dużo ryzykuję. Więc proszę nie współczuć Williamowi, bo dla mnie to też nie jest korzystna sytuacja.

- Musimy iść na zakupy - oznajmił, kiedy w końcu przejrzał wszystkie moje ubrania. Nie mam pojęcia co on miał do mojego ubioru. Ubierałam się przecież dobrze.

- Po co?

- Nie rozumiem dlaczego, skoro masz ładną figurę, zakrywasz swoje kształty. Powinnaś je uwydatniać. Na przykład te biodra, albo tyłek. - Pokazał na moje dolne partie ciała, a ja się speszyłam.

- Bieliznę też musimy ci jakąś kupić. - Zaczął otwierać szufladę z moją bielizną, ale w porę uderzyłam go w rękę.

- Wypraszam sobie! Nie będziesz mi grzebał w moich stanikach. - Zasunęłam szufladę i spojrzałam na mężczyznę spod zmarszczonych brwi - Poza tym, lubię ładną bieliznę, więc nie musisz się martwić o to, że mam tam same babcine figi.

- No dobrze, spokojnie. Nie obruszaj się tak, bo ci żyłka pęknie. - Podniósł ręce w geście obronnym. Czemu ja się na to zgodziłam? Poradziłam bym sobie sama, nie? Przed oczami przeleciały mi flashbacki ze wszystkich sytuacji, w których moje umiejętności rozmawiania z mężczyznami obnażały mój brak doświadczenia w tym temacie. Na studiach interesowały mnie jedynie zajęcia. Przegapiłam okres imprez, związków i beztroskiego studenckiego życia. Z jednej strony żałuję, bo nie doświadczyłam takiego życia, a już niestety tego nie cofnę. Z drugiej strony, dzięki mojej ambicji i konsekwencji w dążeniu do celu, nie byłabym tam, gdzie jestem teraz.

-•••-

Odwiedziliśmy już kilka sklepów z ubraniami. Moje nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa. Nienawidzę robić zakupów stacjonarnie. Większość rzeczy zamawiam online. Teraz przez internet można kupić dosłownie wszystko, co jest niesamowicie wygodne. Niestety William był nieugięty i uparł się, że mamy pójść do galerii handlowej. Nie byłam z tego powodu zadowolona, ale uznałam, że nie będę mu już utrudniać.

- No pokaż się - marudził brunet, kiedy byłam w przymierzalni. Akurat miałam na sobie dość obcisłą burgundową sukienkę. Kończyła mi się trochę przed kolanami, a jej dekolt był tak głęboki, że bałam się, że moje piersi wypadną mi z tej sukienki. Plecy też miałam odsłonięte. W skrócie, czułam się jakbym była prawie naga. Do sukienki, a raczej tego kawałka materiału, niebieskooki dobrał czarne buty na obcasie. Co prawda wiedziałam jak się na takich butach chodzi, bo czasami zakładałam takie do pracy, ale nie są one jakoś bardzo wygodne. Preferowałam płaskie buty, a najlepiej adidasy.

- Nie ma opcji, że mnie w tym zobaczysz. - Patrzyłam na siebie w lustrze i zastanawiałam się, co ja właściwie robię. Will z kolei bezczelnie odsłonił zasłonę oddzielającą przymierzalnie od sklepu i wszedł do środka.

- No co? Sama się prosiłaś - Zlustrował mnie wzrokiem z małym uśmieszkiem na ustach. Natychmiast zakryłam swój biust, czując jak czerwień wpływa na moje policzki.

Fake DestinyWhere stories live. Discover now